menu

United wracają do Ligi Mistrzów. "Czerwone Diabły" rozstrzelały Club Brugge, hat-trick Rooneya (ZDJĘCIA)

26 sierpnia 2015, 22:34 | Grzegorz Ignatowski

Manchester United przed tygodniem pokonał na Old Trafford Club Brugge 3:1. W rewanżu piłkarze Louisa van Gaala odnieśli jeszcze bardziej okazałe zwycięstwo. Za sprawą hat-tricka Wayne'a Rooneya i trafienia Andera Herrery "Czerwony Diabły" wygrały 4:0.

Manchester United po zwycięstwie w pierwszym meczu 3:1 z Clubem Brugge musiał tylko dopełnić formalności. Tak przynajmniej mówiono w mediach, choć przecież Belgowie mieli atut własnego boiska. Czy więc nie za szybko podopieczni Michela Preud'homme'a zostali skazani na pożarcie? Odpowiedzieć na to pytanie mógł już w 5. minucie meczu Tom De Sutter, który w efektowny sposób próbował wykończyć dośrodkowanie Laurens De Boeck. Tym razem piłkarzom Brugge zabrakło szczęścia, ale sygnał ostrzegawczy został wysłany.

Sądząc po odpowiedzi "Czerwonych Diabłów", potraktowali oni to ostrzeżenie bardzo poważnie. W 20. minucie Memphis Depay popisał się kapitalną akcją. Holender otrzymał piłkę na lewym skrzydle i zbiegł z nią w kierunku środka, po czym popisał się doskonałym prostopadłym podaniem w kierunku Wayne'a Rooneya. Popularny "Wazza" ruszył do niej w odpowiednim momencie i delikatnym lobem przechytrzył Sinana Bolata.

Goście mieli jeszcze jedną doskonałą sytuację bramkową w pierwszej połowie. W roli głównej ponownie wystąpił Depay, który usiłował oddać strzał po tym jak wpadł z piłką w szesnastkę, ale w ostatniej chwili zablokował go jeden z obrońców rywali. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do Belgów. Szanse mieli kolejno De Sutter, De Fauw i Diaby, ale za każdym razem znakomitą interwencją popisywał się Sergio Romero. Gdyby nie Argentyńczyk, to zapewne goście nie schodziliby do szatni w tak dobrych nastrojach.

Ledwie rozpoczęła się druga połowa, a pod bramką Bolata już zawrzało. Wayne Rooney tuż po wznowieniu gry upadł w obrębie szesnastki po starciu z jednym z obrońców i domagał się rzutu karnego. Arbiter był jednak odmiennego zdania i nakazał grać dalej, czym mocno rozzłościł popularnego "Wazzę". Ale wściekły Rooney to lepszy Rooney. Już trzy minuty później po wspaniałej akcji trójkowej Depay - Herrera - Rooney, reprezentant Anglii po raz drugi wpisał się na listę strzelców. W tym momencie wydawało się, że formalności już zostały dopełnione.

Ale nie dla Rooneya. Anglik miał w tym spotkaniu cel - przełamanie się po serii meczów bez zdobycia gola. A jak się przełamywać to na całego. W 57. minucie "Wazza" otrzymał kapitalne podanie od Juana Maty i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce, kompletując tym samym hat-tricka.

Manchester nie miał dość. Siedem minut później znakomitym prostopadłym podaniem z głębi pola popisał się Schweinsteiger. Do piłki dopadł Ander Herrera i po chwili na tablicy świetlnej pojawił się wynik 4:0. Nokaut! A mogło być jeszcze wyżej. W 82. minucie goście mieli rzut karny, lecz Javier Hernandez poślizgnął się oddając strzał i w efekcie piłka pofrunęła obok bramki. Meksykanin mógł też wpisać się na listę strzelców w doliczonym czasie gry. Po świetnym zagraniu Ashleya Younga z prawego skrzydła popularny Chicharito znalazł się w doskonałej sytuacji. Był pięć metrów od bramki, w której nie było bramkarza, lecz mimo tego nie zdołał skierować piłki do siatki. No cóż, można usiłować to wytłumaczyć mocnym podaniem, albo tym, że piłka skozłowała przed Meksykaninem, ale nie można pozbyć się uczucia, że tak dobremu piłkarzowi pudło na pustą bramkę z pięciu metrów zwyczajnie nie powinno się zdarzyć.

Club Brugge w drugiej połowie nie miało za wiele do powiedzenia, ale trzeba Belgom oddać jedną rzecz. Mimo dziesiątek akcji Manchesteru United, to Belgowie przeprowadzili najpiękniejszą akcję tego meczu. Szybki wyrzut z autu, zagranie z pierwszej piłki i natychmiastowy strzał Diercxa z woleja, po którym piłka mknęła na bramkę Sergio Romero z prędkością rakiety. Argentyńczyk nie miał większych szans, ale na szczęście dla niego piłka odbiła się od poprzeczki, potem od ziemi i dopiero wówczas wyszła w pole. Jednak ta jedna akcja to zdecydowanie za mało, żeby marzyć o odrobieniu strat. Nie było więc wątpliwości, piłkarze Manchesteru United zrobili to co do nich należało i awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów.

Bądź jak Gianni! Wylosuj grupę Ligi Mistrzów dla swojej ulubionej drużyny


Polecamy