Zagłębie gromi w Katowicach, Termalica skraca dystans - podsumowanie 27. kolejki 1. ligi
"Miedziowi" rozgromili w Katowicach GKS i umocnili się na pozycji lidera. Wynik 0:5 posadą przypłacił Artur Skowronek. Walki o awans nie odpuszcza Termalica, która pewnie ograła Stomil Olsztyn.
fot. ARKADIUSZ LAWRYWIANIEC/POLSKA PRESS
Zagłębie po raz kolejny udowodniło, że nie ma czasu na zabawy i jak najszybciej zamierza wrócić do piłkarskiej elity w naszym kraju. Lubinianie nie tylko odbębnili obowiązek (czyli wygrali), ale zrobili to na tylko efektownie, że zwolnili trenera GKS-u Katowice, Artura Skowronka. Szkoleniowiec GieKS-y po blamażu 0:5 twierdził na konferencji prasowej, że nie myśli o dymisji. – Nie zamierzam rezygnować. Jest bałagan i chcę go posprzątać – mówił Skowronek, ale inne zdanie o całej sprawie miały władze klubu. Katowiczanie radzili sobie wiosną słaby i drużynie jest prawdopodobnie potrzebny nowy impuls, stąd doszło do zwolnienia Skowronka.
Tym meczem swoją silną pozycję w Lubinie jeszcze umocnił Piotr Stokowiec. Jego zawodnicy przyzwyczaili już do bardzo dobrej postawy na boisku, a teraz jeszcze to potwierdzili, choć z ostatecznym szturmem poczekali na ostatnie 10 minut. Wcześniej prowadzili 2:0 i przy takim rezultacie nikt nie mówiłby o kompromitacji GKS-u. A że „Miedziowi” dołożyli jeszcze trzy trafienia, to i spojrzenie na mecz jest inne. – GKS do pewnego momentu grał bardzo dobrze, ale my utrzymaliśmy wysokie tempo do samego końca. Wytrwaliśmy do momentu, w którym posypały się bramki – przyznał po spotkaniu Stokowiec, unikając jednak stwierdzenia, że jego drużyna jest już w Ekstraklasie.
Z przeciwnikami zabawili się również piłkarze Miedzi Legnica. Ofiarami piłkarskiej masakry zostali zawodnicy Floty Świnoujście, którzy z Dolnego Śląska wrócili z bagażem pięciu bramek. A mogło być ich więcej, jednak Radosław Bartoszewicz był litościwy i pod koniec spotkania nie wykorzystał rzutu karnego. Łaski nie okazywali wcześniej jego koledzy: Wojciech Łobodziński (z karnego) oraz Mateusz Szczepaniak i Yannick Kakoko (po dwa trafienia z gry). – Trzeba przeżyć tę porażkę. Lepiej przegrać raz 0:5 niż pięć razy po 0:1 – mówił po meczu szkoleniowiec gości, Romuald Szukiełowicz.
Powiększa się strata pomiędzy liderem z Lubina a drugą Wisłą Płock. „Nafciarze” wywieźli z Gdyni tylko punkt. Choć może to aż punkt, gdyż to Arka wyraźnie dominowała na boisku, jednak nie potrafiła udokumentować swojej przewagi bramkami. Potknięcie Wisły wykorzystała Termalica, która dzięki pewnej wygranej w meczu z Stomilem Olsztyn (3:0 po trafieniach Kupczaka, Biskupa oraz Drozdowicza) zbliżyła się do płocczan na zaledwie punkt, co oznacza, że walka o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej będzie trwała do samego końca. Rozegra się ona między trzema pierwszymi zespołami, natomiast tuż za podium znajduje się Olimpia Grudziądz. Drużyna, która nie bez trudu zgarnęła w minionej kolejce komplet punktów. Zawodnicy Dariusza Kubickiego podnieśli się po bramce zdobytej przez Chrobrego Głogów i odpowiedzieli dwoma trafieniami.
Dla głogowian porażka ta oznaczała spadek na miejsce barażowe, które do tej pory zajmowała Bytovia. Drużyna Tomasza Kafarskiego skromnie, po bramce Daniela Mąki, pokonała na wyjeździe Sandecję Nowy Sącz. Gospodarze mogli zdobyć choćby punkt, jednak Maciej Bębenek zmarnował rzut karny. Remisem musiał zadowolić się natomiast GKS Tychy. Przez blisko pół godziny wydawało się, że drużyna Tomasza Hajty zgarnie komplet punktów (gol Jakuba Bąka z karnego), jednak Kamil Zapolnik na niespełna 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry zdobył bramkę na wagę remisu.
Jeżeli GKS nie pomógł sobie zbytnio w drodze ku utrzymaniu, to co powiedzieć o Pogoni Siedlce? Drużyna Carlosa Alosa Ferrera przegrała derby Mazowsza z Dolcanem aż 1:3. Ząbkowianie dwie bramki zdobyli z rzutów karnych, natomiast siedlczanie nie otrzymali ani jednego, choć starali się je wywalczyć. To wszystko powodowało, że osoby związane z Pogonią były zbulwersowane poziomem sędziowania – dało się to zauważyć na boisku (reakcja Ferrera po odgwizdaniu pierwszego karnego dla Dolcanu), podczas konferencji prasowej (dyskusja pt. „Leszczyński faulował rywala, czy trafił w piłkę?”) oraz na twitterze...
Szanse Pogoni na utrzymanie są coraz mniejsze, można nawet powiedzieć, że czysto matematyczne, ale póki piłka w grze, nikogo nie będziemy skreślać. Z kolei Dolcan walczy o to, żeby zakończyć rozgrywki w czubie tabeli. To zwycięstwo było jednak dla jego zawodników niesamowicie ważne pod względem mentalnym – ząbkowanie nie wygrali czterech poprzednich meczów, więc wygrane derby dodadzą im pewności siebie – Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa przed meczem z Zagłębiem – przyznawali niemal chórem zawodnicy podwarszawskiej drużyny. Można powiedzieć, że szczęście Dolcanowi przyniósł jej były napastnik – Mateusz Piątkowski – który pojawił się na trybunach. – Co przychodzę na mecz, to wygrywają – śmiał się po zakończeniu spotkania zawodnik, który obecnie trenuje z rezerwami Jagiellonii.
Potknięcia Pogoni, czy GKS-u Tychy zostały z pewnością dobrze przyjęte w Łodzi. Widzew, który ma najmniejsze szanse na pozostanie w 1. lidze, pokonał 1:0 Chojniczankę, dzięki czemu skrócił dystans do Pogoni do jednego punktu. Chojniczanka co prawda miała świetną okazję, aby wywieźć z Byczyny choćby jeden punkt, jednak Paweł Zawistowski zmarnował rzut karny. – Moi zawodnicy przeszli wielką metamorfozę w porównaniu z tym, co było tydzień temu. Zasłużyliśmy na wygraną w dzisiejszym meczu, bo przez całe spotkanie byliśmy lepsi – komentował po spotkaniu trener Widzewa, Wojciech Stawowy.