Piotr Polczak: Porażka u siebie boli podwójnie
Kapitan Cracovii Piotr Polczak był niepocieszony po przegranym meczu z Lechią Gdańsk.
fot. Andrzej Banaś / Polska Press
Doznaliście pierwszej porażki w tym sezonie na własnym boisku. Od początku ten mecz nie układał się po waszej myśli.
Źle weszliśmy w to spotkanie, bo przed strzeloną bramką Lechia miała dwie – trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Nie wyglądało to tak dobrze, jak w meczach wcześniejszych. Nie chciałbym tu mówić, czy rywale nas zaskoczyli, ale na pewno zagrali bardziej agresywnie w środku pola i stąd mieli te okazje bramkowe. Po zdobytej przez Lechię bramce gra się wyrównała, ale brakowało nam tej kropki nad „i”, brakowało gola. Cały czas staraliśmy się, biliśmy głową w mur, staraliśmy się, ale obrońcy rywala byli na posterunku i niestety piłka nie chciała wpaść do bramki gdańszczan.
Wasza linia defensywna wyglądała w połowie inaczej niż w ostatnich meczach. Od początku wystąpił Tomasz Brzyski, potem nastąpiła wymuszona zmiana – Huberta Wołąkiewicza zastąpił Piotr Malarczyk. To miało wpływ na wasze zrozumienie, zgranie w defensywie?
Widać było, że cały czas się ona zmieniała. Szybka, wymuszona zmiana miała na to wpływ. Potem, od około 70 minuty nastąpiła natomiast zmiana ustawienia. Cały czas była transformacja i trzeba było się szybko dostosować. Lechia już była cofnięta i czekała na kontry. My musieliśmy zaryzykować, kosztem jednego obrońcy.
Porażka na własnym stadionie boli podwójnie?
Na pewno nie wygląda to dobrze, bo w końcu przegraliśmy u siebie. To przede wszystkim boli. Kibice mówią, że było zaangażowanie, ale jak się przegrywa na własnym boisku, to rzeczywiście to podwójnie boli.