PZPN podtrzymał zawieszenie licencji ŁKS-u. Co to oznacza dla klubu?
Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN na dzisiejszym posiedzeniu zdecydowała o podtrzymaniu zawieszenia licencji dla ŁKS-u. Co to w praktyce oznacza dla klubu? Kończący się czas na dogadanie się z wierzycielami i... zbliżający się pierwszy walkower.
PZPN częściowo anulował karę Cracovii
Sprawa rozchodzi się o nie wykonywanie przez Łódzki Klub Sportowy prawomocnych wyroków Piłkarskiego Sądu Polubownego na rzecz byłych pracowników. Chodzi o zobowiązania finansowe wobec Damiana Seweryna, Cezarego Stefańczyka, Roberta Sieranta, Tomasza Nowaka i Seweryna Gancarczyka oraz trenera Krzysztofa Adamowicza.
Dzisiaj najwyższa Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN podtrzymała zawieszenie licencji ŁKS-u z 28 lutego. Oznacza, że jeśli do soboty ŁKS nie spłaci długów (300 tysięcy złotych) albo nie podpisze porozumień z wierzycielami, nie może wystąpić w najbliższej kolejce 1. ligi (wyjazdowy mecz z Wartą Poznań, w sobotę o godz. 15). - Nikt nam nie powiedział, co mamy robić. Sami nie bardzo wiemy od czego zacząć. Czekamy na odpowiedź z PZPN. Jutro będziemy wiedzieć, jaka jest sytuacja - mówi Krzysztof Orzepiński, rzecznik ŁKS-u.
ŁKS ma czas na załatwienie spraw maksymalnie do trzeciego kolejnego meczu. 20 kwietnia łodzianie mają zagrać w Łęcznej z Bogdanką i trzeci walkower oznaczać będzie degradację. - Jeśli zostaniemy zdyskwalifikowani, złożymy wniosek o upadłość. Teoretycznie mamy nóż na gardle. Jeśli byli zawodnicy klubu twierdzą, że nikt z nimi nie negocjował, to jest to przekłamanie - dodaje Orzepiński.
Czy klub, który został postawiony pod ścianą, wznowi negocjacje z wierzycielami na nowych, korzystniejszych dla nich warunkach? - Nie stać na na jednorazową zapłatę długów. Zaproponujemy im określone warunki, bo na tym naszym zdaniem polega ugoda. Złożymy taką samą propozycję jak poprzednio. W budżecie nie mamy więcej, nie stać nas na podwyższenie oferty. Nie będziemy się pakować w kolejne płatności. Mam nadzieję, że zawodnicy przystaną na ugodę, gdyż mogą zadziałać na korzyść innych wierzycieli. Te osoby zdecydują za wszystkich - kończy rzecznik.