menu

Portugalia - Hiszpania LIVE! Rzuty karne wyłonią finalistę!

27 czerwca 2012, 14:06 | Daniel Kawczyński

Od kilku dobrych lat, zarówno Stary Kontynent jak i cały świat ugiął się pod hegemonią "La Furia Roja". Hiszpania stała się utrapieniem nie do zniesienia, rywalem, którego każdy pragnie pokonać. Nikt jednak nie potrafi jak dotąd znaleźć wystarczająco solidnych argumentów na bezbłędną tiki-takę, która wciąż udoskonalana, potężnie zaskakuje. Dzisiaj próbę obalenia bezlitosnych rządów podejmie najlepszy z najlepszych. Boska moc tkwiąca w nogach Cristiano Ronaldo jest potężną bronią prowadzącą do przewrotu. Czy to jednak wystarczy?

W ciągu 52-letniej historii Mistrzostw Europy jeszcze nie zdarzyło się, by któremuś z tryumfatorów udało się obronić puchar. Szanse ku temu oczywiście się zdarzały, ale zawsze kończyły się fiaskiem. Po raz pierwszy chcą tego dokonać podopieczni Vicente del Bosque. Obecnie 62-letni selekcjoner, w 2008 roku przejął pałeczkę po Luisie Aragonesie. Poprzeczkę dodajmy, zawieszoną bardzo wysoko, za sprawą poprzednika, który w 2008 roku sięgnął po Mistrzostwo Europy w Austrii i Szwajcarii.

Kontynuatorem okazał się nadzwyczaj wybitnym. W 2010 uniósł w górę upragniony przez naród puchar Julesa Rimete'a. Od Aragonesa, prócz poukładanej drużyny otrzymał coś jeszcze. To tiki-taka - styl i taktyka na którą sposobu nie mogą znaleźć najtęższe umysły trenerskie. I chociaż ciągła wymiana podań wzdłuż i wszeż w wykonaniu jednej drużyny może momentami doprowadzać do szewskiej pasji i wzbudzać krytykę, to jedno trzeba przyznać - to skuteczna, wręcz bezbłędna metoda na rozpracowanie oponenta.

Groźniejsza jest zwłaszcza, gdy podlega ciągłym zmianom, o które na Euro pokusił się Vicente del Bosque. Od początku wiadomo było, że będzie borykał się z problemem braku napastnika z prawdziwego zdarzenia. David Villa nie pojechał z powodu kontuzji, Fernando Torres znajdował się w kiepskiej formie, a Jesus Navas, Fernando Llorente, Alvaro Negredo i Pedro Rodriguez nie byli dostatecznie zgrani. Jaki więc problem wystąpić... bez nominalnego, środkowego napastnika? Żaden! Z Włochami i z Francją, hiszpański selekcjoner zdecydował się na ustawienie 4-6-0, najbardziej wysuwając do przodu fałszywą dziewiątkę - pomocnika Cesca Fabregasa. To tylko pokazuje jak wszechstronni są architekci tego sukcesu oraz jak świetnie układa się współpraca pomiędzy poszczególnymi formacjami.

To co najbardziej cechuje aktualnych mistrzów Świata to imponujące zrównoważenie składu. Nie ma tam jednej, wybijającej się ponad indywidualności. W każdym starciu błyszczy kto inny - z Francją dwa gole wpakował Xabi Alonso, z Chorwacją wojował Andres Iniesta, a bramkę dołożył Navas. Z kolei z Irlandią przebłysk wielkiej formy miał Fernando Torres. Na dodatek niezmiennie wielki jest Iker Casillas, zaś na lewym skrzydle rośnie w oczach super talent - Jordi Alba.

O takiej równowadze tylko pomarzyć może Portugalia, niemalże w pełni uzależniona od nastrojów i humorów Cristiano Ronaldo. Kiedy gwiazdor Realu Madryt miał problemy ze skutecznością i przyjmował na siebie falę krytyki, jego drużyna przegrała z Niemcami i rzutem na taśmę poradziła sobie z Danią. Na dodatek grała jeszcze na tyle słabo, iż nawet jej kibice zwiastowali szybki koniec przygody z czempionatem. Ale na szczęście Ronaldo zdołał się przebudzić. Zaczęło się z Holandią, kiedy zdobył dwie bramki. Przeciwko Czechom trafił tylko raz, ale na wagę awansu. Mógł pokusić się o znacznie lepszy dorobek (cztery razy celował w słupek), ale wyraźnie powraca do wielkości, ciągnąc za sobą wszystkich wybrańców Paulo Bento, którzy po zamknięciu ust niedowiarkom, są teraz w stanie dokonać wszystkiego.

Jednak ponownie jak wcześniej będą polegać na Ronaldo. Hiszpanie wszelkimi siłami prężą na niego muskuły. Większość zna go bardzo dobrze z boisk Primera Division, co stanowi pewien atut. Największe pojęcia mają bez dwóch zdań jego klubowi koledzy: Iker Casillas, Sergio Ramos, Alvaro Arbeloa i Xabi Alonso. Posiadana wiedza w tym przypadku może okazać się kluczowa. Powstrzymanie CR7 to połowa sukcesu. Przypomnijmy ostatni Mundial, kiedy Portugalia grała z Hiszpanią, a drugi najlepszy piłkarz świata wg FIFA bezradnie biegał po boisku nie mając żadnego wpływu na przebieg pojedynku. "La Roja" wygrała wtedy 1:0. Łącznie na 43 konfrontacje o punkty, wygrała 41. Na Euro pozostaje niepokonana od 2004 roku. Wówczas doznała klęski z... Portugalią, która później znalazła się w finale.

Paulo Bento marzy się powtórzenie pamiętnego rezultatu i sięgnięcie po upragnione przez wszystkich mistrzostwo, którego na zachodzie Półwyspu Iberyjskiego nigdy jeszcze nie zasmakowano. Piłkarze zapowiadają zażartą walkę o śmierć i życie do samego końca. Nie zamierzają zmienić stylu. Chcą jak najdłużej utrzymywać się przy piłce i podążać do przodu, atakować. W takich warunkach czują się najbardziej komfortowo, co jednak przy rywalu takiego kalibru jak Hiszpania stanowi zarówno zaletę jak i wadę.

Obie drużyny łączy jedno. W rozgrywkach grupowych udowodniły jak dobrze są dysponowane, mierząc się z nie byle jakimi oponentami, co czyni je głównymi pretendentami do ostatecznego tryumfu. Ponadto borykają się z brakiem napastników, ale mimo to potrafią zwyciężać.

Selekcjoner Bento nie będzie mógł dzisiaj skorzystać z usług Heldera Postigi, który doznał kontuzji w ćwierćfinale z Czechami. Na boisku wcale jednak nie błyszczał. Znacznie lepiej wyglądał jego zmiennik - Hugo Almeida, który dzisiaj najprawdopodobniej wybiegnie od pierwszych minut.

Na Donbas Arenie w Doniecku czekają nas nie lada emocje. Gran Derbi Półwyspu Iberyjskiego. Dwa świetne zespoły, z nieprzeciętnymi graczami, krytykowane za styl, pretendujące do tytułu. Jedni i drudzy zamiast uganiać się za futbolówką, wolą utrzymywać się przy niej i spokojnie rozgrywać. To zapewnia im najlepsze samopoczucie na boisku. Szykuje się więc zażarta walka i widowisko najwyższych lotów, którego nie można przegapić.


Polecamy