Szybka kontra: Czas na "Janowiczów"
To co robił w zeszłym tygodniu, na paryskich kortach, polski tenisista – Jerzy Janowicz, przerastało ludzkie pojęcie. Po kolei eliminował z turnieju najlepszych tenisistów świata. Pogromcę znalazł dopiero w finale, ale i tak można uznać go za zwycięzcę. Dokonał czegoś, czego nikt się po nim nie spodziewał. Z pozycji nieznanego zawodnika, stał się w jednej chwili jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców w naszym kraju (przynajmniej w ostatnim tygodniu). Teraz czas, aby i w piłce nożnej pojawili się „Janowicze”…
Kogo mam na myśli? Młodych chłopaków, którzy bez kompleksów wchodzą w świat dorosłego sportu, którzy bez żadnych obaw rywalizują najlepszymi na świecie, którzy są w stanie poświęcić wszystko temu co kochają. W ostatnim czasie pojawiło się wielu młodych piłkarzy, którzy odważnie wkraczają w dorosłą piłkę: Milik, Wszołek, Krychowiak, Glik, Kosecki, Wolski, Furman, Teodorczyk, Żyro… To tylko niektóre z nazwisk piłkarzy, którzy w ostatnim czasie zaistnieli w poważnej piłce, nie tylko tej, na naszym krajowym podwórku, ale i europejskim. Janowicz pokazał światu, że młody człowiek z Polski potrafi, że wbrew temu wszystkiemu co opowiadają nam wokół, że tylko na zachodzie młodzi ludzie mają szansę zaistnieć, on udowodnił, że to nieprawda. Pokazał Europie i światu, że w Polsce też rodzą się perełki, które są w stanie wywołać strach i niepokój u najlepszych zawodników na tym globie.
Swego czasu Jan Tomaszewski powiedział mi: „Proszę pana, proszę zauważyć ilu w ostatnim czasie pojawiło się młodych chłopaków na polskich boiskach. I nie są to tylko przysłowiowe „koszulki”. Są to zawodnicy, którzy już dziś grają jak równy z równym z gwiazdami reprezentacji Anglii. Dawno tego w polskim futbolu nie było”. I ja się pod tymi słowami Pana Janka podpisuję rękami i nogami. Kiedy w ostatnich latach, aż tak wielu młodych piłkarzy decydowało o obliczu zespołów w których występują? Kto dziś wyobraża sobie Górnika Zabrze bez Milika, albo Olkowskiego? Kto wyobraża sobie Polonię Warszawa bez Wszołka i Teodorczyka? Proszę mi wierzyć, ale ja naprawdę wolę oglądać na polskich boiskach 17-letniego chłopaka, któremu od czasu do czasu coś nie wyjdzie (tak jak wczoraj od czasu do czasu nie wychodziło Janowiczowi), niż 30-letniego „odpada” zza granicy, który na zachodzie nic nie osiągnął, a w Polsce uważany jest za „gwiazdora”.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że nadchodzi właśnie czas „Janowiczów”. Mam świadomość tego, że przegrają w swoim życiu jeszcze kilka finałów, ale mam także pewność, że po drodze wyeliminują kilku faworytów, czyli ludzi, którzy wydają się być im dziś z innej planety. Czy są z innej planety? Zapytajcie Janowicza…