menu

Właściciele Śląska zaniepokojeni sytuacją w klubie. Lenczyk musi odejść?

21 sierpnia 2012, 08:49 | Marcin Torz, JG/Gazeta Wrocławska

Sporów w Śląsku Wrocław ciąg dalszy. Konflikt na linii trener Orest Lenczyk - piłkarze jest już jawny. O tym, że atmosfera jest fatalna mówią zarówno właściciele klubu, jak i sami piłkarze. - Między trenerem a zawodnikami nie ma chemii. Niektórzy po prostu też się nie lubią - powiedział nam jeden z działaczy Śląska Wrocław.

Los Oresta Lenczyka w Śląsku wydaje się być przesądzony
Los Oresta Lenczyka w Śląsku wydaje się być przesądzony
fot. sylwester wojtas

Sam trener Orest Lenczyk nie chce komentować spekulacji, jakoby w sobotnim meczu z Widzewem Łódź piłkarze Śląska Wrocław mieli grać przeciwko niemu. Sugerowali to przedstawiciele właścicieli klubu zasiadający w jego radzie nadzorczej - sekretarz miasta Włodzimierz Patalas oraz prawnik Zygmunta Solorza-Żaka, mecenas Józef Birka.

Trener Lenczyk, zarzuca zarządowi klubu, że ten sprowadził do zespołu słabych piłkarzy i do tego bardzo dobrze opłacanych. - Przez ostatnie dwa miesiące doszło do takich wydarzeń, że w Łodzi nie zagrało sześciu zawieszonych zawodników. Mogło też wystąpić jeszcze sześciu innych, którzy odeszli. Teraz byłaby to zupełnie inna drużyna. Jeśli są w niej tacy, którzy nie nadają się do gry, szczególnie za takie pieniądze, to ja tego głośno nie powiem. O komentarz proszę prosić władze klubu i piłkarzy - powiedział Gazecie Wrocławskiej trener Lenczyk.

Piotr Waśniewski, prezes Śląska Wrocław, odparowuje: - Przecież trener Lenczyk od roku sam decyduje, którzy piłkarze mają grać w naszym zespole - mówi Waśniewski. Z obecnej kadry trener nie chciał współpracować jedynie z Piotrem Ćwielongiem. Zawodnik, na polecenie trenera, został odsunięty od zespołu. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Ćwielong został przywrócony przez Lenczyka do zespołu i nawet zagrał w Łodzi z Widzewem.

To już kolejna odsłona konfliktu. Przypomnijmy, że wcześniej argentyński napastnik Cristian Diaz wulgarnie zwyzywał Lenczyka po tym, jak zagrał tylko połowę meczu z Legią Warszawa o Superpuchar. Słowacki bramkarz Marian Kelemen obraził się na trenera, bo ten miał dopiero w ostatniej chwili powiedzieć mu, że w tym meczu usiądzie na ławce rezerwowych.

Dodajmy, że piłkarze wciąż nie dostali pieniędzy za zdobycie tytułu mistrza Polski. Z wiarygodnego źródła wiemy, że zdenerwowała ich wypowiedź Włodzimierza Patalas, szefa rady nadzorczej spółki z ramienia miasta, który na łamach Gazety Wrocławskiej stwierdził, że zawodnicy mają wszystko, co tylko chcą.

Sytuacją w Śląsku Wrocław są mocno zaniepokojeni właściciele: czyli miasto Wrocław i Polsat. Ich przedstawiciele w radzie nadzorczej, czyli Włodzimierz Patalas i Józef Birka, zapowiedzieli że niebawem dojdzie do spotkania piłkarzy, trenera i właścicieli. - Bo tak dalej być nie może - mówili zgodnie Patalas i Birka.

Michał Janicki, wiceprezydent Wrocławia, tonuje: - Gramy mecz pucharowy, a potem ligowy. Z wyciąganiem wniosków jeszcze poczekajmy - mówi.

W czwartek Śląsk zagra z Hannoverem 96. Stawką meczu jest awans do Ligi Europejskiej, gdzie można zarobić grube miliony euro. Czy skonfliktowana drużyna ma jakiekolwiek szanse podnieść się i powalczyć z Niemcami? Miejmy nadzieję. Choć dyspozycja prezentowana przez piłkarzy nie daje powodów do optymizmu.

Gazeta Wrocławska


Polecamy