Podbeskidzie - Jagiellonia LIVE! Czy 'Górale' znajdą sposób na Quintanę?
Nietypowo, bo w czwartek T-Mobile Ekstraklasa zainauguruje ósmą kolejkę rozgrywek o mistrzostwo Polski w piłce nożnej. O godzinie 17 na murawę stadionu przy ulicy Rychlińskiego w Bielsku-Białej wybiegną jedenastki miejscowego Podbeskidzia oraz Jagiellonii Białystok.
fot. Gabriel Górecki
Faworytem czwartkowego starcia wydają się być goście, którzy pod Klimczok udają się podbudowani swoim ostatnim bardzo wysokim zwycięstwem nad chorzowskim Ruchem aż 6:0. Jagiellonia obecnie znajduje się na wysokim piątym miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem 11 punktów. Podbeskidzie póki co tych ‘oczek’ zgromadziło ledwie siedem, przez co podopieczni Czesława Michniewicza plasują się na 11. pozycji. Niemniej jednak atutem ‘Górali’ wydaje się być ich własny teren, znaczna przewaga w warunkach fizycznych nad przeciwnikiem oraz fakt, iż ich forma, choć nierewelacyjna, jest znacznie stabilniejsza od tej, jaką prezentuje zespół Stokowca. Jagiellonia to zespół, który potrafił do tej pory wygrać po bardzo dobrej grze w Bydgoszczy czy we Wrocławiu, a następnie zagrać bardzo mizerne spotkanie, jak to miało miejsce w Gdańsku (0:2) czy w Łodzi, gdzie białostoczanie cudem zremisowali w starciu z Widzewem 1:1. Jedno jest pewne, jeśli popularna Jaga zagra na swoim najwyższym poziomie, to trzy punkty w Bielsku-Białej będą dla niej na wyciągnięcie ręki.
Żółto-czerwoni jadą do Bielska-Białej po trzy punkty, czego nie ukrywają zarówno piłkarze, jak i trenerzy Jagi. - Zdobyliśmy trzy punkty, ale nie możemy się cieszyć zbyt długo tym zwycięstwem, bo za chwilę mamy mecz z Podbeskidziem, gdzie też trzeba wygrać – mówił po meczu z Ruchem Chorzów Dani Quintana. To właśnie były gracz Gimnastiku Tarragona będzie największym zagrożeniem dla gospodarzy w ekipie Piotra Stokowca. Hiszpan przeciwko Ruchowi zanotował jeden z najbardziej efektownych występów indywidualnych w najnowszej historii polskiej Ekstraklasy. Dwa gole i trzy asysty, to dorobek, który musi robić wrażenie i takowe zrobił na zawodnikach Podbeskidzia oraz ich trenerze, Czesławie Michniewiczu. Były szkoleniowiec Jagiellonii już radził na Twitterze swojemu obrońcy, Błażejowi Telichowskiemu, żeby ‘zaopatrzył się w tabletki na zawroty głowy’. Poza tym, Jagiellonię ostatnio omijają kontuzje i zawieszenia za kartki. Do dyspozycji Piotra Stokowca są wszyscy za wyjątkiem kontuzjowanego od dłuższego czasu Filipa Modelskiego. Zupełnie zdrowy jest już także Nika Dzalamidze, ale on jeszcze nie jest jeszcze w wystarczająco dobrej formie fizycznej i sportowej, żeby załapać się choćby do meczowej osiemnastki.
Trochę więcej problemów ma Czesław Michniewicz, który nie będzie mógł skorzystać kontuzjowanych Richarda Zajaca, Bartłomieja Koniecznego oraz Damiana Chmiela. Cała trójka w poprzednim sezonie stanowiła o sile popularnych Górali. Do tego pod dużym znakiem zapytania stoi debiut Macieja Iwańskiego, którego certyfikat z tureckiego Manisasporu jeszcze nie dotarł do Bielska-Białej i prawdopodobnie nie dotrze przed rozpoczęciem czwartkowego pojedynku. W Bielsku marzy się o powtórce z poprzedniego sezonu, kiedy to Podbeskidzie pokonało Jagiellonię na własnym stadionie aż 4:0. Biorąc pod uwagę dyspozycję obu drużyn, taki wynik jest nierealny, niemniej jednak trzeba pamiętać, że mówimy o Ekstraklasie, lidze, w której ‘niemożliwe nie istnieje’.
Spotkanie Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok rozpocznie się w czwartek, 19 września, o godzinie 17.