Oceny piłkarzy Lechii za mecz ze Śląskiem. W końcu przełamanie! Gerson i Mila wracają do formy
Lechia Gdańsk wygrała u siebie ze Śląskiem Wrocław 1:0 (1:0). Dzięki temu przerwała passę pięciu meczów bez punktu. Oto jak oceniliśmy jej piłkarzy za dzisiejsze spotkanie.
Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10.
Marko Marić (6) – Jemu Lechia zawdzięcza niestracenie gola w drugiej połowie. Obronił wtedy obie groźne próby Śląska; najpierw przerzucając piłkę nad poprzeczką po uderzeniu Tomasza Hołoty, potem zaś odbijając ręką kopnięcie Piotra Celebana.
Paweł Stolarski (5) – Czwarty raz z rzędu w podstawowym składzie. Dwa pierwsze mecze miał słabe, maczał palce przy straconych golach. Dwa kolejne, w tym dzisiejszy ze Śląskiem, już przynajmniej poprawne.
Czyżby miał na dłużej przygwoździć do ławki Grzegorza Wojtkowiaka?
Rafał Janicki (5) – Raczej bez zarzutu. Oczywiście raz czy dwa powinien lepiej się zachować, ale nie ma co specjalnie go krytykować. Z dwóch powodów: mecz został wygrany i Śląsk nie strzelił ani jednej bramki.
Gerson (7) – Imponował już w meczu z Pogonią Szczecin (0:1), w którym świetnie wypełniał rolę w defensywie i jeszcze niemal trafił do siatki (kopnął w poprzeczkę). W tym spotkaniu zrobił niemal to samo, tyle że jeszcze skuteczniej. Bo to właśnie po jego uderzeniu Lechia wygrała.
Jakub Wawrzyniak (6) – Wrócił do składu i od razu Lechia lepiej wyglądała w obronie. Wprowadził bowiem do niej trochę ładu i spokoju. Przed przerwą wykazał się jeszcze asystą – swoją drugą w sezonie.
Sławomir Peszko (5) – Pierwsze 45 minut miał naprawdę solidne. Wychodziło mu wiele. Dał radę kiwnąć przeciwnika, dokładnie podać, a nawet skończyć akcję strzałem. Posypał się nieco w drugiej połowie. Uczciwie zaznaczymy jednak, że cała drużyna po zmianie stron grała zdecydowanie słabiej.
Ariel Borysiuk (5) – Niezły występ. Chętnie uderzał z dystansu. Uczynił to dwa razy. Niestety niecelnie. Lepiej wychodziły mu za to przerzuty. Jeden z nich napędził akcję, po której bliski strzelenia gola był Mila.
Daniel Łukasik (5) – Jeden z wygranych roszady na stanowisku trenera. U Thomasa von Heesena ostatnio siedział przecież na ławce lub trybunach. A już u Dawida Banaczka, w jego debiucie, od razu wyjściowa jedenastka. Jak zagrał? Poprawnie. Miał dwie sytuacje. Jedną wybronił mu bramkarz, przy drugiej się poślizgnął.
Sebastian Mila (7) – Wyszedł naładowany na Śląsk tak jak Dariusz Dudka z Lecha Poznań na Wisłę Kraków. Skutek obaj piłkarze odnieśli bliźniaczo podobny: ich zespoły wygrały, a oni sami brylowali na boisku. Mila mógł dzisiaj zdobyć bramkę i zaliczyć asystę. Zapisał natomiast kluczowe podanie dla losów akcji, po której do siatki trafił Gerson.
Maciej Makuszewski (5) – Przyzwoicie. Trzeba jednak zaznaczyć, że dał więcej zaangażowania niż jakości. W ofensywie mało dał przede wszystkim w drugiej połowie, kiedy należało wbić gola na 2:0.
Michał Mak (5) – Wrócił po dyskwalifikacji za czerwoną kartkę w meczu z Cracovią. Zastąpił dziś na szpicy Grzegorza Kuświka. Może i nie strzelał za bardzo na bramkę, za to – szczególnie w pierwszej połowie – wyciągał stoperów i chętnie brał udział w rozegraniu. Szkoda, że zaraz po przerwie nie wykorzystał okazji.
Weszli z ławki:
Aleksandar Kovacević, Milos Krasić i Mario Maloca grali zbyt krótko, by ich ocenić.