menu

Stokowiec: Ocenianie sędziego punktów nam nie da (WIDEO)

26 października 2013, 01:35 | Jakub Seweryn, x-news

Trener Jagiellonii Białystok, Piotr Stokowiec, pomimo kontrowersyjnej porażki z Górnikiem Zabrze 0:1, był zadowolony z tego, jak zaprezentował się jego zespół w tym pojedynku. Ponadto szkoleniowiec Żółto-Czerwonych nie chciał oceniać sędziego tego meczu, Pawła Pskita.

Trzecia z rzędu porażka Jagiellonii. Górnik nowym liderem (ZDJĘCIA)

Piotr Stokowiec (trener Jagiellonii Białystok): Za nami bardzo dużo emocji. Z jednej strony cieszę się, że drużyna tych emocji dostarcza, podejmuje walkę, stwarza sytuacji. Dzisiaj mieliśmy jeden z niewielu meczów, w którym nie strzeliliśmy gola, ale zabrakło niewiele. Na dzisiaj jestem pewien dwóch rzeczy. Po pierwsze, że drużyna jest dobrze przygotowana do sezonu kondycyjnie, fizycznie bardzo dobrze to wygląda, a po drugie zawodnicy tworzą drużynę, która potrafi walczyć jeden za drugiego, już nie chodzi o to zamieszanie w końcówce, ale potrafiliśmy w osłabieniu stawić czoła wiceliderowi.

- Zdaję sobie sprawę, że punktowo nic to nie dało i suma summarum suche statystyki pokazują, że znowu przegraliśmy u siebie, to jednak żadnego z tych przegranych spotkań się nie wstydzę w imieniu swoim i drużyny, bo cały czas prezentujemy walkę i stwarzamy sytuację. Seria porażek może wkrótce odwrócić się na serię zwycięstw i Białystok w końcu będzie twierdzą nie do zdobycia, a ja zrobię wszystko, żeby tak było.

O młodych zawodnikach i czwartkowym meczu z Lechem Poznań

- Jeśli chodzi o kartki, Dzalamidze dostał dwie żółte, a nie czerwoną, a to jest ważne. Wszystkie kartki przeliczymy jutro, ale już dziś miałem z tyłu głowy mecz z Lechem, bojąc się przede wszystkim o to, żeby nie było niepotrzebnych kartek, szczególnie w obronie, gdzie nie mamy zbyt wielu graczy do gry. Dlatego też uczestniczyłem w tym zamieszaniu, bo było ono realną groźbą zawieszenia niektórych zawodników i mam nadzieję, że nic wielkiego się w tym tłoku nie zdarzyło. Zdrowotnie też wszyscy dali radę. Zdaję sobie sprawę, że oprócz walki musimy stwarzać sytuację, które powinniśmy zamieniać na gole i zwycięstwa. Do tego na pewno dążymy, a jest jeszcze za wcześnie, żeby coś deklarować na mecz z Lechem. Często jest tak, że na gorąco ma się do piłkarza wiele zastrzeżeń, a po wnikliwej analizie i obejrzeniu statystyk okazuje się, że można go wybronić, a innemu obniżyć ocenę. Z perspektywy ławki też się widzi inaczej spotkanie niż na trybunach, gdzie widać więcej. Przeanalizujemy z asystentami i bankiem informacji ten mecz, wyciągniemy odpowiednie wnioski.

Młodzi zawodnicy dostają szanse i będą je dostawać, ale to nie jest takie oczywiste, że każdy młody wejdzie i się pokaże. Adam Waszkiewicz zaprezentował się nieźle, ale także inni młodzi gracze pokazują swoim zaangażowaniem i swoją grą, że warto na nich stawiać.

O zachowaniu Niki Dzalamidze

- Nie widziałem na powtórkach tych sytuacji, ale ja wymagam od zawodników zaangażowania i Nika też był uczulony że ma grać agresywnie w defensywie, czasem też na pograniczu kartki. Dlatego też biorę na siebie te zalecenia, bo nasza gra ma być ostra. Może przydałoby mu się trochę więcej rozwagi, ale nie mam do niego pretensji za to.

O bardzo kontrowersyjnym sędziowaniu Pawła Pskita

- Nie będę szukał tłumaczeń, bo i tak punktów od tego nam nie przybędzie. Sędzia zostanie oceniony przez odpowiednie organy. Uważam jednak, że karny na Plizdze to był przełomowy moment meczu, ale nie jestem od tego, żeby oceniać pracę sędziów, bo ktoś mógłby odbić piłeczkę w moją stronę, żebym ja też wykonywał lepiej swoją pracę. Skupiamy się na sobie, bo z drużyną jest dużo pracy, aczkolwiek dzisiaj na pewno zasłużyliśmy na ten remis, za to serce do walki, które zaprezentowaliśmy. Jednak taki jest sport – porażka może się przytrafić, ale trzeba po niej zareagować i na tym się skupiamy. Ocenianie sędziego w tej chwili nic nam już nie da.


Polecamy