Z piekła do nieba! Po prostu przepraszam... [KOMENTARZ]
Zanim usiadłem i napisałem ten komentarz, zawalczyłem ze swoim sumieniem. Dlaczego? Na kilka godzin przed wczorajszym meczem byłem niemal pewien, że Legia na tle szkockich rywali się po prostu zbłaźni. Na murawie wyszło szydło z worka. Głowa w dół, męskie uderzenie w pierś i symboliczne - Legio! Przepraszam...
fot. sylwester wojtas
Na początku, a konkretnie w 7. minucie piłkarze Legii w całym wydaniu zawitali do piekła, które już raz w tych kwalifikacjach do Ligi Mistrzów odwiedzili. I znów zrobili to grając przed własną publicznością. Wtedy siedzieli w nim niemal do ostatnich sekund. Wczoraj były to raptem trzy minuty. Potem na kolejnych szczebelkach drabiny, "stołeczni" zaczęli wspinać się ku niebu.
Co w przeciągu całego meczu działo się na różnego rodzaju portalach społecznościowych? Najpierw "hejty" z sieci popłynęły w kierunku Michała Żyry, który (i tu nie da się ukryć) musi zacząć szybciej myśleć w polu karnym rywali. Potem swoje żale poleciały do Ivicy Vrdoljaka. Chorwat nie wykorzystał dwóch rzutów karnych. Nikt z "panów" ekspertów nie zdał sobie jednak sprawy, że gdyby 30-letni kapitan Legii trafił choćby jedną "jedenastkę", wynik mógłby być inny. Lepszy lub gorszy. Mamy 4:1. Nie ma co narzekać, panowie "eksperci".
"Szana na coś wielkiego" - mówił na kilka godzin przed meczem sam Vrdoljak. To wielkie jeszcze nie przyszło. Na razie jest małe. Wizyta w piłkarskim niebie wcale nie musi trwać długo. Na razie piłkarze Legii pozwiedzają je co najmniej przez tydzień. Potem podróż do Szkocji po bilety. Bilety, które otworzą kolejną już szansę na znacznie dłuższy i bardzo wyczekiwany przez wszystkich pobyt w raju.
Przyjmijmy, że Legii się udało. Ograła Celtic. Dalej czekają już znacznie poważniejsze firmy, które takich kłopotów jak Szkoci nie mają. W Glasgow borykają się z niemałymi nieścisłościami finansowymi. Tak naprawdę "wyspiarze" w prawdziwy futbol nie bawią się od czasu, gdy ubył im odwieczny rywal w ich rodzimej lidze - Glasgow Rangers (zdegradowany za długi). Dziś w Celticu najpewniej stracili wiarę w udział w Lidze Mistrzów.
Jeszcze dwa tygodnie temu śmialiśmy się z Berga, a dziś już rozmyślamy o genialnej taktyce Norwega. Spokojnie! Coś czuję, że przed Legią jeszcze trzy mecze kwalifikacyjne, po których (oby!) jeszcze nie raz uderzymy się w pierś i powiemy "przepraszam".