Oceny piłkarzy Lechii za mecz z Zagłębiem. Kuświk powiedział Ekstraklasie: Ja żyję!
Lechia Gdańsk wreszcie coś interesującego pokazała. Jedna połowa (druga) wystarczyła jej, żeby rozjechać Zagłębie Lubin. Prym w tym wiódł Grzegorz Kuświk, autor dwóch goli. Oto jaką ocenę wystawiliśmy jemu i jego kolegom z drużyny.
fot. Tomasz Bołt/Dziennik Bałtycki
Oceny wystawiliśmy w skali od 1 do 10.
Marko Marić (5) – Bramka dla Zagłębia padła po zbiorowym błędzie zawodników z pola, nie jego. Z pozostałymi uderzeniami, a nie było ich wcale tak wiele, poradził sobie bez najmniejszego problemu. Z dośrodkowaniami także.
Grzegorz Wojtkowiak (6) – Po faulu na nim podyktowano jedenastkę. Szkoda, że przypłacił to zdrowiem. Znowu przecież fajnie oskrzydlał akcje na prawej stronie. Można nawet rzec, że Nazario okradł go z asysty, marnując przed przerwą doskonałe podanie.
Rafał Janicki (5) – Mógł się lepiej zachować przy golu Michala Papadopulosa. Przede wszystkim nie biec w kierunku swojego bramkarza, lecz w kierunku właśnie nabiegającego Czecha. Nie zrobił tego. Albo inaczej: zrobił to za późno. Dobrze, że w pozostałych sytuacjach stykowych wiedział jak reagować. Dlatego stawiamy piątkę a nie np. czwórkę, czy trójkę.
Gerson (5) – Niestety zawalił gola. Przegrał bowiem pojedynek biegowy z Krzysztofem Janusem. Trzeba jednak na tę sytuację spojrzeć nieco łagodniejszym okiem. Brazylijczyk dopiero co powrócił po kontuzji. Nim nabierze szybkości i mobilności, to minie parę meczów.
Jakub Wawrzyniak (6) – Wrócił po krótkiej przerwie związanej z kontuzją. Dał radę. Odzyskał najwięcej piłek ze wszystkich zawodników, którzy wystąpili w tym meczu. Statystycy przy jego nazwisku odnotowali ich aż 26.
Maciej Makuszewski (7) – Dał zespołowi jakość i pazur. Swobodnie poruszał się na skrzydle. Większość ciekawych akcji Lechia przeprowadzila z jego udziałem. Po jednej z nich padł gol. Oby tak dalej. Oby w paru meczach z rzędu.
Daniel Łukasik (5) – Mógł ustalić wynik na 4:1, lecz kopnął w poprzeczkę. Generalnie szło mu dzisiaj przyzwoicie. Raz jeden dość głupio stracił piłkę, nieudolnie ją zastawiając, ale niczym groźnym to nie poskutkowało. No chyba, że złośliwi internauci znajdą ten moment i wrzucą do sieci, jak to było np. z rzutem wolnym na Łazienkowskiej…
Aleksandar Kovacević (5) – Całkiem nieźle wypadł. Zrobił kilka (kilkanaście?) kilometrów. No i przede wszystkim był cały czas pod grą. Zagrał w sumie aż 87 piłek. Żaden inny piłkarz nie zbliżył się nawet do 70.
Bruno Nazario (3) – W rezerwach kopie Piotr Wiśniewski, Nazario odpowiada natomiast za rozegranie w pierwszej drużynie. A powinno być odwrotnie. Brazylijczyk nie jest w formie. Potwierdził to mecz z Legią w tygodniu, w którym zmarnował dwie setki, potwierdził też dzisiejszy z Zagłębiem. Zaprzepaścił podczas niego dogodną okazję. Na drugą połowę już nie wyszedł.
Milos Krasić (5) – Daleko mu do lat świetności, oj daleko. Dwie kontry zmarnował przez brak odejścia, którym czarował np. w Spartaku Moskwa. Na swoje szczęście miał swój udział przy golu wyrównującym. Wtedy właśnie precyzyjnie dograł do strzelca.
Grzegorz Kuświk (8) – Piłkarz meczu. Nareszcie coś pokazał. Strzelił raz z akcji, a potem poprawił z karnego. To jego pierwsze trafienia w Lechii. Czekał na nie 9 kolejek i ponad 600 boiskowych minut. Dużo za dużo.
Weszli z ławki:
Michał Mak (7) – Odpowiadają mu wejścia na drugą połowę. W środę strzelił Legii w Pucharze Polski, teraz Zagłębiu w lidze. Niech będzie jokerem dalej.
Mario Maloca (5) – Wszedł na pół godziny. Dość dobrze wypełnił swoją rolę w obronie. I przy okazji zapisał asystę.
Sławomir Peszko grał zbyt krótko, by go ocenić.