Wisła Płock - KGHM Zagłębie Lubin 1:2. Dwa karne, nieskuteczność Wisły i stalowe nerwy Starzyńskiego
W meczu 33. kolejki LOTTO Ekstraklasy KGHM Zagłębie Lubin wygrało z Wisłą Płock na wyjeździe 2:1. Bramki dla "Miedziowych" strzelali Patryk Tuszyński oraz Filip Starzyński (z rzutu karnego), a dla gospodarzy trafił (także z karnego) Niko Varela.
fot. FOT. Piotr Krzyżanowski
Zagłębie pojechało do Płocka dzień po niespodziewanym odwołaniu z funkcji prezesa zarządu Roberta Sadowskiego. Zmiany na szczycie klubowych władz nie miały jednak wpływu na przygotowania i postawę lubinian na Mazowszu.
Trener Mariusz Lewandowski zaskoczył rywali i obserwatorów tego meczu składem. Dokonał aż pięciu zmian w wyjściowej jedenastce względem ostatniego spotkania z Lechem Poznań w Lubinie (przegranym przez Zagłębie 0:1 – przyp. PJ). Na środku obrony Bartosza Kopacza zastąpił Maciej Dąbrowski, a na lewej flance tej formacji hasał Sasa Balić zamiast Rafała Pietrzaka.
W pomocy zabrakło mającego problemy zdrowotne Adama Matuszczyka (zasiadł na ławce) i Jakuba Tosika, których zastąpili odpowiednio Mateusz Matras i Jarosław Kubicki. Zabrakło także Bartosza Slisza, bo zamiast niego Lewandowski wolał wystawić drugiego napastnika – Patryka Tuszyńskiego. Zagłębie grało więc w nietypowym ustawieniu 4-2-2-2, w którym rolę skrzydłowych pełnili boczni obrońcy.
Pierwsza połowa stała na przyzwoitym poziomie. "Nafciarze" bramce Dominika Hładuna zagrażali głównie przy stałych fragmentach gry, a "Miedziowi" koncentrowali się na wyprowadzaniu szybkich ataków. Pierwszy cios zadali gospodarze.
W 30 min arbiter Krzysztof Jakubik w dość kontrowersyjnych okolicznościach podyktował rzut karny dla Wisły. Rozpędzony niczym pociąg TGV Niko Varela wpadł na Mateusza Matrasa w polu karnym gości i zaczął teatralnie zwijać się z bólu. Telewizyjne powtórki wykazały, że Matras nie był w stanie uniknąć tego kontaktu z Urugwajczykiem, ale siedzący w wozie VAR Szymon Marciniak nie kazał Jakubikowi zmieniać decyzji, ani nawet obejrzeć tej sytuacji na powtórce.
Do piłki podszedł sam poszkodowany i pewnym strzałem nie dał szans Hładunowi. Płocczanie nie cieszyli się jednak tym prowadzeniem zbyt długo. Już w 37 min po koronkowej akcji przyjezdnych do wyrównania doprowadził Tuszyński, któremu pozostało jedynie przyłożenie nogi po znakomitym dograniu od Jakuba Maresa. Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 1:1.
Po zmianie stron zdecydowaną przewagę mieli gospodarze. Zagłębie sporadycznie meldowali się z piłką pod polem karnym Thomasa Dähne, a w defensywnie musieli uwijać się jak w ukropie. Gdyby nie kilka wyśmienitych interwencji Hładuna i ofiarnych wślizgów Lubomira Guldana, "Nafciarze" spokojnie strzeliliby kilka goli.
Kiedy wydawało się, że dowiezienie remisu będzie dla Zagłębia bardzo dobrym rezultatem, piłkę ręką we własnym polu karnym zagrał Arkadiusz Reca. Była to 90 min spotkania. Ciężar odpowiedzialności wziął na siebie Filip Starzyński i pewnym strzałem tuż przy słupku dał swojej drużynie prowadzenie i cenne trzy punkty.
W następnej kolejce Zagłębie podejmie na własnym stadionie Górnika Zabrze, a Wisła będzie gościła Lecha Poznań.