menu

Zagłębie - Jagiellonia 2:1. Miedziowi w 1/8 finału

9 sierpnia 2017, 21:53 | Dawid Foltyniewicz, Piotr Janas

KGHM Zagłębie Lubin wygrało z Jagiellonią Białystok 2:1 w meczu 1/16 finału Pucharu Polski. Bramki dla „Miedziowych” strzelili Jarosław Kubicki i Łukasz Janoszka. Samobójcze trafienie zanotował Bartłomiej Pawłowski.


fot. Fot. Zagłębie Lubin S.A./Tomasz Folta

Obaj trenerzy postanowili dać szansę kilku zmiennikom. Prowadzący "Miedziowych" Piotr Stokowiec znów postawił na sprawdzające się ostatnio ustawienie z trójką stoperów i dwójką wahadłowych, lecz zmienił nieco wykonawców.

Tym razem trio środkowych obrońców tworzyli Jarosław Jach, Bartosz Kopacz i... Aleksandar Todorovski. Po lewym skrzydle biegał debiutant Sasa Balić, a po prawym Jakub Tosik. W bramce Martina Polacka zastąpił Konrad Forenc.

Ireneusz Mamrot z koeli, po raz pierwszy odkąd prowadzi Jagiellonię, zdecydował się na ustawienie z dwoma napastnikami. Obok etatowego snajpera "Pszczółek" Cilliana Sheridana biegał Łukasz Sekulski, zaś w bramce Mariana Kelemena zastąpił Damian Węglarz.

Zagłębie, w przeciwieństwie do sobotniego meczu z Pogonią Szczecin, nie rzuciło się na rywala od pierwszych minut. Piłkarze Jagiellonii byli dobrze zorganizowani w defensywie, dlatego lubinianie musieli cierpliwie budować akcje, które kilka razy kończyły się niecelnymi podaniami w centralnej części boiska. Na początku spotkania to właśnie zespół gości stwarzał sobie groźniejsze sytuacje. W 8. minucie Arvydas Novikovas dośrodkowywał z lewej stronę boiska do będącego w polu karnym Cilliana Sheridana. Irlandczyk strzałem z ok. 7 metrów posłał jednak piłkę obok słupka bramki strzeżonej przez Konrada Forenca.

Kilkanaście minut później swojego pierwszego gola w nowych barwach mógł strzelić debiutujący tego dnia w Zagłębiu Sasa Balić. Filip Starzyński krótko rozegrał rzut rożny z Łukaszem Janoszką. Futbolówka po dośrodkowaniu tego pierwszego trafiła na głowę Serba, którego mocne uderzenie było niecelne. W 34. minucie gospodarze dopięli jednak swego. Bartłomiej Pawłowski prostopadłym podaniem obsłużył Arkadiusza Woźniaka, któremu udało się uniknąć pułapki ofsajdowej. „Wąski” znalazł w polu karnym lepiej ustawionego Jarosława Kubickiego, który z bliska skierował piłkę do bramki.

Po wyjściu na prowadzenie podopieczni Piotra Stokowca nie zamierzali zamknąć się na własnej połowie. To oni zaczęli częściej utrzymywać się przy piłce i rzadziej, niż miało to miejsce na początku spotkania, tracili ją po niecelnych podaniach. Do końca pierwszej połowy żaden z zespołów nie stworzył sobie jednak ani jednej groźnej akcji i to Zagłębie mogło cieszyć się z prowadzenia do przerwy.

W drugą odsłonę spotkania lepiej weszli lubinianie. Grali na jeden-dwa kontakty, podczas gdy Jagiellonia szczęścia szukała zwłaszcza po atakach przeprowadzanych skrzydłami. Najwięcej kłopotów lubińskiej defensywie sprawiali Novikovas i Dmytro Chomczenowski, jednak największą korzyścią, jaką z ich rajdów, uzyskiwali białostoczanie, były rzuty rożne, z których Jagiellonia nie była w stanie zrobić większego użytku.

Największe znaczenie dla losów środowego starcia miały wydarzenia, które rozpoczęły się w 60. minucie. Konrad Forenc najpierw zachował zimną krew w pojedynku sam na sam z Sheridanem, a chwilę później sfrustrowany niepowodzeniem kolegi z zespołu Bartosz Kwiecień sfaulował Łukasza Janoszkę, za co otrzymał drugą w tym meczu żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. Do piłki ustawionej na 25 metrze od bramki „Jagi” podszedł Filip Starzyński, a ta po jego dograniu trafiła na głowę faulowanego wcześniej Janoszki. „Ecik” wykorzystał słabe kryci obrońców z Białegostoku i oddał strzał na dalszy słupek, nie dając szans wyciągniętemu jak struna Damianowi Węglarzowi.

Prowadzący 2:0 lubinianie nie forsowali tempa i gdy mieli ku temu sposobność, utrzymywali się przy piłce na połowie Jagiellonii tak długo, jak to tylko możliwe. Należy zaznaczyć, że goście po stracie bramki nie wyglądali na zespół, który za wszelką cenę chce doprowadzić do wyrównania. Dowodzący lubińską defensywą Jarosław Jach i Bartosz Kopacz znaleźli sposób na powstrzymanie Sheridana, który nawet, gdy dochodził do dogodnych okazji, raził nieskutecznością.