menu

Problem w ofensywie. Kto da w Śląsku sygnał do ataku?

22 sierpnia 2016, 11:54 | Jakub Guder

Śląsk Wrocław - Wisła Płock 0:0. Trzeci mecz u siebie, trzeci remis 0:0. Kto pociągnie do skutecznej gry wrocławską ofensywę?

Alvarinho (na zielono) zazwyczaj jest widoczny, ale mało efektywny
Alvarinho (na zielono) zazwyczaj jest widoczny, ale mało efektywny
fot. fot. Paweł Relikowski

Śląsk Wrocław jest w tym sezonie jedyną drużyną Lotto Ekstraklasy, która na własnym boisku nie strzeliła jeszcze gola. Żadnego też nie straciła, a wniosek z tego taki, że kibice na Stadionie Wrocław czekają już na jakąkolwiek bramkę 270 minut. Trudno się zatem dziwić, że przyszło ich w piątek na mecz z Wisłą Płock niespełna siedem tysięcy, chociaż poprzednio - przy okazji przyjazdu Lechii - frekwencja była prawie dwa razy większa.

WKS w sześciu meczach w tym sezonie strzelił dwa gole - oba w Szczecinie, oba ze stałych fragmentów gry i oba strzelone przez zawodników z większym zacięciem do gry defensywnej (Kokoszka, Goncalves). W pierwszej połowie meczu z Wisłą Płock gospodarze oddali jeden celny strzał na bramkę autorstwa Petera Grajciara. Bence Mervo był praktycznie niewidoczny. Mało kiedy dostawał piłkę, a już nie przypominamy sobie, żeby w jakikolwiek sposób zagroził bramce Seweryna Kiełpina. Mariusz Rumak i tak wykazał się dużą cierpliwością, ściągając Węgra z boiska dopiero w 65 min.

- Bence wszystkie swoje mecze w seniorskiej piłce rozegrał w poprzednim sezonie w barwach Śląska. Ma wielki potencjał i talent, ale nie oczekujmy, że w każdym spotkaniu będzie wybawieniem drużyny - mówił na pomeczowej konferencji Mariusz Rumak. - Był z nami na zgrupowaniu, ale potem sporo czasu nie trenował z chłopakami. Do tego doszły zawirowania wokół niego. Zespół się zmienia, potrzebuje czasu, ale tego czasu nie ma, bo gramy o punkty. My, trenerzy, musimy zakasać rękawy i szukać automatyzmów. Jeśli wrócą, to będzie dobrze - tłumaczył szkoleniowiec.

Problemem jest jednak nie tylko forma Mervo, ale całej formacji ofensywnej. Ryota Morioka jest tylko cieniem samego siebie z ostatniej wiosny, a i Alvarinho zaczyna pomału irytować. Oprócz gola w pucharze Polski z Sandecją Nowy Sącz nie ma kluczowych podań, asyst czy bramek, a tego przecież powinniśmy wymagać od ofensywnego piłkarza.

- Znowu nie strzelamy gola, znowu nie stwarzamy dobrych sytuacji… To naprawdę przykre, że tak się dzieje. Może musimy lepiej wykorzystywać szybkich skrzydłowych, może częściej uderzać na bramkę z dystansu - zastanawiał się po spotkaniu Ryota Morioka.

Rumak cały czas twierdzi, że Mervo i Kamil Biliński mają „takie same szanse grania” i „będą rywalizować”. Tajemnicą Poliszynela jest jednak, że jeśli przy Oporowskiej pojawi się nowy napastnik, to „Bila” będzie miał spore problemy z grą. Tymczasem dyrektor sportowy Wojciech Błoński w przerwie spotkania na antenie Eurosportu zapowiedział, że na początku tygodnia powinno pojawić się jeszcze dwóch nowych zawodników.

- W pierwszej połowie meczu z Wisłą zabrakło nam pasji, mieliśmy dużo strat i nie wypełnialiśmy wszystkich zadań taktycznych. Po rozmowie w przerwie było już lepiej - recenzował bezbramkowe spotkanie Mariusz Rumak.

- Przy naszej dzisiejszej dyspozycji ofensywnej ten punkt jest wszystkim, co mogliśmy osiągnąć i go szanujemy. Nie mieliśmy argumentów na połowie przeciwnika - przyznał trener Wisły Płock Marcin Kaczmarek, który chwalił swoją drużynę z konsekwencję w grze defensywnej. - Jeszcze w przerwie myślałem, że stać nas na więcej niż remis. Wprowadzając Arka Recę liczyłem na to, że po przechwycie będziemy szybko przemieszczać się na połowę przeciwnika i stwarzać zagrożenie, ale to się nie udało - dodał.

Na pocieszenie wrocławianie kolejny raz mogli być zadowoleni ze swojej gry defensywnej. Jakby nie patrzeć to było piąte spotkanie w tym sezonie w lidze, w którym nie stracili gola. Poprawnie zagrała właściwie cała obrona, a wyróżnić chyba warto Adama Kokoszkę, który ma całkiem obiecujący początek sezonu.

Mario Engels? Pomoże, ale za kilka tygodni...

Dziennikarze wykorzystali też okazje, by zapytać Mariusza Rumaka o nowego piłkarza. W piątek Śląsk Wrocław podpisał dwuletnią umowę z 23-letnim niemieckim skrzydłowym Mario Engelsem. Jeśli ktoś jednak miał nadzieję, że będzie to natychmiastowe wzmocnienie drużyny, to trener Śląska pozbawił wszystkich złudzeń - być może będzie, ale najwcześniej za kilka tygodni.

- To młody człowiek, który powinien obronić się boiskiem. Tylko on tak naprawdę był na jednym zgrupowaniu z niemiecką drużynę, a ostatnio właściwie nie trenował. Jak dobrze przepracuje kilka tygodni, to na początku października będziemy mogli go realnie ocenić. Z tego co widziałem, jego atutami są szybkość i gra jeden na jednego - mówił Rumak.

No cóż - z ciekawością będziemy się przyglądać Niemcowi. Przypomnijmy, że jeszcze kilka tygodni temu był na testach w 1. Bundeslidze, w Darmstadt. W poprzednim sezonie jednak nie grał rewelacyjnie, a jego drużyna FSV Frankfurt spadła z 2. Budesligi.

Engels jest pierwszym Niemcem, który zagra w Śląsku.

>


Polecamy