Pawłowski: Nie siedzę w głowie trenera, więc nie wiem, czy będę grać w pierwszym składzie
Lechia Gdańsk w przerwie rozdzielającej zaliczony obóz w Turcji od nadchodzącego w Hiszpanii rozegrała sparing z pierwszoligową Olimpią Grudziądz. Sobotni mecz przy Traugutta zakończył się bezbramkowym remisem. Bartłomiej Pawłowski uważa, że wynik nie był wcale najważniejszy.
fot. Tomasz Bołt/Dziennik Bałtycki
To był wasz pierwszy sparing po zgrupowaniu w Turcji. Dało się odczuć jego trudy?
Na pewno było ciężej, ale pod względem warunków atmosferycznych. W Gdańsku temperatura jest bliska zeru, podczas gdy w Antalyi było parę stopni na plusie. Nie mamy prawa jednak narzekać, bo Grudziądz oddychał tym samym powietrzem.
Remis 0:0 oddaje przebieg spotkania?
To było dość wyrównane starcie. Myślę, że stało na niezłym poziomie. Szczególnych błysków co prawda nie było, niemniej obie drużyny były zaangażowane i pokazały kilka ciekawych akcji. To że parę uderzeń nie wyszło, to chyba należy wkalkulować w ten sparing. Każdy starał się jak mógł. Nie było przy tym żadnej złośliwości. To mogło podobać się publiczności.
Olimpia Grudziądz to kandydat do ekstraklasy?
Nie bez powodu zajmują czwarte miejsce. Mają kilku bardzo solidnych piłkarzy. Sam ich pamiętam z występów w pierwszej lidze. Niektórych kojarzę nawet z występów Widzewa z ŁKS-em, gdy za małego chłopca chodziłem na trybuny. Mam na myśli np. Dariusza Kłusa.
Miałeś dziś jedną sytuację, ale zamiast ścinać z piłką do środka i skończyć strzałem, to podałeś niecelnie.
Rzeczywiście. Nadrzędnym celem sparingu było to, żeby każdy zawodnik wybiegał swoją jednostkę meczową. Trener rozdziela je każdemu po równo.
Trener Jerzy Brzęczek konsekwentnie wystawia dwie jedenastki. Na pierwszą połowę wychodzi ta teoretycznie mocniejsza. Ty zazwyczaj grasz w drugiej. To oznacza, że Twoje szanse na występ przeciwko Wiśle Kraków są mniejsze np. od Bruno Nazario?
Nie siedzę w głowię trenera, więc nie umiem tego stwierdzić. Wydaje mi się, że w sparingach każdy z nas grał mniej więcej równo. Przetasowania były. Ja też grałem raz w tej pierwszej jedenastce.
Sebastian Mila dołączył do Lechii. To ktoś, kogo brakowało zespołowi w rundzie jesiennej?
Jestem przekonany, że wniesie ogromną jakość i będzie można na niego liczyć. Wskoczył ostatnio na wysoki poziom. Nie bez powodu ponownie zagościł w reprezentacji Polski. Czy Sebastian to brakujące ogniwo? Na półmetku sezonu wypada powiedzieć, że każdy, kto coś potrafi, jest tutaj mile widziany.
Rozmawiał Jacek Czaplewski / Ekstraklasa.net