menu

Wokół meczu Lechia - Lech: Rozpędzona lokomotywa mknie po mistrzostwo (ZDJĘCIA, WIDEO)

25 maja 2015, 10:58 | jac

Fantastyczną otoczkę miał wczorajszy mecz Lechii Gdańsk z Lechem Poznań (1:2). Na trybunach bursztynowego stadionu zasiadło blisko 24 tys. widzów, w tym 1,5 tys. gości. Przyjezdni w drugiej połowie zaprezentowali sektorówkę, po czym odpalili kilkadziesiąt rac.

Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
Mecz Lechia Gdańsk - Lech Poznań
fot. Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
1 / 7

Od kiedy Lechia gra na PGE Arenie, mecze z Lechem elektryzują jej sympatyków najbardziej. Powodów jest kilka, ale jeden szczególny: otóż poznaniacy zawsze wypełniają sektor gości i przede wszystkim są przyjaciółmi znienawidzonej w Gdańsku Arki Gdynia, która od kilku sezonów grzęźnie w pierwszej lidze. Można rzec, że spotkania z Lechem w jakiejś mierze rekompensują wszystkim nieodbyte od maja 2011 roku derby Trójmiasta, tym bardziej że zawsze w sektorze gości wraz z fanami „Kolejorza” zasiadają właśnie fani Arki. Wczoraj było ich 301. Na ogrodzeniu oddzielającym sektor od murawy zawiesili jedną ze swoich flag – tak żeby kłuło lechistom w oczy. Oczywiście ci nie pozostali dłużni i odpowiedzieli płótnem „Gdynia”.

Niedzielny mecz Lechii z Lechem przyciągnął na trybuny niemal 24 tys. widzów. To bardzo dobry wynik w kontekście całej ekstraklasy. W kontekście samej Lechii także, choć apetyty organizatorów na pewno były większe, biorąc pod uwagę rekordową frekwencję z niedawnego spotkania z Legią Warszawa (36 500). Wczorajszy wynik jest szóstym w historii występów biało-zielonych na bursztynowym stadionie. A co do samych rywalizacji z Lechem, to więcej przyszło jedynie na dwa inne bezpośrednie mecze: w sierpniu zeszłego roku (25 529) i w październiku 2011 roku (24 997).

Doping z obu stron stał na wysokim poziomie. W pierwszej połowie i w końcówce meczu dominowali gospodarze. W drugiej połowie – goście (oczywiście głośniej śpiewali lechiści, niemniej lechitom udawało się przebić i to znacznie częściej niż wcześniej). Godne uwagi jest to, że i jedni, i drudzy rzadko sobie nawzajem dopiekali. Trochę wulgaryzmów było przed rozpoczęciem, trochę w trakcie, ale generalnie spiker niezbyt często musiał prosić o zachowanie kultury.

Tym razem kibice Lechii nie przygotowali żadnej oprawy. Było co prawda ogromne flagowisko, lecz prezentowano je już wielokrotnie, wobec czego trudno mówić o zaskoczeniu. Błysnęli za to przyjezdni – w dobrym tego słowa znaczeniu i w cudzysłowie. Pod koniec spotkania, gdy na telebimach widniał korzystny dla nich wynik 2:0, postanowili pokazać oprawę zależną właśnie od rezultatu. Otóż sektorówkę zdobiła rozpędzona niebiesko-biała lokomotywa a uzupełniał ją transparent: od miasta do miasta po mistrzostwo i basta. Gdy sektorówka zjechała w dół, lechiści odpalili około 40 rac. Na szczęście żadna z nich nie powędrowała na boisko tak, jak miało to miejsce podczas finału Pucharu Polski.

Dlaczego stwierdziliśmy, że ultrasi Lecha zabłysnęli również w cudzysłowie? Ponieważ drugi raz sektorówkę rozłożyli w niewłaściwy sposób, „do góry nogami’. Wytknęli im to lechiści, jednak było już za późno żeby się zreflektować. Co by jednak nie mówić, to przyjezdni i tak stanęli wczoraj na wysokości zadania. Po ostatnim gwizdku razem z piłkarzami ryknęli głośno: mistrz, mistrz Kolejorz.

Widzów: 23 921 (w tym 1540 Lecha)
Doping gospodarzy: 9/10
Doping gości: 8/10

Więcej o 34. KOLEJCE EKSTRAKLASY


Polecamy