menu

Trzecia z rzędu porażka Jagiellonii. Górnik nowym liderem (ZDJĘCIA)

25 października 2013, 22:25 | Mariusz Warda

Czwarte z rzędu zwycięstwo odniósł zabrzański Górnik, a dzisiejsza porażka była już trzecią z rzędu dla Jagiellonii. Mimo iż decydująca bramka padła po przerwie, to w pierwszej połowie miało miejsce kluczowe wydarzenie. Mowa o czerwonej kartce dla Niki Dzalamidze.

Adam Nawałka przybył do stolicy Podlasia otrzymać prezent na swoje niedawne urodziny oraz być może potwierdzić, że oddanie kadry właśnie jemu będzie właściwym posunięciem. Gracze Górnika starali się jednak dać mu coś godnego tylko przez pierwsze 15 minut. Wtedy bowiem obowiązywała zasada grania na przerażonego i bardzo niepewnego Adama Waszkiewicza. Ten raz za razem dawał się ograć i Jaga miała wiele szczęścia nie tracąc w tym czasie gola.

Wtedy stałą się rzecz niesłychana. Waszkiewicz wygrał pierwszy pojedynek przestawiając nie byle kogo a samego Prejuce’a Nakoulmę i obraz gry się diametralnie zmienił. To Jaga atakowała a pierwszej w tym spotkaniu setki nie wykorzystał Ukah, który znalazł się sam na sam ze Steinborsem po zamieszaniu w polu karnym. Wprost proporcjonalnie do schodzenia powietrza z gości wchodziło ono w Waszkiewicza, który stał się bardzo pewnym punktem defensywy.

Gdy już wydawało się, że bramka dla Jagi jest kwestią czasu Nika Dzalamidze w krótkim czasie złapał dwie żółte kartki i musiał opuścić boisko. Nie podłamało to gospodarzy, którzy ciągle atakowali lecz brakowało albo centymetrów albo szybkości. Dotyczy to szczególnie Mateusza Piątkowskiego, który rozpędzał się w sposób mający raczej uśpić rywali niż ich wyprzedzić. Jako, że obrońcy Zabrzan najwyraźniej byli po kilku kawach sztuczka się nie udawała i żadna z dobrze zapowiadających się akcji nie miała szczęśliwego dla gospodarzy finału. W międzyczasie sędzia Pskit radośnie rozdawał kartki, lecz do przerwy nikogo już nie wyrzucił. Pomimo optycznej przewagi grających w osłabieniu gospodarzy, do przerwy nie doczekaliśmy się żadnych goli, poza jednym Ukaha z pozycji spalonej.

Druga połowa rozpoczęła się tak jak skończyła pierwsza. Jaga atakowała ale bez rezultatu. W jednej z najbardziej kontrowersyjnych sytuacji Plizga został podcięty w polu karnym przez Kosznika, ale sędzia nie odgwizdał faulu. Na długo jednak gospodarzom nie starczyło sił.

W pewnym momencie kibice zaintonowali hit internetu: "Kim jesteś? Jesteś zwycięzcą". Nie wiadomo czy to z tego powodu, ale gracze gości zaczęli od tego momentu dominować. W 66. minucie Mateusz Zachara udokumentował tę przewagę bramką. Później kilkakrotnie Krzysztof Baran musiał ratować swój zespół przed stratą gola. Obrazu gry nie zmieniło wejście Balaja, który był wolniejszy niż Piątkowski ponieważ przez większą część spędzonego na boisku czasu… spacerował. Na nic się zdały wysiłki również wprowadzonego w drugiej połowie Drażby. Jedyną nagrodą był jeszcze jeden gol ze spalonego, tym razem po rzucie wolnym.

Choć bramki już nie padły, działo się jeszcze sporo. Najpierw, tuż przed końcem meczu, Baran cudownie obronił strzał z bliska, a chwilę później doszło do przepychanek pomiędzy graczami po faulu Norambueny. Chilijczyk, który chciał urwać nogę piłkarzowi Górnika, otrzymał jedynie żółtą kartkę, a „Prezes” obejrzał czerwień, za uderzenie w twarz obrońcy Jagiellonii. Graczy z Zabrza pożegnały gwizdy.


Polecamy