Radović poddany dokładnej analizie: Do Ligi Mistrzów tylko Serb
W rewanżowym meczu IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów, Legia zremisowała z mistrzem Rumunii Steauą Bukareszt 2:2 i tym samym odpadła z tych elitarnych rozgrywek. Dokładnej analizie poddaliśmy grę Miroslava Radovicia, który na tle bezbarwnych kolegów z drużyny był jednym z jej jaśniejszych punktów.
fot. PM
Miroslav Radović, jako nieliczny z legionistów zaczął to spotkanie naprawdę dobrze. Szybkie podania na skrzydło, dowodzenie zespołem w środku pola. Niechybnie nastała jednak siódma minuta meczu i wszystkie założenia wzięły w łeb. Piłkarze Legii szybko stracili dwie bramki i tylko Radović był kimś, który swoim zachowaniem w środkowej strefie boiska wykazywał dużo chęci do brania odpowiedzialności na swoje barki.
To właśnie Serb swoimi podaniami uruchamiał Kubę Koseckiego oraz Michała Kucharczyka. W 20. minucie spotkania Radović dobrze znalazł się 18 metrów od bramki. Nie szukał jednak próby indywidualnej akcji, a dostrzegł całkowicie niekrytego Kubę Koseckiego. Ten uderzył nieco za słabo, jednak dobitkę wykorzystał drugi ze skrzydłowych Michał Kucharczyk. Sędzia dostrzegł niestety spalonego, choć wydaje się, że jeżeli był, to bardzo niewielki.
Bramka dla Legii, to akcja którą również zaczął obserwowany Miro Radović. On podał do Koseckiego, po czym wykonał 35 metrowy sprint w pole karne i tam idealnie w tempo wyskoczył do główki pokonując bezradnego Tatarusanu.
Radović w pierwszej połowie był piłkarzem, po którym doskonale było widać jakość, szukał wolnych sektorów, dobrze dostrzegał lepiej ustawionych partnerów. Świadczy o tym liczba siedmiu podań do przodu, z których aż 4 były piłkami prostopadłymi, dziurawiącymi linię obrony Steauy.
Druga połowa to znowu próba kreowania gry przez Radovica, niestety cała drużyna wyraźnie siadła, nie było widać chęci, zaangażowania. Każdy atak mistrzów Polski kasowany był w jego pierwszej fazie... Radović pozostał jedynym mającym wizję gry.
Gdy legioniści bili głową w mur, Radović zaliczał kolejne celne podania. Warto dodać, że na 23 wykonane zagrania, tylko 5 było do tyłu. Każde jego zagranie było przemyślane, wszystkie dryblingi, w które wdawał sie Serb kończyły się sukcesem. Warto również dodać, że Radović przebiegł w tym meczu ponad 11 kilometrów, to naprawdę dobry wynik jak na ofensywnego pomocnika.
Swój dobry mecz podsumował asystą przy bramce Rzeźniczaka. Gdzie po raz kolejny dobrze dostrzegł zawodnika w polu karnym Steauy.
Legii nie udało się awansować do fazy grupowej Champions League. Lata mijają a polski klub nadal nie może uchylić bram raju na tyle mocno, by gdzieś ukradkiem wślizgnąć się do tych prestiżowych rozgrywek. Tym razem również się nie udało. W przeciągu całego spotkania obserwowany Radović był postacią najlepszą. In plus należy zaliczyć także występ Jakuba Koseckiego. Niestety, na tym poziomie, to o wiele za mało.
Poprzednie analizy dostępne są na www.Facebook.com/EkstraStaty