Wisła Kraków przed meczem z Jagiellonią Białystok ma sporo problemów kadrowych
Po bardzo słabym meczu z Legią Warszawa, piłkarze Wisły Kraków przygotowują się do kolejnego starcia z zespołem, który walczy o mistrzostwo Polski. W niedzielę o godz. 18 „Biała Gwiazda” zagra w Białymstoku z Jagiellonią. – To był produktywny tydzień przyglądnęliśmy się spotkaniu z Legią. Mecz z Jagiellonią będzie skomplikowany. Zawodnicy wykonali w tygodniu bardzo dobrą pracę i oby udało się to przełożyć na niedzielny mecz – rozpoczął przedmeczową konferencję trener Wisły Joan Carrillo.
fot. Wojciech Matusik
Sytuacja kadrowa krakowian wciąż nie jest komfortowa. Z kontuzją ścięgna Achillesa cały czas zmaga się Maciej Sadlok, który być może dopiero od następnego tygodnia wróci do treningów. Praktycznie do końca sezonu wyłączony z gry będzie Matej Palcić, który zerwał mięsień dwugłowy. Do tego dochodzą urazy Ivana Gonzaleza, Vullneta Bashy, a chory jest również Petar Brlek, choć w jego przypadku nie jest przesądzone, że do Białegostoku nie pojedzie.
Największe kłopoty Wisła ma w obronie, bo właśnie w tej formacji jest najwięcej kontuzjowanych zawodników. – Rzeczywiście, w obronie mamy sporo problemów – przyznaje trener „Białej Gwiazdy” Joan Carrillo. – Jest niedyspozycja Maćka Sadloka, Ivana Gonzaleza, teraz straciliśmy Palcicia. Pocieszające jest to, że do treningów wrócił Arek Głowacki. W meczu z Jagiellonią może to być zbyt wczesny moment, żeby on wystąpił, ale patrząc na nasze problemy, powrót Arka do treningów jest pozytywną informacją.
To zastanawiające, że w Wiśle jest ostatnio tyle kontuzji. O tym problemie sporo mówił na konferencji przed meczem z Jagiellonią Joan Carrillo.
– Przyglądamy się tej sytuacji, bo jest ona skomplikowana – przyznaje szkoleniowiec Wisły. – Wiedzieliśmy, że z Maćkiem Sadlokiem jest większy problem, bo to nasz jedyny nominalny lewy obrońca. Po ostatnim meczu, w którym zagrał, nic niepokojącego nie było. Dopiero później, po dokładnym badaniu lekarskim, okazało się, że lepiej było podejść do tego ostrożnie. Myśleliśmy, że wróci szybko do normalnych treningów, ale okazało się, że wszystko się przedłuża. Jeśli chodzi o inne kontuzje, to np. Arek Głowacki czy Kamil Wojtkowski odnieśli je z różnych powodów. Być może jest to spowodowane zmianą treningów. Mamy też trochę pecha, bo np. w meczu z Jagiellonią Marcin Wasilewski szybko odniósł uraz i Tomek Cywka musiał go szybko zastąpić na prawej obronie. W ostatnim meczu szybko straciliśmy z kolei Palcicia. Trzeba się dostosować do pewnych sytuacji, bo nie mamy na to wpływu. Chciałbym mieć oczywiście do dyspozycji wszystkich zawodników, ale jest, jak jest.
Joan Carrillo wierzy, że tak jak do zajęć z zespołem wrócił Arkadiusz Głowacki, tak szybko stanie się to w przypadku Vullneta Bashy. – Dzisiaj pierwszy raz miał wrócić do treningów Arek Głowacki i Vullnet Basha – wyjaśnia szkoleniowiec. – Były jednak jeszcze przeprowadzone badania kontrolne i lekarz stwierdził, że lepiej będzie jeśli Vullnet potrenuje trochę indywidualnie. Mam jednak nadzieję, że on jeszcze zagra w tym sezonie. Bardzo chciałbym, żeby wrócił do treningów z drużyną, ale głos decydujący ma w tej sprawie lekarz.
W trudnej sytuacji kadrowej, Joan Carrillo musi nieco improwizować. W meczu z Legią musiał np. posłać na prawą obronę po kontuzji Mateja Palcicia nominalnego pomocnika, Martina Kostala. Hiszpan podkreśla jednak, żeby był na takie rozwiązanie przygotowany.
