Mirosław Smyła: W Rozwoju staramy się iść drogą Adama Nawałki [ROZMOWA]
Mirosław Smyła, trener Rozwoju opowiada co odmieniło drużynę beniaminka I ligi, że wygrała ona aż trzy mecze z rzędu.
fot. Łukasz Łabędzki
Zagłębie Sosnowiec, GKS Katowice, Rozwój Katowice: Plusy i minusy jesieni [RAPORT]
Trzy wygrane Rozwoju z rzędu robią wrażenie. Chce pan pobić osiągnięcie trenera Jerzego Brzęczka, który nie przegrał z GKS Katowice sześciu kolejnych meczów?
Nie prowadzę takich statystyk, nie stawiam sobie takich wyzwań. Sytuacja Rozwoju jest taka, że nie mam nawet czasu na takie porównania. Pracujemy z dnia na dzień, żeby grać coraz lepiej, bo mamy w klubie jasny cel - utrzymanie się w I lidze i jeżeli potrzebna będzie nam do tego seria zwycięstw, to o nią powalczymy. Jeżeli będą wystarczać remisy, to powalczymy o remisy byle tylko wydostać się nad strefę spadkową. Na pewno po tej serii zwycięstw pojawiła się nadzieja na uratowanie się przed spadkiem. Zostały nam w tym roku jeszcze dwa mecze na własnym boisku i powalczymy w nich o coś więcej niż tylko pokazanie się z dobrej strony.
Co stało za metamorfozą Rozwoju, który w trzech ostatnich meczach zdobył więcej punktów niż w poprzednich 14 spotkaniach?
Zawsze wierzyłem w trening, ciężką pracę. Do Rozwoju przyszedłem w trudnym momencie, gdy drużyna była na ostatnim miejscu w tabeli, a wiadomo, że możliwości organizacyjne tego klubu są bardzo ograniczone. Ta grupa piłkarzy dopiero się poznawała w realiach I-ligowych i to zderzenie było dla nich okrutne. Nasza ciężka praca przyniosła jednak w końcu efekt. Trener Nawałka, który jest tytanem pracy, pokazał, że można nią wiele osiągnąć, więc my w Rozwoju staramy się iść tą drogą, a nie filozofować.
Działacze klubowi nie ukrywają, że może być problem z dokończeniem rozgrywek przez Rozwój. Nie boi się pan, że ta wasza praca może pójść na marne?
Nie może pójść na marne, bo w klubie jest tyle utalentowanej młodzieży, że każdy ich mecz w I lidze pomaga im w zdobyciu doświadczeń i dalszym rozwoju. Tego nikt im już nie odbierze. Możemy nie osiągnąć efektu finalnego jakim ma być utrzymanie Rozwoju w I lidze, bo przecież ciągle jesteśmy na miejscu spadkowym, ale na pewno ani ja, ani piłkarze nie zmarnujemy tego czasu.
Czy mecz z Miedzią, w którym w samej końcówce strzeliliście dwie bramki i zaczęli zwycięską serię, był przełomowy?
Nie wierzę w takie rzeczy, za to zapewniam pana, że graliśmy znacznie lepsze mecze np. z Arką czy Zawiszą i przegrywaliśmy. Ten z Miedzią wcale nie był w naszym wykonaniu bardzo dobry, ale dopisało nam szczęście, którego wcześniej brakowało.
Ciągle rotuje pan składem. Tej jesieni w składzie Rozwoju grało już 20 piłkarzy. Cały czas szuka pan najlepszego ustawienia drużyny?
Wracając do Rozwoju znałem większość jego piłkarzy, ale też część pozyskanych ostatnio mu-siałem dopiero poznać. Stąd były te roszady w składzie. Cieszę się, że mam w zespole tylu walecznych graczy i jeżeli zimą będziemy kogoś do Rozwoju ściągać to będą to właśnie tego typu piłkarze głodni sukcesu, a nie tacy, którzy mają głośne nazwiska, bo na takich nas nie stać.