Problem w ofensywie. Kto da w Śląsku sygnał do ataku?
Śląsk Wrocław - Wisła Płock 0:0. Trzeci mecz u siebie, trzeci remis 0:0. Kto pociągnie do skutecznej gry wrocławską ofensywę?
fot. fot. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław jest w tym sezonie jedyną drużyną Lotto Ekstraklasy, która na własnym boisku nie strzeliła jeszcze gola. Żadnego też nie straciła, a wniosek z tego taki, że kibice na Stadionie Wrocław czekają już na jakąkolwiek bramkę 270 minut. Trudno się zatem dziwić, że przyszło ich w piątek na mecz z Wisłą Płock niespełna siedem tysięcy, chociaż poprzednio - przy okazji przyjazdu Lechii - frekwencja była prawie dwa razy większa.
WKS w sześciu meczach w tym sezonie strzelił dwa gole - oba w Szczecinie, oba ze stałych fragmentów gry i oba strzelone przez zawodników z większym zacięciem do gry defensywnej (Kokoszka, Goncalves). W pierwszej połowie meczu z Wisłą Płock gospodarze oddali jeden celny strzał na bramkę autorstwa Petera Grajciara. Bence Mervo był praktycznie niewidoczny. Mało kiedy dostawał piłkę, a już nie przypominamy sobie, żeby w jakikolwiek sposób zagroził bramce Seweryna Kiełpina. Mariusz Rumak i tak wykazał się dużą cierpliwością, ściągając Węgra z boiska dopiero w 65 min.
- Bence wszystkie swoje mecze w seniorskiej piłce rozegrał w poprzednim sezonie w barwach Śląska. Ma wielki potencjał i talent, ale nie oczekujmy, że w każdym spotkaniu będzie wybawieniem drużyny - mówił na pomeczowej konferencji Mariusz Rumak. - Był z nami na zgrupowaniu, ale potem sporo czasu nie trenował z chłopakami. Do tego doszły zawirowania wokół niego. Zespół się zmienia, potrzebuje czasu, ale tego czasu nie ma, bo gramy o punkty. My, trenerzy, musimy zakasać rękawy i szukać automatyzmów. Jeśli wrócą, to będzie dobrze - tłumaczył szkoleniowiec.
Problemem jest jednak nie tylko forma Mervo, ale całej formacji ofensywnej. Ryota Morioka jest tylko cieniem samego siebie z ostatniej wiosny, a i Alvarinho zaczyna pomału irytować. Oprócz gola w pucharze Polski z Sandecją Nowy Sącz nie ma kluczowych podań, asyst czy bramek, a tego przecież powinniśmy wymagać od ofensywnego piłkarza.
- Znowu nie strzelamy gola, znowu nie stwarzamy dobrych sytuacji… To naprawdę przykre, że tak się dzieje. Może musimy lepiej wykorzystywać szybkich skrzydłowych, może częściej uderzać na bramkę z dystansu - zastanawiał się po spotkaniu Ryota Morioka.
Rumak cały czas twierdzi, że Mervo i Kamil Biliński mają „takie same szanse grania” i „będą rywalizować”. Tajemnicą Poliszynela jest jednak, że jeśli przy Oporowskiej pojawi się nowy napastnik, to „Bila” będzie miał spore problemy z grą. Tymczasem dyrektor sportowy Wojciech Błoński w przerwie spotkania na antenie Eurosportu zapowiedział, że na początku tygodnia powinno pojawić się jeszcze dwóch nowych zawodników.
- W pierwszej połowie meczu z Wisłą zabrakło nam pasji, mieliśmy dużo strat i nie wypełnialiśmy wszystkich zadań taktycznych. Po rozmowie w przerwie było już lepiej - recenzował bezbramkowe spotkanie Mariusz Rumak.
- Przy naszej dzisiejszej dyspozycji ofensywnej ten punkt jest wszystkim, co mogliśmy osiągnąć i go szanujemy. Nie mieliśmy argumentów na połowie przeciwnika - przyznał trener Wisły Płock Marcin Kaczmarek, który chwalił swoją drużynę z konsekwencję w grze defensywnej. - Jeszcze w przerwie myślałem, że stać nas na więcej niż remis. Wprowadzając Arka Recę liczyłem na to, że po przechwycie będziemy szybko przemieszczać się na połowę przeciwnika i stwarzać zagrożenie, ale to się nie udało - dodał.
Na pocieszenie wrocławianie kolejny raz mogli być zadowoleni ze swojej gry defensywnej. Jakby nie patrzeć to było piąte spotkanie w tym sezonie w lidze, w którym nie stracili gola. Poprawnie zagrała właściwie cała obrona, a wyróżnić chyba warto Adama Kokoszkę, który ma całkiem obiecujący początek sezonu.
Mario Engels? Pomoże, ale za kilka tygodni...
Dziennikarze wykorzystali też okazje, by zapytać Mariusza Rumaka o nowego piłkarza. W piątek Śląsk Wrocław podpisał dwuletnią umowę z 23-letnim niemieckim skrzydłowym Mario Engelsem. Jeśli ktoś jednak miał nadzieję, że będzie to natychmiastowe wzmocnienie drużyny, to trener Śląska pozbawił wszystkich złudzeń - być może będzie, ale najwcześniej za kilka tygodni.
- To młody człowiek, który powinien obronić się boiskiem. Tylko on tak naprawdę był na jednym zgrupowaniu z niemiecką drużynę, a ostatnio właściwie nie trenował. Jak dobrze przepracuje kilka tygodni, to na początku października będziemy mogli go realnie ocenić. Z tego co widziałem, jego atutami są szybkość i gra jeden na jednego - mówił Rumak.
No cóż - z ciekawością będziemy się przyglądać Niemcowi. Przypomnijmy, że jeszcze kilka tygodni temu był na testach w 1. Bundeslidze, w Darmstadt. W poprzednim sezonie jednak nie grał rewelacyjnie, a jego drużyna FSV Frankfurt spadła z 2. Budesligi.
Engels jest pierwszym Niemcem, który zagra w Śląsku.
>