menu

Wleciałowski odchodzi, a Lenczyk się tłumaczy

3 sierpnia 2012, 12:20 | Paweł Kucharski, Paweł Pluta / Gazeta Wrocławska

Odkąd Orest Lenczyk przejął schedę po Ryszardzie Tarasiewiczu, jeszcze ani razu nie został poddany tak wielkiej krytyce, jak po środowym meczu z Helsingborgiem. Przypomnijmy, że wrocławianie przegrali na Stadionie Miejskim z mistrzem Szwecji 0:3, przez co niemal do zera zminimalizowali swoje szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Orest Lenczyk musiał mocno się tłumaczyć po porażce Śląska z Helsingborgiem
Orest Lenczyk musiał mocno się tłumaczyć po porażce Śląska z Helsingborgiem
fot. Janusz Wójtowicz / Polskapresse

Kibiców martwi tyleż wynik, co bardziej styl, w jakim ich zespół poniósł tę porażkę. Helsingborg, któremu daleko nawet do drużyn, które widzieliśmy w turnieju Polish Masters, przewyższał Śląsk o klasę. Wrocławianom brakowało nie tylko atutów czysto piłkarskich. Można zaryzykować stwierdzenie, że nie zostali oni odpowiednio przygotowani podwzględem fizycznym do pucharowych zmagań. A to przecież było ich wielką przewagą nad rywalami z ligi polskiej.

Po meczu trener Lenczyk poniekąd próbował zrzucić odpowiedzialność za wynik na władze klubu. Podczas konferencji prasowej znów powrócił temat braku transferów, których życzyłby sobie szkoleniowiec.

- Na tle rywali wyglądaliśmy tak, jakbyśmy spóźnili się z kompletowaniem składu o jakieś dwa miesiące. Przez moje ręce przewinęło się 25 potencjalnych kandydatów do gry w Śląsku. Musieliśmy sobie jednak odmawiać transferów ze względu na wysokie koszty. Sprowadziliśmy więc takich zawodników, na których nas było stać - stwierdził opiekun piłkarzy WKS-u, który odniósł się także do sytuacji Tomasza Jodłowca: - Szkoda, że nie dołączył do nas dwa tygodnie wcześniej, bo pewnie zagrałby ze Szwedami.

Mimo, że Jodłowiec nie jest jeszcze gotowy do występówna pełnych obrotach, już jutro doczeka się oficjalnego debiutu w drużynie Śląska. Wrocławianie zmierzą się na wyjeździe z KS-em Polkowice w 1/16 finału Pucharu Polski. Lenczyk: - Tomek zagra, ale jeszcze nie wiem, w jakim wymiarze czasowym. Trzeba go ostrożnie wprowadzać, żeby nie nabawił się kontuzji. Po meczu w Polkowicach podejmiemy decyzję, czy poleci z nami na rewanż z Helsingborgiem.

Nie wiadomo również, czy do Szwecji z drużyną wybierze się Marek Wleciałowski, który otrzymał zaproszenie do sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. Czy mecz z Helsinborgiem był dla niego ostatnim w roli asystenta Lenczyka w Śląsku? - Trudno mi na to w tej chwili odpowiedzieć. Jestem bardzo niepocieszony tym, co stało się w środę. Jednak to, w jaki sposób nastąpi moje formalne rozstanie ze Śląskiem, rozstrzygnie się w ciągu najbliższych dni - powiedział nam wczoraj Wleciałowski. 

- Na początku przyszłego tygodnia mamy spotkać się już w sztabie reprezentacji - dodał.

Zgodnie z ustaleniami Wleciałowski nie będzie mógł łączyć pracy w reprezentacji z wypełnianiem swoich obowiązków w Śląsku. Jak sam mówi, w klubie nie robiono mu przeszkód, aby mógł pracować u boku Waldemara Fornalika. - Uznano to za sprawę prestiżową - przyznał szkoleniowiec

Gazeta Wrocławska


Polecamy