Szymkowiak o Wiśle Kraków: Potrzeba pięciu, sześciu piłkarzy odpowiedniej jakości
- Żaden trener cudów tutaj nie dokona. Ten zespół na gwałt potrzebuje pięciu, sześciu piłkarzy i to odpowiedniej jakości! Inaczej nic z tego nie będzie - twierdzi Mirosław Szymkowiak, były piłkarz Wisły Kraków i ekspert stacji Canal Plus.
fot. Michał Wieczorek
Zobacz także w serwisie GazetaKrakowska.pl: Małopolscy kolarze robią furorę na trasach prestiżowego Giro
Arkadiusz Głowacki powiedział nam, że jeśli Wisła nie wzmocni składu o doświadczonych zawodników, to w przyszłym sezonie czeka ją walka o utrzymanie. Pan też tak uważa?
Arek jest w środku tej drużyny, więc pewnie dobrze wie, co mówi. Widzi na co dzień, jak ta drużyna wygląda i funkcjonuje. Widzi, że paru zawodnikom kończą się kontrakty, a jest również sporo piłkarzy dość zaawansowanych wiekiem. Młodzi tymczasem stawiają dopiero pierwsze kroki w naszej lidze.
W związku z tym wszystkim kadra Wisły nie jest zbyt liczna, a jeśli odejdą jeszcze ci, którym kończą się kontrakty, to już będzie bardzo szczupła.
W takiej sytuacji z klubu powinien wyjść jasny komunikat, jak będzie wyglądała najbliższa przyszłość. Moim zdaniem, Wisła powinna mieć plan, np. trzyletni, w którym powoli będzie wzmacniać drużynę, sprowadzając co pół roku dwóch, trzech dobrych piłkarzy. Biorąc jednak pod uwagę to, jak obecnie wygląda kadra tej drużyny, już latem trzeba sprowadzić przynajmniej pięciu, sześciu zawodników. Oczywiście można mówić o budowie wielkiej ekipy z marszu i dużych transferach jeszcze większej grupy piłkarzy. Tylko że na to trzeba mieć pieniądze, a tych - z tego co ostatnio można usłyszeć - raczej wielkich nie będzie.
Mówi Pan o jasnym komunikacie, jaki powinien wyjść z klubu na temat przyszłości. Tymczasem w ostatnim czasie wszystko opiera się na spekulacjach i ewentualnie przeciekach do mediów.
Wiadomo jak to wygląda w Wiśle od lat. Wszystko zależy tak naprawdę od pana Cupiała. Dzisiaj jedno jest pewne - na sprzedaży zawodników to Wisła latem zbyt dużych pieniędzy nie zarobi. Odejdą ci, którym kończą się kontrakty. Jeśli prawdą jest, że w tej chwili przy Reymonta mamy do czynienia przede wszystkim z cięciem kosztów, to trzeba to jasno kibicom powiedzieć i wytyczyć przede wszystkim plan, który klub będzie realizował. W pierwszym rzędzie należy jednak zatrudnić trenera i dać mu czas na budowę drużyny, skoro realia są w tej chwili takie, jakie są. Jeżeli wspomniany na wstępie Arek Głowacki mówi takie rzeczy, to znaczy że powody do niepokoju są. Zresztą wszyscy widzimy jak Wisła prezentuje się w tym sezonie.
Wiele wskazuje na to, że trenerem Wisły może zostać Franciszek Smuda. Pan dobrze zna tego szkoleniowca, ale czy po tym jak poniósł on porażkę z reprezentacją, a ostatnio w Ratyzbonie, będzie w stanie zbudować solidny zespół w Krakowie, czy jest to już raczej szkoleniowiec wypalony?
Szczerze mówiąc, osoba trenera, choć oczywiście ważna, nie będzie miała moim zdaniem kluczowego znaczenia. Powtórzę jeszcze raz - wszystko będzie zależeć od tego, kto do tego zespołu trafi. Jeśli drużyna nie zostanie wzmocniona, to żaden trener cudów tutaj nie dokona. Ten zespół na gwałt potrzebuje pięciu, sześciu piłkarzy i to odpowiedniej jakości! Inaczej nic z tego nie będzie. Uważam, że takich zawodników można sprowadzić nawet w sytuacji, w której nie ma wielkich pieniędzy na transfery.
W Wiśle weszło ostatnio do składu kilku młodych piłkarzy. Młodość ma jednak swoje prawa i już teraz widać, że takim chłopakom jak np. Paweł Stolarski czy Alan Uryga - choć mają duży potencjał - ciężko będzie ciągnąć grę drużyny.
Już kilka tygodni temu powiedziałem, że to są fajni, zdolni chłopcy, ale równocześnie tacy, którzy dopiero nabierają doświadczenia. Nie ma co się czarować - żeby o kimś powiedzieć, że ma trochę doświadczenia w lidze, to musi zagrać nie pięć, sześć meczów, ale co najmniej trzydzieści, czterdzieści. Różnica między piłką młodzieżową a seniorską jest kolosalna. Dlatego nie ma co się dziwić, że ci chłopcy będą grać jeden, dwa mecze dobre, a później kilka słabszych. Takie wahania formy przytrafiają się starszym zawodnikom, a co dopiero takim młodym chłopakom.
Gdy Pan patrzy na tych młodych chłopaków, to któremu z nich wróży Pan dzisiaj największą karierę?
Żeby ich oceniać obiektywnie, potrzeba jeszcze trochę czasu. Widać jednak, że Alan Uryga czy Paweł Stolarski mają szansę zrobić karierę. Czy jednak ją zrobią, dopiero czas pokaże.
Pan też kiedyś grał w wieku kilkunastu lat w ekstraklasie. Kiedy Pan patrzy na Pawła Stolarskiego widzi Pan trochę siebie?
Życzę mu przede wszystkim, żeby zdrowie mu dopisywało, bo ze mną różnie pod tym względem bywało. Fajnie, że ten chłopak dostaje szansę, że gra. Jak zaliczy pełny sezon, to będziemy mogli go oceniać w bardziej obiektywny sposób. Generalnie jestem jednak za tym, żeby dawać młodym szansę, bo to jest jakaś droga dla naszych klubów. Ale trzeba to robić z głową, bo samą młodzieżą w lidze grać się nie da. A wracając na koniec do Wisły, powtórzę jeszcze raz - klub powinien dać jasny sygnał, jaki ma plan na najbliższą przyszłość. Kibice mogą zrozumieć, że są trudniejsze czasy, że brakuje pieniędzy, ale trzeba im to jasno powiedzieć.