menu

Prosto z Londynu: Nieuchwytna atmosfera finału Ligi Mistrzów

24 maja 2013, 00:55 | Daniel Kawczyński

Wysłannik Ekstraklasa.net na finał Ligi Mistrzów - Daniel Kawczyński zameldował się w Londynie i ma już pierwsze wieści z miasta, które w sobotę stanie się stolicą europejskiego futbolu. Ale prawdziwa zabawa zacznie się już dzisiaj!

Finał Ligi Mistrzów: Niezapowiedziana kontrola antydopingowa w Bayernie

Podróż do Londynu przebiegła bez większych komplikacji. Szybka odprawa na lotnisku w Łodzi. Przyjemny, szybki lot z niezawodnymi pilotami, uroczymi stewardesami i pasażerami, którzy niestety mnie zawiedli, gdyż łudziłem się, że spotkam paru fanatyków podążających za naszym eksportowym trio. Tymczasem pokład samolotu wypełniło towarzystwo poszukujące na Wyspach lepszej jakości życia.

Na lotnisku Stansted (około 40 kilometrów od granic administracyjnych w Londynu) wylądowałem późnym popołudniem. Skupiłem się więc na spokojnym dotarciu do hostelu, na wojaże po mieście nie miałem czasu. To jednak nie oznacza, że się nie rozglądałem.

Londyn o całym finale wolałby zapomnieć. Przynajmniej tak wynika z ulic, przez które miałem okazję przejeżdżać. Liczbę kibiców, którzy swoim wyglądem przypominają o sobotnim spotkaniu, mogę policzyć na palcach jednej ręki, nie ma zbyt wielu plakatów i sklepów z pamiątkami. Wyjątek stanowiła jedynie strefa bezcłowa na lotnisku. Pośród najróżniejszych towarów znalazło się miejsce dla okazyjnych koszulek Borussii i Bayernu z wymownym napisem "Champions League winners 2012/2013". Znalazły już nawet pierwsze nabywczynie...

Zanim wsiadłem do autobusu, rzuciłem okiem na prasę. I otworzyłem oczy ze zdziwienia, niestety tego negatywnego. Co mnie przeraziło? Angielskie dzienniki mało, ale to naprawdę mało miejsca poświęcają sobotniemu wydarzeniu. Na okładkach dominuje zdjęcie czarnoskórego zamachowca, który wczoraj w biały dzień odciął głowę brytyjskiemu żołnierzowi.

Taka mała dygresja. Mnie do hostelu doprowadził sympatyczny student, z korzeniami w... Nigerii. Głowę mam całą. Jak więc widać nie jest tak źle.

Wracając do przeglądu prasy. Na stronach sportowych najwięcej miejsca poświęca się przyjściu Manuela Pellegriniego do Manchesteru City, odejściu Toniego Pulisa ze Stoke i Roberto Martineza z Wigan. Ale chlubne wyjątki istnieją. Do nich zaliczyć można wspomnienia Paula Lamberta, obecnego menadżera Aston Villi Birmingham, który w ubiegłym dziesięcioleciu, wówczas jako zawodnik, tryumfował z Borussią w Champions League. Natomiast Rory Smith z "The Timesa" opisuje, dlaczego liga niemiecka jest teraz najlepszai jak to się stało, że nagle prześcignęła angielską. To na tyle. Niemniej prawdziwa futbolowa gorączka powinna zacząć się już w piątek.

W hostelu spotkała mnie ciekawa niespodzianka. W tym samym pokoju zdecydowało się zakwaterować dwóch fanów Bayernu Monachium. Constantin i Alexander mają bilety na finał Ligi Mistrzów, zapłacili po 277 euro za drugą kategorię. Spodziewają się bardzo ciężkiej przeprawy, ale wierzą, że tym razem Bayern przełamie finałową passę i uniesie w górę puchar Ligi Mistrzów. Zgodnie uważają Roberta Lewandowskiego za najlepszego napastnika w Bundeslidze i nie mogą się doczekać, kiedy Bayern potwierdzi jego transfer.

W piątek spodziewajcie się większej liczby materiałów z Londynu. Z samego rana ruszam do serca Londynu. Odwiedzę najważniejsze place i obiekty, by zaskoczyć fanów obu ekip i zbadać panujące nastroje. Następnie kierunek - Wembley, a tam przedmeczowa konferencja prasowa i otwarte treningi, z których również spodziewajcie się relacji. Porozmawiam też z niemieckimi dziennikarzami. Może w centrum prasowym spotkam jakąś legendę? Wtedy spodziewajcie się szczegółowego wywiadu.

Do napisania!