menu

Oceniamy Śląsk za mecz z Koroną. Tragiczny mecz Kokoszki i Bilińskiego

17 października 2015, 11:24 | Maciek Jakubski

Śląsk po chyba najsłabszym meczu w tym roku, przegrał z Koroną 0:1. Gdy wydawało się, że wrocławianie sięgnęli dna z Górnikiem w Zabrzu, oni zagrali jeszcze gorzej. Wynik mógłby być dużo wyższy, gdy nie świetne zawody Mariusza Pawełka, który ob ronił kilka sytuacji sam na sam. Beznadziejnie u wrocławian zagrali Kokoszka, Biliński i Danielewicz.

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1
Śląsk Wrocław - Korona Kielce 0:1
fot. Paweł Relikowski/Polska Press

Mariusz Pawełek - najlepszy zawodnik Śląska. Karnego wprawdzie nie obronił, ale wygrał pojedynki z sam na sam z Sierpiną i Pawłowskim. Z tym drugim bodajże trzykrotnie. 8/10

Paweł Zieliński - niespodziewanie zagrał na prawym skrzydle, gdzie według trenera Pawłowskiego miał dać więcej dośrodkowań. Nie dał żadnego. Dośrodkował dopiero wtedy (w obrońcę), gdy został cofnięty na ostatnie pół godziny na prawą obronę. Zaraz zresztą po cofnięciu popełnił przy wyprowadzeniu błąd, który niemal zakończył się drugą bramką dla kielczan. 4/10

Piotr Celeban - jeden z niewielu, których można wyróżnić. Przez godzinę grał na prawej obronie, często odważnie idąc do przodu, kończył mecz na stoperze. Ambitny, walczący, ale to okazało się za mało na Koronę. 6/10

Mariusz Pawelec - zagrał tym razem na stoperze w parze z Kokoszką i nie wyglądało to najlepiej. Ofensywni zawodnicy Korony wchodzili w pole karne Śląska jak gorący nóż w masło. Dużo większe błędy popełniał Kokoszka, ale Pawelec ich nie naprawiał. 4/10

Dudu Paraiba - kibice wiązali spore nadzieje z powrotem do gry Brazylijczyka, ale tym razem Dudu chyba zawiódł. Owszem, tuż przed przerwą najpierw wybił piłkę z pustej bramki Śląska, a chwilę później z wolnego prawie zaskoczył Małkowskiego, ale to w zasadzie było wszystko. Mało atakował, choć po prawdzie nie miał z kim, bo ani Kiełb, ani tym bardziej Zieliński nie są nawet w 10% piłkarzami klasy Picha. W obronie zawalił chociażby w tej samej akcji, w której wybijał piłkę z bramki. Nie dopilnował linii spalonego. 5/10

Flavio Paixao - trener Pawłowski ustawił go nietypowo za plecami Bilińskiego, choć jak sobie przypominam w pierwszym meczu w Śląsku, tam właśnie Flavio zagrał, ale wtedy miał przed sobą brata bliźniaka. Czego dokonał z Koroną? Sprokurował karnego i strzelił bramkę ze spalonego. To wszystko. Beznadziejny występ. 3/10

Tomasz Hołota - z dwójki "szóstek" ten bardziej waleczny, ambitny, próbujący coś zrobić z przodu. Niestety, w sytuacji kiedy miał przed sobą pustą bramkę, to trafił w słupek. Daleko mu do formy w której był, gdy przychodził do Śląska. 5/10

Adam Kokoszka
- chyba najsłabszy mecz Kokoszki w dorosłej piłce. Grywał już słabo, ale z Koroną zaliczył Himalaje nędznej gry. Zapamiętamy zwłaszcza sytuację przed przerwą, gdy potknął się o własne nogi i wystawił piłkę Sierpinie. Zdjęty po godzinie, co zdaje się sprawiło, że wrocławianie nie stracili więcej bramek. 1/10

Krzysztof Danielewicz - prawdopodobnie pod nieobecność Hateleya i Gecova miał rozgrywać tym razem piłkę od tyłu. Popisał się taką samą kreatywnością jak wtedy, gdy gra za plecami napastnika, czyli żadną. Kolejny mecz Danielewicza w którym zamiast niego mógł zagrać np. wiceprezes Drabczyk, który ma na swoim poletku takie same "osiągnięcia" jak Danielewicz na boisku. 3/10

Jacek Kiełb - nie można mu odmówić ambicji, bo próbował walczyć, strzelać, dryblować, ale pojedynkę z przodu niewiele można zdziałać. 6/10

Kamil Biliński - chyba najsłabszy mecz Bili w Śląsku od powrotu, a jego ukoronowaniem była sytuacja z końcówki meczu, gdy po błędzie Małkowskiego miał piłkę na nodze jakieś pięć metrów od bramki. Złożył się do uderzenia tak niechlujnie, że piłka poleciała nad poprzeczką. 2/10

Michał Bartkowiak - dostał tym razem pół godziny, trochę nietypowo na prawym skrzydle. Wniósł sporo ożywienia, chwilami nawet przykro się robiło, gdy w pojedynkę próbował rozerwać szyki obronne Korony, gdy starsi koledzy tylko patrzyli z boku. Próbował dryblować, strzelać, rozgrywać. 6/10

Marcel Gecov - w porównaniu do Danielewicza, zagrał dużo lepiej. Nie znaczy to, że wyczarował cokolwiek pożytecznego. 5/10

Peter Grajciar - grał za krótko, by ocenić.