Paweł Dawidowicz: Lechia nie może popełniać kardynalnych błędów
Tym, który najbardziej przeżył stratę gola na 2:2 w ostatniej akcji meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała był defensywny pomocnik Lechii Gdańsk, Paweł Dawidowicz. "Hienka" jako jeden z nielicznych lechistów przyznał, że drużyna nie wytrzymała napięcia w decydującym momencie spotkania.
fot. jarmulowicz.com/Piotr Jarmułowicz
Oceniamy lechistów za mecz z Podbeskidziem: Matsui potwierdził swoją renomę
- Nie wiem, kto był odpowiedzialny za krycie Telichowskiego, który zabrał nam trzy punkty. Kurde... Nie można tak robić, takie momenty trzeba przetrzymać! Mamy piłkę, żeby ją wybić, to musimy ją wybić. Straciliśmy gola i zwycięstwo - w tak emocjonalnym tonie wypowiedział się Dawidowicz zaraz po zejściu z murawy. - Graliśmy lepiej od Podbeskidzia; więcej biegaliśmy, więcej walczyliśmy. Mogliśmy strzelić więcej goli, ale cieszmy, że z tych dwóch trafień Matsuiego. Bielszczanie w pierwszej połowie mieli tylko jeden wypad, po którym strzelili nam gola.
Dawidowicz podkreślił, że dla Lechii przełożenie sobotniego sparingu z FC Barceloną na 30 lipca (wtorek), nie miało negatywnego wpływu na przygotowania do inauguracji ligi. Dodał także, że wygraną w lidze przedkłada nad wygraną z "Dumą Katalonii". - Nie mam takiego ciśnienia na Barcelonę. Wolę, żebyśmy przywieźli z Chorzowa trzy punkty - zakończył 18-latek, który zaliczył pierwszy występ w podstawowym składzie Lechii.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net