Stępiński: Wiele muszę jeszcze poprawić
Od początku rundy wiosennej to 17-letni Mariusz Stępiński jest podstawowym napastnikiem Widzewa Łódź, nie do wygryzienia z wyjściowej jedenastki. Początek rundy miał ciężki: nie wykorzystywał dogodnych sytuacji, zachowywał się zbyt samolubnie, do tego wymusił rzut karny. Jednak progres postępuje bardzo szybko, czego uwieńczeniem była bramka z Pogonią Szczecin.
Kibice Widzewa będą protestować
- Nie nazwałbym tego przełomem. Po meczu z Polonią mówiłem i teraz to jeszcze powtórzę, że interesowały mnie te wszystkie wyliczanki. Zawsze chcę pomagać drużynie. Z Polonią uczyniłem to poprzez asysty, z Pogonią zdobyłem bramkę. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że się z niej nie ucieszyłem - mówi Stępiński.
Nie ukrywa jednak, że są elementy nad którymi powinien jeszcze popracować: - Pomimo licznych dośrodkowań, nie potrafię trafić z główki do bramki, ale ciągle nad tym pracuję na treningach - przyznaje.
Zastanawia też, dlaczego 17-latek w ogóle nie wykonuje rzutów karnych i rzutów wolnych: - W reprezentacji strzelałem rzuty karne, w zespołach juniorskich także rzuty wolne. W Widzewie trener Mroczkowski stawia na innych zawodników przy stałych fragmentach, nie na mnie. Może kiedyś będzie inaczej, póki co inni robią to lepiej niż ja - twierdzi.
W przeciwieństwie do rundy jesiennej, gdy "Mario" pełnił raczej rolę jokera, nieznanego jeszcze rywalom, teraz bardziej zapisał się w ich świadomości, co sprawia, że obrońcy poświęcają mu znacznie więcej uwagi niż dotychczas: - Jestem inaczej traktowany. Gdy wchodziłem do zespołu obrońcy mnie nie znali, teraz poświęcają mi więcej uwagi. Przez to jest ciężej, ale taka moja rola, że muszę sobie z nimi radzić. W każdym meczu jestem nastawiony na walkę z nimi i jak najlepszy występ.
WIDZEW ŁÓDŹ - serwis specjalny Ekstraklasa.net