Swojak Phibela podbije Internet? [ANALIZA, VIDEO]
Nie wiadomo czy płakać, czy się śmiać. W każdym razie piłkarzom Widzewa Łódź na pewno nie było do śmiechu, gdy Thomas Phibel wycofał piłkę do tyłu, wprost w światło bramki i na dodatek w przeciwnym kierunku, do położenia Macieja Mielcarza. Moment napadu głupoty kosztował gospodarzy drugiego gola i praktycznie pogrzebał szansę na odmianę losów spotkania.
Podobne swojaki nie są dla nas żadną nowością. Wszyscy pewnie wciąż mamy w pamięci spotkanie z Irlandią Północną w eliminacjach do Mistrzostw Świata i chybioną próbę wybicia Artura Boruca po zagraniu od Michała Żewłakowa. Wtedy jednak szło jeszcze zrzucić klopsa na nierówną murawę, zaś teraz nie ma żadnego sposobu na usprawiedliwienie. Zadecydowały błędy ludzkie, które w wykonaniu tak doświadczonych zawodników nie powinny się zdarzyć.
Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy, Thomas Phibel przejął złe dogranie przed polem karnym. Widząc będącego w pobliżu Mariusza Zacharę odwrócił się, zrobił kilka kroków do tyłu i na tyle zwiększył odległość od przeciwnika, że spokojnie mógł wyprowadzić piłkę do przodu, albo rozegrać na bok do lepiej ustawionych partnerów, ewentualnie prostopadle na wolne pole. Niestety zamiast szukać niekonwencjonalnych rozwiązań, wybrał najbardziej banalne. Banalne z pozoru, bo spartaczył po całości.
Nie od dziś wiadomo, że kiedy zespół wymienia podania w defensywie, bramkarz stara się manewrować wzdłuż linii bramkowej, zgodnie z położeniem futbolówki, by w razie potrzeby istniała możliwość bezpiecznego wycofania. Tak więc skoro Phibel znajdował się bliżej prawej strony boiska, to Maciej Mielcarz stanął bliżej prawego rogu i w tymże kierunku, a więc po prostej, powinien podawać francuski defensor. Na zorientowanie się, gdzie stoi bramkarz i wypracowanie dobrego, precyzyjnego zagrania miał wystarczająco dużo czasu.
Jednak Mielcarz nie jest tutaj bez winy. Niby pechowo się pośliznął, ale jakby nie patrzeć, futbolówka toczyła się dosyć wolno. Wystarczająco wolno, aby zdążyć się podnieść i czym prędzej ruszyć z interwencją, wszelkimi dostępnymi środkami. W głowie golkipera Widzewa najwyraźniej przeważyło zdenerwowanie fatalnym zagraniem Phibela, niż desperacka chęć uratowania sytuacji. Pretensje rozpoczął jeszcze zanim piłka przekroczyła linię bramkową.
Zobacz także: Phibel: Popełniłem błąd i jest mi smutno (WIDEO)