Piotr Polczak: W Cracovii jest prawdziwa drużyna, a to jest najważniejsze
Piłkarska ekstraklasa. Kapitan Cracovii Piotr Polczak przeżył z „Pasami” najwięcej, jeśli chodzi o piłkarzy z obecnej kadry. Dobrze pamięta też sezony, w których krakowianie rozpaczliwie bronili się przed spadkiem.
fot. Fot. Wojciech Matusik
Choćby sezon 2008/2009, gdy tylko nieprawidłowości w ŁKS-ie Łódź spowodowały, że zespół został w ekstraklasie. W kolejnym walka o byt trwała do przedostatniej kolejki, a w rozgrywkach 2010/2011 po rundzie jesiennej „Pasy” były na ostatnim miejscu w tabeli.
Polczak wtedy odszedł do ligi rosyjskiej, a gdy wrócił po czterech latach do „Pasów”, zespół znów bronił się przed spadkiem. Dopiero poprzedni sezon był udany. Teraz jednak Cracovia obsunęła się na 14. miejsce w tabeli.
- Punkt w meczu derbowym nie jest może na wagę złota, ale pod względem mentalnym ten wynik może nas napędzić i dodać „poweru” - uważa Piotr Polczak. - W naszej trudnej sytuacji potrzebowaliśmy nawet takiej zdobyczy wywiezionej ze stadionu przy ul. Reymonta. Patrząc na tabelę, to miejsce, które zajmujemy (14. lokata - przyp.) nie napawa optymizmem. Ważne jest jednak to, że na boisku widać było drużynę. Mimo tego, że przegrywaliśmy od samego początku, udało się doprowadzić do remisu. To jest na pewno budujące przed kolejnymi występami.
Polczak zarówno w poprzednim sezonie, jak i w tym, zwykle miał miejsce w pierwszej jedenastce. Ostatnio został odsunięty na jedno spotkanie - z Legią. Kolejny mecz - z Piastem Gliwice - zaczął na ławce rezerwowych, ale wobec kontuzji Piotra Malarczyka pojawił się na murawie. Trener Jacek Zieliński sięgnął po parę stoperów, która sprawdzała się w poprzednich rozgrywkach. Hubert Wołąkie-wicz z Polczakiem najczęściej grali w poprzednim sezonie, podobnie jest teraz. Choć Polczak nie ustrzegł się błędów, poczynając sobie czasami zbyt nerwowo, to jest zadowolony z występu z Wisłą. Na pewno im dłużej trwał mecz, tym on i Cracovia lepiej wyglądali.
- Była „zadyma” na boisku i po niej stanęliśmy na wysokości zadania, kontrolowaliśmy mecz - mówi środkowy obrońca Cracovii. - W pierwszej połowie nie wyglądało to za ciekawie, ale od 70 minuty złapaliśmy trochę pewności siebie. Wisła czyhała na kontry, miała w 90 min sytuację, ale gol nie padł, a my cieszymy się z punktu.
Tym razem odwieczne rywalki nie stworzyły widowiska, które pamiętałoby się latami.
- Pewnie te spotkania derbowe, rozgrywane na stadionie przy ul. Kałuży, wyglądały bardziej atrakcyjnie, a to ostatnie niekoniecznie było przyjemne w oglądaniu - ocenia stoper „Pasów”. - Powiedzieliśmy sobie, że za dużo oddaliśmy punktów w końcówkach spotkań, przypominając sobie mecze z Lechem, Pogonią, Piastem, i teraz nie może to już się powtórzyć. Nie jest to zwycięstwo, ale punkt inaczej smakuje po tak ciężkim meczu.
Teraz przed „Pasami” konfrontacja z Lechem. Jeśli myślą o miejscu w pierwszej ósemce, a ono wciąż jest realne, muszą w spotkaniu z poznaniakami postarać się o jakąś zdobycz.
- Przy własnej publiczności chcemy pokusić się o zdobycie trzech punktów, by zakończyć ten rok zwycięsko - mówi Polczak. - Z pewnością będzie to inne spotkanie niż derby, bo mecze z Lechem to inna bajka. Trzeba się maksymalnie sprężyć, by zakończyć rok zwycięstwem, podbudować się przed wiosenną częścią rozgrywek.