Super finisz Lecha! Teodorczyk "głową" odwrócił losy meczu z Lechią!
Lech Poznań poprawił humory po wpadce w eliminacjach do Ligi Europy. W Gdańsku wygrał z Lechią 2:1, choć do 80 minuty przegrywał. Świetną zmianę dał Łukasz Teodorczyk, który zdobył obie bramki. Mecz z trybun PGE Areny oglądało 25,5 tys. widzów.
fot. Grzegorz Dembiński
To był ostatni mecz Mariusza Rumaka w roli trenera Lecha. O zwolnieniu przesądziło trzecie koszmarne podejście do Ligi Europy. Wicemistrzowie Polski znowu odpadli w eliminacjach, potykając się na amatorach. Los 37-letniego szkoleniowca przesądzony był już w czwartek wieczorem, niemniej działacze pozwolili mu poprowadzić drużynę w jeszcze jednym meczu.
Rumak w pożegnalnym spotkaniu nie mógł skorzystać ze wszystkich zawodników. Do Gdańska nie pojechali dwaj skrzydłowi: Szymon Pawłowski i Muhamed Keita. W wyjściowej jedenastce znalazło się więc miejsce dla Dawida Kownackiego oraz Gergo Lovrencsicsa. Na szpicy zaczął autor trzech ligowych bramek, Vojo Ubiparip.
W Lechii, która w trzech kolejkach uzbierała siedem punktów, nastąpiły aż trzy roszady. Jedna była wymuszona kontuzją Piotra Wiśniewskiego. Dwie inne – podyktowane formą Marcina Pietrowskiego i Bartłomieja Pawłowskiego. Po raz pierwszy w podstawowym składzie znaleźli się więc eks-lechita Mateusz Możdżeń, Daniel Łukasik oraz Piotr Grzelczak.
W pierwszej połowie Lechia grała znacznie lepiej od Lecha i swoją przewagę udokumentowała. Gola nie strzeliła jednak z gry. W 35 minucie z rzutu karnego trafił Stojan Vranjes. Dla Bośniaka był to dziewiąty gol w biało-zielonych i zarazem szósty z jedenastego metra. Wcześniej okazje dla Lechii mieli jeszcze Rafał Janicki i Maciej Makuszewski. Po obu próbach piłka minimalnie mijała bramkę.
Gospodarze mieli wszystkie argumenty, by kontrolować spotkanie. Ale sami je sobie skomplikowali. Cztery minuty po wyjściu na prowadzenie niemal stracili gola. Lech wyprowadził jedyną akcję, po której do siatki trafił Dawid Kownacki. Sędzia Szymon Marciniak odgwizdał jednak spalonego dopatrując się spalonego u Gergo Lovrencsicsa, który podawał do partnera. Chwilę potem arbiter główny nie był już tak łaskawy dla Lechii. Po ostrym wejściu w nogi Łukasza Trałki wyrzucił z boiska Zaura Sadajewa. Czerwona kartka dla Czeczena wymusiła w gdańskim obozie zmianę założeń taktycznych na drugą połowę.
Lechia rzeczywiście cofnęła się do defensywy, oddając piłkę Lechowi. Poznaniacy przez długi czas nie za bardzo jednak wiedzieli jak zrobić z niej użytek. To samo przerabiali w czwartek z islandzkim Stjarnanem. Do 80 minuty poza poprzeczką Darko Jevticia praktycznie nie mieli klarownych sytuacji. Jeżeli strzelał Ubiparip, to nad bramką. Kiedy próbowali pomocnicy – piłka albo lądowała w rękach bramkarza, albo chłopców odpowiadających za jej podawanie.
Przeciętnie grający Lech miał na swoje szczęście skutecznego zmiennika. Łukasz Teodorczyk wszedł na boisko i pozamiatał: najpierw wyrównał, a potem wyprowadził zespół na prowadzenie. Oba gole padły niemal w identyczny sposób: dośrodkowywał Tomasz Kędziora, a Teodorczyk wygrywał pojedynek powietrzny i głową kierował piłkę do siatki.
Lech wyszarpanym zwycięstwem z Lechią nieco podreperował nastroje w szatni, ale od wtorku będzie rządzić nią nowy trener. Kandydatów jest ponoć dwóch: Maciej Skorża i Waldemar Fornalik.