Bałaniukowi w alimatyzacji w Wiśle Kraków pomagają Chorwaci
Wisła Kraków długo walczyła o sprowadzenie Denysa Bałaniuka, którego z kolei nie chciał puścić jego poprzedni klub Dnipro Dniepropietrowsk. Sprawa ostatecznie wyjaśniła się przy udziale Ukraińskiego Związku Piłki Nożnej, który uznał, że Bałaniuk jest wolnym graczem i ten mógł podpisać umowę z „Białą Gwiazdą”. Szybko w niej zresztą zadebiutował, ale na naprawdę dobrą dyspozycję tego utalentowanego 20-latka przyjdzie jeszcze trochę poczekać, bo jak sam przyznaje, nie jest jeszcze w pełni przygotowany do gry.
fot. Andrzej Banaś
Zaskoczeniem było już, że Kiko Ramirez tak szybko postawił na Ukraińca. Wystawił go bowiem na mecz Pucharu Polski z Koroną Kielce, w którym zawodnik rozegrał 120 minut. Hiszpański szkoleniowiec znalazł też miejsce w składzie dla Bałaniuka kilka dni później, już w ligowym meczem z tym samym rywalem. O tych swoich początkach w Wiśle Bałaniuk mówi szczerze: – Nie jestem jeszcze w pełni przygotowany do gry. Miałem dłuższą przerwę, więc to normalne, że muszę popracować. Trudno to dokładnie określić, bo chyba żaden człowiek nie wie do końca, na ile go stać. Gdybym to jednak musiał ocenić w procentach, to myślę, że moje przygotowanie na ten moment wynosi 60, może 65 procent. W czasie tych 120 minut w Pucharze Polski nie czułem się jeszcze źle. Wytrzymałem jakoś ten czas na boisku. Faktem jest jednak, że w lidze nie było już tak dobrze, starałem się biegać walczyć, ale jednak czułem ten pucharowy mecz w nogach i nie mogłem być zadowolony z tego występu.
Po tych dwóch spotkaniach Bałaniuk wrócił na ławkę, dostał czas na dojście do stuprocentowej dyspozycji i na pełną aklimatyzację w Krakowie. Pomagają mu w tym przede wszystkim piłkarze z... Chorwacji, który w Wiśle jest obecnie trzech – Zoran Arsenić, Tibor Halilović i Marko Kolar.
– Najwięcej czasu rzeczywiście spędzam z naszymi Chorwatami – uśmiecha się Bałaniuk. – Mieszkamy razem, wspólnie jeździmy też na treningi. Na pewno oni najbardziej pomagają mi w aklimatyzacji w Krakowie, w Polsce. Nie mam tutaj samochodu, więc tym bardziej korzystam z ich pomocy. Jeśli chodzi o klimat to bywa różnie, bo jak przyjechałem do Polski, to było bardzo ciepło, teraz jest trochę zimniej, deszczowo. Generalnie przypomina to jednak to, co jest na Ukrainie, więc nie mam z tym problemów.
Bałaniuk uważa również, że transfer do Wisły powinien pomóc mu w rozwoju. – Dla mnie to dobry ruch w karierze, choć oczywiście na razie muszę jeszcze wiele pracować – tłumaczy zawodnik. – Nie tylko na boisku. To dla mnie pierwszy klub zagraniczny. Jest mi np. o tyle trudniej, że nikt nie mówi w drużynie po rosyjsku. Ja trochę mówię po angielsku, więc jakoś sobie radzę, prawie wszystko rozumiem, ale chcę również w tym względzie zrobić postępy.
Co ciekawe, jeszcze niedawno Denys Bałaniuk wcale nie musiał myśleć o wyjeździe za granicę. Gdy zrobiło się o nim głośno po dobrych występach w Dnipro, zainteresował się tym piłkarzem potentat na ukraińskim rynku piłkarskim, czyli Dynamo Kijów.
– Rzeczywiście kiedyś Dynamo interesowało się mną – przyznaje zawodnik. – To było jeszcze wtedy, gdy występowałem w młodzieżowych reprezentacjach Ukrainy. Później temat się urwał, było przede wszystkim mnóstwo problemów w Dnipro. Klub nie chciał mnie puścić, ale najważniejsze, że w końcu ten transfer do Wisły doszedł do skutku. Jestem tutaj i bardzo się z tego cieszę.
Piłkarz przyznaje, że na razie nie ma za dużo czasu, żeby poznawać uroki Krakowa. – Trening, dom, trening – tak na razie wygląda mój plan dnia – wyjaśnia. – Nie mam za wiele czasu, żeby chodzić, zwiedzać miasto. Byłem jednak oczywiście w centrum, bardzo mi się podobało, bo Kraków to bardzo ładne miasto. Tak samo jak moja rodzinna Odessa.