Oceny piłkarzy Lechii za mecz z Wisłą. Jazda bez trzymanki, momentami zawiało Zachodem
Dynamiczny i emocjonujący mecz zapewnili wczoraj 18 tys. widowni piłkarze Lechii Gdańsk i Wisły Kraków. Zakończyło się na 2:2, choć jedni, jak i drudzy mogli wielokrotnie przechylić szalę na swoją korzyść. Jak zaprezentowali się ci pierwsi, biało-zieloni? Oto oceny.
fot. Karolina Misztal/Polska Press
Łukasz Budziłek (5) – Nie przekonał. Zaraz na początku wypluł piłkę po strzale Dariusza Dudki, później, w innej akcji, nie wiadomo po co ryzykował, wyczekując z podaniem do najbliższego obrońcy, kiedy naciskał go napastnik… Bramek co prawda nie zawalił, ale coś nam podpowiada, że wcale nie będzie lepszy od Mateusza Bąka.
Grzegorz Wojtkowiak (5) – Bez szału. Niby niczego wielkiego nie zawalił, ale jakiś niedosyt pozostaje. Zdążył nas przecież przyzwyczaić do bardzo porządnej gry zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Do niedawna praktycznie w ogóle nie ocenialiśmy go poniżej szóstki.
Stojan Vranjes (5) – Jest w formie i dziwne, że w tym meczu tego nie wykorzystano, skoro został wystawiony na środku obrony w miejsce kontuzjowanego Rafała Janickiego. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Lechii byłoby z przodu zwyczajnie łatwiej, gdyby Bośniak został ustawiony wyżej.
Gerson (6) – Wygrywał praktycznie wszystkie pojedynki. Przecinał podania do Pawła Brożka, wygrywał w powietrzu… Pretensje należy mieć jednak do niego za drugą bramkę Wisły. Dlatego też ocena nie może być wyższa.
Jakub Wawrzyniak (5) – Można by przepisać opis obok nazwiska Wojtkowiaka, żeby podsumować grę tego reprezentanta Polski. Obaj przecież zagrali tak samo. Ktoś fajnie określił ich występy mianem „asekuracyjnych”.
Maciej Makuszewski (7) – Zdaje się, że najlepszy po stronie Lechii. Szarpał, uciekał, dogrywał. Inaczej mówiąc, robił wiatr. Strzelił oczywiście szóstego gola w sezonie i mógł mieć także szóstą asystę. W klubowej klasyfikacji kanadyjskiej nadal nie ma sobie równych.
Ariel Borysiuk (6) – Zaczął na środku obrony, ale po paru minutach przeszedł na swoją pozycję - widocznie było to obliczone na zmylenie przeciwnika, taki rodzaj taktycznego zakręcenia w głowie. Jak wypadł Borysiuk? Na pewno przyzwoicie, ciągła walka w rytmie interwałowym.
Daniel Łukasik (5) – Po raz pierwszy od lutego w podstawowym składzie. Wypadł średnio. O ile przed przerwą szło mu dość dobrze, o tyle po zmianie stron jakoś tak spuścił z tonu.
Sebastian Mila (5) – Zaliczył asystę z rzutu rożnego. I to chyba koniec listy zalet. Wszyscy wymagają od niego znacznie więcej. Przecież to jest piłkarz powoływany do reprezentacji Polski (!).
Bruno Nazario (4) – To nie był jego mecz. Chęci mu nie odbieramy, niemniej na tle reszty, a już tym bardziej drugiego skrzydłowego, wypadł stosunkowo blado. Nie ma co jednak siać paniki, bo w ostatnich kolejkach to właśnie młody Brazylijczyk wiódł prym.
Antonio Colak (5) – Umiał wywalczyć rzut wolny, przedrylować obrońcę. Gorzej był za to z wykończeniem akcji. Żal przede wszystkim fantastycznego podania od Makuszewskiego w drugiej połowie. No i wcześniej – „setki’, którą na szczęście dobił wspomniany zawodnik.
Weszli z ławki:
Kevin Friesenbichler (6) – Dał dobrą zmianę. 20 minut przed końcem doprowadził do wyrównania. Był to jego piąty gol w sezonie.
Piotr Wiśniewski i Mateusz Możdżeń grali zbyt krótko, by ich ocenić.