menu

Oceny piłkarzy Lechii za mecz z Koroną. Nieszczelna obrona, pierwszy poważny błąd Wawrzyniaka

30 kwietnia 2015, 13:20 | jac

Lechia Gdańsk nie wie, jak należy grać na wyjazdach. Przegrała trzeci mecz z rzędu i znowu straciła trzy gole. Tylko dzięki innym wynikom zawdzięcza pozostanie w pierwszej ósemce. Oto jak oceniliśmy lechistów za spotkanie z Koroną Kielce (2:3).

Korona - Lechia
Korona - Lechia
fot. Sławomir Stachura/Polska Press

Mateusz Bąk (3) – Zapomniał, że ręce do lecącej piłki trzeba wystawić, a nie schować/zniżyć. Dla Lechii to chwilowe zaćmienie w głowie jej bramkarza było brzemienne w skutkach, ponieważ już od 7 minuty przegrywała. Przed nowym sezonem znowu będą w Gdańsku szukać numeru jeden?

Grzegorz Wojtkowiak (4) – Zagrał znacznie poniżej swojego poziomu. Parę razy zaspał (np. akcja na 1:0 dla kielczan), pogubił się, dał okiwać. To chyba jego najsłabszy mecz odkąd zakłada biało-zieloną koszulkę.

Rafał Janicki (4) – Nie zaliczy tego występu do udanych. Za dużo miejsca zostawiał Olivierowi Kapo. Dzięki temu luzowi Francuz mógł spokojnie przyjąć piłkę i skierować ją do siatki. Tak padł pierwszy gol dla Korony.

Gerson (5) – Fatalnie dał się oszukać Luisowi Carlosowi, co poskutkowało drugim golem dla Korony. Całe szczęście, że potem harował na to, by odkupić winy. Jego uderzenie w słupek dobił Maciej Makuszewski i zrobiło się 2:2. Później Gerson oddał jeszcze dwa inne, groźne strzały.

Jakub Wawrzyniak (3) – Do tego meczu Lechia z nim w składzie ani razu nie przegrała. Każda passa się jednak zawsze musi skończyć. Szkoda, że właśnie po błędzie reprezentanta Polski, który nie upilnował Rafaela Porcellisa.

Maciej Makuszewski (6) – Wykazywał dużą ochotę do gry: biegał, dryblował, zmieniał pozycję. W 18 minucie znalazł się tam, gdzie trzeba, skutecznie dobijając próbę Gersona. To piąta bramka „Makiego” w tym sezonie.

Ariel Borysiuk (5) – Uwijał się jak w ukropie. Bywało tak, że najpierw musiał doskakiwać do rywala, by zaraz potem na sprincie zasuwać pod własne pole karne. Wszystkim zadaniom nie sprostał, ale na pewno zrobił więcej niż Vranjes.

Stojan Vranjes (4) – Zawieruszył się w środku pola, zniknął, przepadł. Ale nie chcemy się nad nim pastwić, bo raz że kilku innych piłkarzy zagrało słabiej, a dwa że akurat Bośniak w ostatnich spotkaniach prezentował się całkiem obiecująco.

Sebastian Mila (5) – Radził sobie dość przyzwoicie. Uczestniczył w paru akcjach. Szkoda tylko, że tym razem nie wpisał się na listę strzelców, ani też nie zanotował kluczowego podania.

Bruno Nazario (7) – Genialnie wymienił podania z Kevinem Friesenbichlerem, co poskutkowało pierwszą bramką dla Lechii. To jego trzecia asysta w tym roku. Zaryzykujemy tezę, że zaczyna odpłacać się za zaufanie, jakim obdarzył go trener Jerzy Brzęczek.

Kevin Friesenbichler (6) – Powrócił do jedenastki i od razu zespół miał z niego pożytek. To dzięki jego trafieniu udało się szybko odpowiedzieć na dwa gole Korony. Ciekawe, czy Lechia będzie chciała wykupić Austriaka z Benfiki Lizbona.

Weszli z ławki:
Piotr Grzelczak
(5) – Dostał pół godziny. Miał jedną dobrą okazję, ale w ostatniej chwili jego strzał zablokował na wślizgu Paweł Golański.
Adam Buksa i Piotr Wiśniewski zagrali za krótko, by ich ocenić.


Polecamy