– Jeśli chodzi o Martina, to nie była dla niego łatwa sytuacja – wyjaśnia Carrillo. – Nie była to jednak spontaniczna decyzja, bo już wcześniej o tym z nim rozmawialiśmy, że może być taka potrzeba, żeby zagrał w obronie. Wytłumaczyliśmy mu wcześniej, jakie zadania stoją przed zawodnikiem na tej pozycji. Zrobił wszystko, co w jego mocy, żeby zagrać jak najlepiej.
Wisła po porażce z Legią ma już tylko czysto teoretyczne szanse na walkę o czołowe miejsca. Joan Carrillo podkreśla jednak, że razem ze swoimi piłkarzami nie składa broni. – Zawsze powtarzam, że dopóki są jakieś szanse na puchary, trzeba je wykorzystać do maksimum – mówi trener. – Tego wymaga profesjonalizm, ale zasługują na takie podejście również nasi fani, którzy pokazali na ostatnim meczu, na jakie wsparcie z ich strony możemy liczyć. Musimy się skupić na najbliższym spotkaniu. Wciąż mamy, o co walczyć.
Skoro Joan Carrillo sam poruszył temat kibiców, zapytaliśmy szkoleniowca Wisły, czy wie, jak ogromne pretensje do drużyny mieli fani po ostatnim meczu. M.in. za podejście do tego spotkania i brak walki.
– Szanujemy naszych kibiców, bo to jest najlepsze co mamy – odpowiedział Hiszpan. – W ostatnim meczu nie można jednak mówić o braku zaangażowania. Pomyliliśmy się jednak jeśli chodzi o sposób gry w tym spotkaniu. Daliśmy sobie narzucić styl gry rywala. Próbowaliśmy później różnych rozwiązań, przeszliśmy na grę dwójką napastników, staraliśmy się atakować skrzydłami. Problemem było to, że graliśmy tak, jak chciał przeciwnik, a nie tak jak sami chcieliśmy zagrać.
Dziennikarze pytali Joana Carrillo również o możliwe odejście Tomasza Cywki do Lecha Poznań. – Do teraz klub nie rozmawiał ze mną, że któryś zawodnik nie może grać w związku z przedłużaniem kontraktu – stwierdził szkoleniowiec. – Sprawa z Tomkiem jest taka, że to przebiega na linii klub – zawodnik. To jest szukanie porozumienia. Jeśli zawodnik jest zadowolony z oferty, to zostaje. Jeśli nie, to ciężko dojść do porozumienia. Ja też chciałbym mieć ferrari, ale jeśli nie mam pieniędzy na paliwo, to nie kupuję takiego samochodu.
O samym meczu z Jagiellonią szkoleniowiec Wisły powiedział: – Będzie to trochę inny mecz niż wcześniejszy z tą drużyną. Widzieliśmy, że oni mieli ostatnio trochę problemów na swoim boisku. Dobrze grają w powietrzu, więc będziemy się starali nie ułatwiać im zadania w tym elemencie. Będziemy chcieli grać w piłkę. Musimy poruszyć ich defensywę, przyspieszyć nasze akcje w ataku, bo Jagiellonia jest zespołem, z którym gra się ciężko. Mają dobrych zawodników, takich jak Novikovas, Romanczuk, Frankowski, czy skuteczny napastnik Bezjak.
Jeśli chodzi o skład Wisły na to spotkanie, Joan Carrillo zapowiada zmiany: – Na pewno nie zagra ta sama jedenastka, bo nie może grać Matej Palcić. Wracają też Pol Llonch i Kuba Bartkowski. Bardziej musimy uświadomić sobie, że trzeba się trzymać swojego sposobu gry. Wszyscy musimy iść w tym samym kierunku. Jeśli będę widział, że ktoś może pomóc, to zagra.
Dziennikarze zapytali również Joana Carrillo, jaka jest na ten moment sytuacja Pawła Brożka w drużynie. – Pawlowi brakowało rytmu meczowego. Zawsze gdy był blisko swojej szansy, coś się pojawiało. Mamy czterech piłkarzy na tę pozycję. Doskonale jednak wiem, że Paweł to zawodnik, który może dać dużo zespołowi, gdy jest zdrowy.
Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków
Autor Bartosz Karcz