Oceny piłkarzy Lechii za mecz z Ruchem. Jeden Big Mak to za mało. Kiedy Peszko wytrzeźwieje piłkarsko?!
Nie udała się Lechii Gdańsk wyprawa do Chorzowa. Przegrała tam wczoraj z Ruchem 2:3 (0:3). Wszystkie gole straciła jeszcze przed przerwą. Nadzieję po niej wlał Michał Mak, autor obu trafień, lecz to bylo za mało, żeby cokolwiek ugrać. Oto oceny, jakie wystawiliśmy biało-zielonym za to spotkanie.
fot. Arkadiusz Gola/Polska Press
Noty wystawiliśmy w skali od 1 do 10.
Marko Marić (3) – Nie ma ostatnio dobrej prasy. Z Legią zawalił drugiego gola, z Ruchem natomiast wpuścił niemal wszystko, co leciało w stronę bramki… Oczywiście trudno mieć do niego pretensje o ten, czy o tamten gol, no ale jednak za ustawienie kolegów z pola też po części odpowiada, więc widząc niektóre sytuacje lepiej od nich, mógł coś sensownego podpowiedzieć.
Grzegorz Wojtkowiak (3) - Wcale nie był lepszy od partnerów z defensywy. Trudno za cokolwiek go w ogóle pochwalić. Nie będziemy się przecież ekscytować jednym przecięciem piłki, czy celnym dośrodkowaniem.
Rafał Janicki (3) – Miał swój wkład w stracone bramki. Coś niedobrego się z nim w ostatnim czasie stało. Otóż przestał grać dobrze. I zauważył to wyrozumiały nad wyraz dla Lechii Adam Nawałka, który już nie zaprasza go na zgrupowania.
Mario Maloca (3) – Zastąpił kontuzjowanego Gersona. Niestety zagrał na takim samym poziomie, jak Brazylijczyk, czyli słabo. Przez niewłaściwe decyzje przyczynił się do utraty przynajmniej dwóch z trzech goli.
Jakub Wawrzyniak (2) – Nabrudził okrutnie. A to zapomniał o kryciu, a to pozwolił się okiwać… Wystarczy prześledzić wszystkie bramkowe akcje Ruchu (szczególnie drugą!), żeby zrozumieć, dlaczego dostał od nas tak niską notę.
Sławomir Peszko (2) – Zagrał jak skacowany Waldek z B-klasy, czyli żenująco. Co gorsze, kolejny raz. Właściwie to żaden jego występ nie był jeszcze na poziomie reprezentacyjnym. A przecież do kadry stale jest powoływany.
Ariel Borysiuk (3) – Znowu spisał się znacznie poniżej oczekiwań. Nie chodzi o to, że biegał wolniej albo był niezbyt waleczny. Nie, po prostu dokonywał złych wyborów.
Aleksandar Kovacević (3) – Co z tego, że w meczu zagrał najwięcej piłek (według statystyk aż 122), skoro większość z nich była do najbliższego piłkarza, a żadna nie otworzyła drogi do bramki. Na razie niczym się wielkim nie wyróżnia i to jest jego kłopot. Z podobnym mierzył się parę lat temu Wojciech Zyska. Dzisiaj gra w Bałtyku Gdynia.
Maciej Makuszewski (4) – Bardzo nierówny występ. W pierwszej połowie poniżej krytyki, w drugiej z kolei już całkiem przyzwoicie. Chciałby pewnie dostać powołanie do reprezentacji, ale póki nie ustabilizuje formy, to może sobie jedynie o niej pomarzyć.
Michał Mak (8) – Jedyny, który nie dał plamy. Na drugą połowę wyszedł tak wściekły, tak żądny rewanżu, że wpakował dwa gole. Gdyby trochę dłużej ten mecz potrwał, to kto wie, być może doprowadziłby i do remisu.
Grzegorz Kuświk (6) – Przed przerwą kompletnie niewidoczny. Po niej za to aktywny i chętny do działania, do gonienia wyniku. Po części to wlaśnie dzięki niemu udało się złapać Lechii bramkowy kontakt. Przy jednym golu Maka zaliczył przecież asystę, zaś przy drugim kluczowe dla akcji podanie.
Weszli z ławki:
Daniel Łukasik (6) – Wszedł na całą drugą połowę. O dziwo zagrał solidnie. Dzięki jego podaniu padł gol na 3:2.
Milos Krasić i Michał Żebrakowski grali zbyt krótko, by ich rzetelnie ocenić.