Wokół meczu Lechia - Lech. Za race i stroboskopy jurorzy dają najwyższe noty [ZDJĘCIA, WIDEO]
Nieco ponad 14 tys. obejrzało mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań. Na boisku nic szczególnego się nie działo. Za to na trybunach był wielki spektakl wokalno-pirotechniczny.
Trener wygwizdany, wsparcie dla ikon
Po raz pierwszy trener Thomas von Heesen został wygwizdany przez kibiców Lechii. Powody tego były dwa: mierne wyniki (trzy porażki z rzędu) i „zamach” na ważnych dla klubu zawodników. W tygodniu Niemiec powiedział bowiem, że ani z Piotrem Wiśniewskim, ani z Mateuszem Bąkiem nie wiąże dalekiej przyszłości. Pierwszemu pozwolił zimą szukać nowego pracodawcy, zaś drugiego odesłał do trzecioligowych rezerw.
Bardzo się to wszystko nie spodobało fanom. Dla nich Wiśniewski i Bąk znaczą o wiele, wiele więcej niż von Heesen. Dlatego ich nazwiska skandowali parę razy. Bąk przeżył z nimi drogę od A-klasy do Ekstraklasy. Wiśniewski gra natomiast swój jedenasty sezon, na najwyższym szczeblu zdobył 26 bramek, co jest piątym wynikiem w klasyfikacji najlepszych strzelców Lechii.
Do gwizdów i skandowania nazwisk aktywność młyna Lechii się jednak nie ograniczyła. Trzeba było przecież stawić czoło ekipie przyjezdnej. Nikt nie żałował na to gardła. Efekt? Bardzo dobry – prawdziwa walka na głosy.
Goście dali radę
Lech wyjazdów do Gdańska nigdy nie odpuszcza. Zawsze przyjeżdża w znakomitej liczbie. To w ogóle jedyna ekipa, która regularnie wykorzystuje pełną pulę biletów. Jak dostaje 2 tys., to tyle właśnie bierze. Jak o połowę mniej, to już tym bardziej. Oczywiście nie bez pomocy przyjaciół z Arki, chociaż oni tworzą na ogół grupę marginalną wobec lechitów. Tym razem było podobnie. Z Gdyni może ze 100-200 osób, zaś z Poznania z pewnością więcej niż 800. Cała grupa bardzo dobrze dopingowała „Kolejorza”. Parę razy udało jej się przebić przez doping gospodarzy. Najlepiej wychodziła chyba przyśpiewka: „Na trybunach śpiew, na boisku walka”.
To zachowanie zwiastuje kłopoty…
Brak oprawy ze strony Lecha (w poprzednim sezonie były z ich strony race i sektorówka) zrekompensowała w całości choreografia Lechii. Widowisko rozpoczęło się około 70 minuty spotkania. Najpierw było flagowisko z sektorówką „Dwunasty zawodnik” i z białymi stroboskopami. Potem w ruch poszły race. Kilkadziesiąt świecidełek zadymiło cały stadion. Sędzia musiał przerwać mecz na parę minut. – To gdańska odpowiedź na smog w Krakowie – żartowali na Twitterze internauci.
Jeszcze gęsty dym nie opadł, a ultrasi Lechii już ruszyli z kolejnym pomysłem – jak się później okazało finalnym. Była to sporych rozmiarów sektorówka i stanowiła dopełnienie pokazu pirotechnicznego. Albo inaczej: określiła jego ewentualne konsekwencje. Na płótnie narysowane były bowiem trzy postaci: policjanta, działacza związkowego i wojewody. Pierwszy trzymał w ręku tabliczkę z napisem: „Zakaz wyjazdowy – 10 meczów”, drugi „Kara pieniężna – 30 000”, zaś trzeci „Zamknięcie stadionu – 3 mecze”. Oprawę dopełnił dwuczęściowy transparent: „To zachowanie zwiastuje kłopoty” (przedstawiony w trakcie odpalenia pirotechniki) i „Jurorzy dają najwyższe noty” (w trakcie prezentowania sektorówki).
Będą za to wszystko kary, na pewno będą. Lechii przyjdzie zapłacić za pirotechnikę i zatrzymanie meczu na parę minut. Czy władze klubu powinny z tego powodu utyskiwać? Z jednej strony tak, bo to jednak jakoś uszczupli budżet i pewnie sprawi, że trzeba będzie zamknąć trybunę. Ale spójrzmy na to w szerszej perspektywie. Kara będzie równowartością miesięcznej pensji dla Tiago Valente lub Rudinilsona (obaj kiszą się w rezerwach, bez szans na grę w pierwszym zespole). Oni spektaklu podczas spotkania nigdy nie zrobili i już pewnie nie zrobią. Za to ultrasi jak najbardziej. Dzięki ich działaniom widownia wzdycha, środowisko kibicowskie w Polsce zazdrości, no a dziennikarze chwalą. Krótko mówiąc wizerunek Lechii raczej zyskuje niż traci (wprost przeciwnie do przypadków Valente czy Rudinilsona). To chyba istotne, zwłaszcza kiedy piłkarze po raz kolejny dostają w czapę…
Widzów: 14 260 (w tym około 1200 z Poznania)
Doping gospodarzy: 8/10
Doping gości: 7/10