Pogoń postawiła trudne warunki, ale Legia pokazała klasę w Szczecinie
Legia Warszawa w drugim meczu nowego sezonu znów wysoko ograła swojego rywala. Tym razem ofiarą mistrza Polski stała się szczecińska Pogoń, która rozegrała przeciwko "Wojskowym"... bardzo dobry mecz. Skuteczniejsza była jednak Legia.
Zobacz więcej zdjęć z meczu: Pogoń Szczecin - Legia Warszawa (GALERIA)
Trener Urban tym razem nie dokonał wielu zmian w składzie. Trzy roszady w porównaniu do meczu pucharowego świadczy raczej o tym, iż szkoleniowiec Legii chce ogrywać już podstawową jedenastkę w perspektywie meczu z Molde. Na uwagę zwrócił fakt ustawienia Jodłowca w pomocy i po raz kolejny posadzenie na ławce Helio Pinto. Dariusz Wdowczyk, nie posiadający tak szerokiej kadry, nie dokonał żadnej zmiany w porównaniu z pierwszym ligowym meczem.
W pierwszych 10 minutach obie drużyny uznały, że najlepszą bronią na rywala, będą akcje oskrzydlające. Wrzutki Brzyskiego, Jodłowca (!), Koseckiego i w odpowiedzi Akahosiego nie przyniosły jednak pożądanego efektu. W najlepszym wypadku akcje kończyły się na rzutach rożnych, które również nie stworzyły zagrożenia.
Niespodziewanie, najgroźniejszą akcję w pierwszym kwadransie przeprowadziła Pogoń. Kapitalne, prostopadłe podanie posłał Chałas, Murayamą wygrał walkę o pozycję z Rzeźniczakiem i stanął oko w oko z Kuciakiem. Bramkarz Legii popisał się fantastyczną interwencją, a obrona mistrzów Polski mogła odetchnąć. Nawet gdy popełni błąd, na posterunku jest Słowak.
Drugi kwadrans gry oznaczał zmianę strategii obu zespołów. Jako, że ataki oskrzydlające nie na wiele się zdały, zawodnicy stwierdzili, że pora postrzelać z dystansu. Znak do ostrzału dał Murayama, następnie próbowali Kosecki, Saganowski i piekielnie mocno Brzyski. Szczecińskie Wały Chrobrego wytrzymały i mimo tego, że podobnie jak w akcjach oskrzydlających było 3:1 dla Legii, to wynik nie zmieniał się.
Szczeciński mur pękł jednak w 37. minucie. Piłkę z prawej strony boiska dośrodkował z rzutu wolnego Brzyski. Dochodzącą piłkę, tyłem głowy do bramki skierował Ivica Vrdoljak. Bezradny był interweniujący Janukiewicz. Tym samym Chorwat strzelił 12. gola w lidze dla warszawskiej Legii.
Na dwie minuty przed przerwą Legia powinna, prowadzić 2:0. Pewnie dotąd grający Murayama wykazał się wielką nonszalancją na lewym skrzydle. Wykorzystał to Żyro, który posłał mocną, płaską piłkę w pole karne. Radović, mimo, że miał lepszą sytuację nawet od rzutu karnego, zachował się jak junior i strzelił wprost w leżącego już Janukiewicza. Po 45 minutach, mecz zdecydowanie mógł podobać się kibicom. Mimo panującego zaduchu, drużyny grały szybki, ofensywny futbol.
W przerwie trenerzy zdecydowali się na na zmiany. W drużynie Pogoni na boisku pojawili się Djousse i Ouedraogo, Natomiast w Legii - Furman zastąpił Bereszyńskiego, co spowodowało kolejne przetasowania w obronie Legii i powrót na swoja nominalną pozycję Jodłowca. Bereszyński po raz kolejny zawiódł i kubeł zimnej wody przyda mu się nie tylko ze względu na panujące upały. Młody zawodnik Legii jest cieniem siebie z poprzedniej rundy.
Zaraz po przerwie Legia chciała postawić kropkę nad "i". Dobre dośrodkowania Brzyskiego i Żyry, nie zostały zamienione na gole przez Dossę Juniora i Radovicia. To, że Legia musiała się mieć na baczności, potwierdziła akcja z 54. minuty. Akahoshi zagrał prostopadłą piłkę do Djousse i ten stanął oko w oko z Kuciakiem. Słowak po raz kolejny pokazał, że dobrym bramkarzem jest i basta.
W 60. minucie Legia wyprowadziła kontrę. Vrdoljak zagrał do wprowadzonego chwilę wcześniej Dwaliszwilego, ten odegrał do Żyry i grający dobre zawody młody pomocnik Legii minimalnie przestrzelił. Chwilę później lewoskrzydłowy warszawskiej drużyny potwierdził dobrą postawę. Z lewej strony zagrał agresywną piłkę pomiędzy obrońców Pogoni i Radović z 5 metrów strzelił w... nogi Janukiewicza. Jednak dobitkę z trudniejszej sytuacji pewnie wpakował do siatki. Po pierwszej próbie Lucjan Brychczy już łapał za długopis, aby zanotować, że Serb musi z nim dodatkowo popracować.
Dwie minuty później mecz rozstrzygnął... Djousse. Aktywnie i dobrze grający zawodnik zdecydowanie zagotował się przy próbie wślizgu i bezpardonowo, dwoma wyprostowanymi nogami zaatakował Kuciaka. Sędzia Pskit, który w tym meczu kartki traktował jak wachlarz (w całym meczu pokazał 7 żółtych i 1 czerwoną kartkę), tym razem nie miał wyboru i pokazał Kameruńczykowi czerwień.
Gdy wydawało się, że nic nie może pomóc już szczecinianom, kolejną świetną akcję rozegrał Murayama. Japończyk zagrał „klepkę” z Frączczakiem, ale sam strzał pozostawiał sporo do życzenia. Zaraz później rozprężona Legia dopuściła do kolejnej groźnej sytuacji. Frączczak zagrał tym razem do drugiego Japończyka, ale i Akahoshi nie znalazł sposobu na Kuciaka.
Ambicja Pogoni została ukarana w 83. minucie. Kolejną wzorcową kontrę przeprowadziła Legia. Radović ze środka zagrał do debiutującego Ojamy i Estończyk idealnie obsłużył Dwaliszwilego. Gruzin musiał tylko dostawić nogę.
Do końca meczu wynik nie uległ zmianie. Legia wygrała zasłużenie,choć na przyszłość musi uważać na brak koncentracji. Stworzyła więcej dobrych sytuacji, które potrafiła zamienić na gole. Pogoń swojego występu wstydzić się nie może. Bardzo dobrze zaprezentowało się obu Japończyków, ale nieskuteczność, w połączeniu ze świetnym występem Kuciaka, sprawiła, że w Szczecinie cieszyć się mogła tylko Legia.