menu

Szalony mecz w Gdańsku! Pięć goli, złoty dla Pogoni w doliczonym czasie (ZDJĘCIA)

15 lutego 2014, 17:17 | jac

W emocjonującym spotkaniu na PGE Arenie Lechia Gdańsk przegrała z Pogonią Szczecin 2:3. Cztery z pięciu bramek padły po stałych fragmentach, dopiero piąta decydująca z gry. Dzięki wygranej "Portowcy" przesunęli się na piąte miejsce.

Trener Pogoni Dariusz Wdowczyk w ogóle nie zaskoczył personaliami, wystawiając dokładnie taką jedenastkę, jaką wczoraj przewidywaliśmy. W składzie znalazło się miejsce dla debiutanta, Patryka Małeckiego i stopera Macieja Dąbrowskiego, który zastępował dziś wykartkowanego Wojciecha Gollę. W składzie zamieszał za to opiekun gospodarzy. Michał Probierz po raz pierwszy sezonie wystawił między słupkami Bartosza Kanieckiego. Na lewą obronę posłał Adama Pazio, do środka pomocy Wojciecha Zyskę, a do ataku nie najlepszego strzelca, Piotra Grzelczak, ani nie nowego napastnika, Zaura Sadajewa, tylko Patryka Tuszyńskiego.

W pierwszej połowie zarówno Lechia, jaki i Pogoń stworzyły sobie po kilka okazji. Piłka zatrzepotała jeden raz i to w siatce bramki, której bronili gdańszczanie; w 39 minucie japoński duet Takuya Murayama-Takafumi Akahoshi krótko rozegrał rzut rożny, po czym do futbolówki posłanej w pole karne doskoczył Maciej Dąbrowski i wprawił kolegów z boiska i z ławki w ekstazę radości. Pogoń miała jeszcze dwie inne sytuacje, ale nie wykorzystali ich Patryk Małecki i Marcin Robak.

Kibicom Lechii pozostało w pierwszej połowie celebrować nie gole, a wiadomość o złotym medalu dla polskiego panczenisty, Zbigniewa Bródki. Kiedy spiker ogłosił tę radosną informację, 8 tysięczna widownia wybuchła w stopniu, jakiego nie dostarczyła przedtem żadna boiskowa akcja. Te bowiem po juniorsku marnowali Piotr Wiśniewski i Patryk Tuszyński.

Tuszyński celownik nastawił po zmianie stron i już sześć minuty po wznowieniu doprowadził do wyrównania, pokonując Radosława Janukiewicza uderzeniem z głowy - podobnie jak w przypadku Pogoni - po kornerze. Piłka zanim przeszła linię bramkową, odbiła się jeszcze od słupka. Lechia dążyła do wbicia drugiego, gola, ale zanim to się stało, ponownie na prowadzenie wyszła Pogoń. W 76 minucie również po rzut rożnym do siatki trafił reprezentant Polski, Marcin Robak.

To nie był jednak koniec emocji, punkt kulminacyjny dopiero miał nadejść. W 81 minucie widowisko podgrzał sędzia Bartosz Frankowski, dyktując jedenastkę gospodarzom. Zdaniem arbitra faulowany w polu karnym przez Adama Frączczaka był Patryk Tuszyński. Frankowski wyrzucił prawego obrońcę "Portowców", a Tuszyńskiemu pozwolił podejść do rzutu karnego. Ten zamienił go na bramkę, wyrównując stan meczu na 2:2. I gdy wydawało się, że wynik został ustalony, osłabiona Pogoń najpierw uderzyła w poprzeczkę (Dąbrowski), a potem strzeliła na 3:2 za sprawą wprowadzonego w drugiej połowie Jakuba Bąka.


Polecamy