Wiśniewski: Może teraz uwierzymy, że umiemy grać w piłkę
Skrzydłowy Lechii Gdańsk, Piotr Wiśniewski, był szczęśliwy ze zwycięstwa swojego zespołu z Jagiellonią Białystok 1:0 i ze strzelenia zwycięskiego gola w tym meczu. Jak sam przyznał, chciał się odwdzięczyć za przywrócenie do pierwszej drużyny po wcześniejszym odesłaniu do rezerw z powodu słabej formy.
fot. Tomasz Bołt/Polskapresse
Po spotkaniu, strzelec jedynego gola dla Lechii przyznał, że miał w kluczowej sytuacji trochę szczęścia:
- 'Przyfarciło' nam, choć trzeba przyznać, że byliśmy bliżsi strzelenia bramki w drugiej połowie. Myślę, że statystyki strzałów są po naszej stronie, ale nie tylko ja jestem szczęśliwy, ale cała drużyna, bo ostatnie wyniki nie napawały optymizmem. Można powiedzieć, że wszyscy nas skreślili, twierdząc, ze tutaj na pewno przegramy i następne mecze również. Pokazaliśmy, że nie należy nas zbyt szybko skreślać i potrafimy grać skutecznie, bo może wielu sytuacji nie było, ale była skuteczność i strzeliliśmy gola. Szczególnie w defensywie cieszy skuteczność, bo Jagiellonia nie stworzyła sobie wielu sytuacji - mówił Wiśniewski, który okazał też wdzięczność Michałowi Probierzowi za możliwość powrotu do pierwszego zespołu:
- Bardzo się cieszę, że trener dał mi szansę i mogłem wrócić do pierwszej drużyny. W trzecim meczu udało mi się odwdzięczyć za to zaufanie i podziękować za szansę oraz to, że nie zostałem skreślony definitywnie. Mam nadzieję, że w następnych meczach będę się spisywał jeszcze lepiej i drużyna także. Może teraz uwierzymy, że umiemy grać w piłkę i będziemy zdobywać punkty - kontynuował skrzydłowy Biało-Zielonych.
Ofensywny piłkarz Lechii strzelił zwycięskiego gola w tym spotkaniu i, jak sam przyznał, w sytuacji, w jakiej się znalazł nie wypadało jej zmarnować: - To była sytuacja sam na sam, także obojętnie kto był na plecach, miałem przed sobą tylko bramkarza. Należało to wykorzystać i cieszę się z tego, bo zdarzało mi się takie sytuacje marnować. Taki jest sport, raz się strzela, raz nie.