menu

Głowacki: Pozostały jeszcze badania medyczne i podpiszę kontrakt z Wisłą

17 maja 2012, 11:23 | Bartosz Karcz/Gazeta Krakowska

- Przyznam, że trochę dziwnie się czuję. To dla mnie ciekawe doświadczenie, bo wracam niby do tego samego klubu, w którym spędziłem dziesięć lat, ale jednak już nieco innego - mówi Arkadiusz Głowacki,były obrońca Trabzonsporu, który wraca do Wisły Kraków.

Arkadiusz Głowacki znów zagra w barwach Wisły Kraków
Arkadiusz Głowacki znów zagra w barwach Wisły Kraków
fot. Bartłomiej Wójtowicz

Można już Panu mówić, jako o nowym - starym piłkarzu Wisły Kraków?
Tak oficjalnie to jeszcze nie, ale skoro zarówno prezes Jacek Bednarz, jak i trener Michał Probierz wypowiedzieli się na mój temat, to nie będę przecież udawał, że nic się nie dzieje w sprawie mojego powrotu do Krakowa. Tak, wszystko wskazuje na to, że znów będę piłkarzem Wisły. Szczegóły mojego kontraktu zostały już zresztą uzgodnione. Pozostało mi już tylko przejść badania lekarskie. Kiedy to zrobię, podpiszemy kontrakt.

Jak długa będzie ta nowa umowa z "Białą Gwiazdą"?
Kontrakt podpiszę na dwa najbliższe sezony.

To będzie pański ostatni kontrakt w karierze?
W tej chwili tak do tego podchodzę. Zobaczymy jednak, jak będę się prezentował po tych dwóch sezonach. Jeśli zdrowie będzie dopisywało, a ja utrzymam odpowiedni poziom sportowy, to kto wie. Może jeszcze zmienię zdanie i pogram jednak dłużej niż tylko dwa lata.

Jak Pan postrzega obecną Wisłę?
Przyznam, że trochę dziwnie się czuję. To dla mnie ciekawe doświadczenie, bo wracam niby do tego samego klubu, w którym spędziłem dziesięć lat, ale jednak już nieco innego. To znaczy pracownicy są ci sami, wielu ludzi nadal tutaj pracuje, ale zespół mocno się zmienił przez te dwa lata od mojego odejścia.

Zmieniły się też wyniki. Gdy Pan widzi Wisłę w środku tabeli, to co Pan myśli?
Na pewno nie jest to miejsce, które w Krakowie wywołuje radość. Dlaczego tak się stało, nie mnie jednak oceniać, skoro mnie tutaj nie było. Mam tylko nadzieję, że to bardzo szybko się zmieni i nowy sezon będzie już całkiem inny, znacznie lepszy.

Jak Pan ocenia dwa lata spędzone w Trabzonie?
Nie żałuję, że zdecydowałem się na ten transfer. Dwa lata temu byłem po dziesięciu latach gry w Wiśle. Potrzebowałem odmiany, nowych wyzwań. I dzisiaj mogę powiedzieć, że Trabzonspor to mi dał. Poznałem nową ligę, zebrałem ciekawe doświadczenia. Na pewno nie powiem, że to był dla mnie stracony czas.

W Turcji spełnił Pan marzenie, którego w Wiśle nie udało się zrealizować. Zagrał Pan w Lidze Mistrzów.
No tak, cieszę się, że mogłem wystąpić w tych rozgrywkach. To rzeczywiście było duże przeżycie i jednocześnie spełnienie marzeń. Każdy piłkarz chce przecież grać w Lidze Mistrzów. To zresztą kolejny argument za tym, że warto było pograć przez te dwa sezony w Turcji.

Wierzy Pan jeszcze w to, że w Lidze Mistrzów może Pan zagrać również z Wisłą?
Skoro mam tutaj grać przez co najmniej dwa najbliższe sezony, to kolejne podejście do Ligi Mistrzów jest prawdopodobne. Wiem, że trochę się w Wiśle zmieniło, ale jedno pozostaje stałe - nie wyobrażam sobie, żebyśmy w przyszłym sezonie nie walczyli o mistrzostwo Polski. Zdaję sobie sprawę z tego, że odzyskanie tytułu na pewno nie będzie łatwe, ale mam nadzieję, że to zrobimy.

Przychodzi Pan do Wisły w roli nauczyciela, od którego nauki mają pobierać młodzi wychowankowie, Czekaj i Uryga, grający na pańskiej pozycji?
Muszę wyjaśnić jedną rzecz. Wisła nie jest jakimś klubem emerytów, w którym spokojnie można sobie jeszcze pokopać piłkę na zakończenie kariery. Decydując się na powrót do Krakowa, mam pełną świadomość, że muszę temu zespołowi dać przede wszystkim odpowiedni poziom sportowy. Pracowałem wiele lat na swoje nazwisko i nie dopuszczam do siebie myśli, że za pół roku ktoś zarzuci mi, że przyszedłem tutaj odcinać kupony. Chcę grać na wysokim poziomie, a jeśli z mojego doświadczenia będą mogli skorzystać przy okazji młodsi koledzy, to będę z tego dodatkowo bardzo zadowolony.

W szatni też np. Radosław Sobolewski będzie miał większe wsparcie w budowaniu atmosfery?
To mogę obiecać. Pomogę nie tylko Radkowi, ale całej drużynie, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że często sukces rodzi się właśnie w szatni. Trzeba w niej dbać o odpowiednią atmosferę i postaram się do tego przyczynić.

Przed odejściem z Wisły był Pan jej kapitanem. Później opaskę przejął Radosław Sobolewski. To kto teraz będzie wyprowadzał drużynę na boisko?
Wisła ma świetnego kapitana i nie widzę najmniejszych powodów, żeby coś zmieniać w tym względzie. Radek może spać spokojnie, bo nie będę mu siłą wyrywał kapitańskiej opaski (śmiech).

Z powrotu do Wisły pewnie jest Pan zadowolony, za to do kadry na mistrzostwa Europy trener Smuda Pana nie wziął. Ma Pan o to żal?
Oczywiście chciałem zagrać w tych mistrzostwach, więc na pewno żałuję, że nie znalazłem się w gronie wybrańców trenera. Żalu do niego jednak mieć nie mogę, bo skoro odpowiada za drużynę, to ma prawo dobierać sobie takich zawodników, jakich chce. Muszę z pokorą przyjąć tę decyzję i mocno ściskać kciuki za chłopaków, żeby odnieśli jak największy sukces.

A jak Pan przyjął argumentację trenera, że nie bierze Głowackiego na mistrzostwa, bo w Pana przypadku jest duże ryzyko kontuzji? Nie sądzi Pan, że trochę to dziwne tłumaczenie, skoro w kadrze są piłkarze, którzy przez ostatni rok spędzili w gabinetach lekarskich znacznie więcej czasu niż Pan?
I co ja mogę odpowiedzieć na takie pytanie? Może tylko tyle, że rzeczywiście trochę mnie ta argumentacja zdziwiła i że lepiej bym się czuł, gdyby trener powiedział po prostu, że są lepsi ode mnie, albo że nie mieszczę się w jego koncepcji.

Gazeta Krakowska


Polecamy