Pietrowski: Serce mi stanęło, kiedy bramkarz był bliski obrony karnego
Marcin Pietrowski miał furę szczęścia przy rzucie karnym, jaki wykonywał w końcówce meczu z Górnikiem Zabrze. Bramkarz Pavels Steinbors wyczuł jego intencje, w pewnej chwili nawet miał piłkę na rękach, jednak ta ostatecznie zatrzepotała w siatce, dzięki czemu Lechia Gdańsk zremisowała mecz, kontynuując passę meczów bez porażki.
Podszedłeś do karnego. Serce Ci zadrżało, jak Pavels Steinbors miał w pewnym momencie tę piłkę na rękach?
Tak, ciśnienie było duże, serce nie zadrżało, a wręcz stanęło, ale cieszę się, że skończyło się wszystko dobrze. To uderzenie było chyba przyjemne dla bramkarza, jeśli chodzi o zasięg. Siła była natomiast na tyle mocna, że przełamała jego ręce i wylądowała w siatce. Generalnie dla mnie ten gol był pewnym przełamaniem, bo przedtem nie prezentowałem się zbyt dobrze.
Po zejściu Piotra Wiśniewskiego to właśnie Ty byłeś najwyżej w hierarchii jeśli chodzi o to, kto podchodzi do rzutów karnych?
Zgadza się, po mnie jest Daisuke Matsui. Obaj byliśmy jeszcze na boisku i ustaliliśmy, że ja wykonam tę jedenastkę.
Wiśniewski mówił nam przed chwilą, że na treningach ćwiczyłeś karne. Róg, w który posłałeś dziś piłkę był z góry zaplanowany?
Przyznam, że właśnie takie próby były trenowane przeze mnie. W ogóle dużo pracy poświęcamy stałym fragmentom gry.
Mecz nie układał się wam dzisiaj tak, jak zakładaliście?
To były piłkarskie szachy. Naprzeciwko siebie wyszły dwie, bardzo dobrze zorganizowane drużyny i pewnie dla oka nie wyglądało to zbyt przyjemnie, ale pod względem taktycznym trenerzy chyba mogą być zadowoleni. Nas cieszy przede wszystkim odrobienie tej bramkowej straty. Mam nadzieję, że ten remis i nasza pozycja w tabeli przyciągnie jeszcze więcej ludzi.
No właśnie, na trybunach zasiadło 24 tys. widzów. Przyjemnie gra się przy takiej widowni?
Oczywiście, dawno nie odczuliśmy takiego dopingu, jaki był dzisiaj. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, liczę, że na następnych meczach będzie jeszcze liczniejsza publiczność. A żeby tak się stało, trzeba dokładać kolejne zwycięstwa. Myślę, że podobać się mogło dziś to, że zostawiliśmy mnóstwo zdrowia. Górnik nam jakoś specjalnie nie zagrażał, a gola strzelił raczej z przypadku, bo strasznie zagapiliśmy się przy podaniu.
Zerkacie na to Legię i Wisłę, które mogą was przeskoczyć w tabeli?
Ich mecze obejrzymy, ale to czy nas strącą z fotelu lidera, czy nie - nie ma dla nas na tę chwilę większego znaczenia. My cieszymy się, że jesteśmy niepokonanym zespołem po sześciu kolejkach.
Co poprawiliście w grze, w porównaniu do poprzedniego sezonu, że macie taką passę?
Na pewno poprawiliśmy i koncentrację w kluczowych momentach, i krycie przy stałych fragmentach.
Nie powinniście chyba opuszczać eksponowanego miejsca, bo przed wami dość sympatyczny kalendarz. Najpierw z Pogonią w Szczecinie, potem u siebie z Zawiszą Bydgoszcz.
Każdy mecz jest w zasięgu, ale nie możemy nikogo lekceważyć. Pogoń gra dobry futbol, a Zawisza zrobił interesującego transfery.
Notował Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net