Oceniamy piłkarzy Lechii za mecz ze Śląskiem. Druga linia powinna dać więcej, Colak zapadł w sen
Lechia Gdańsk na własne życzenie oddala się od miejsca premiowanego grą w eliminacjach do Ligi Europy. W sobotę przegrała drugi mecz z rzędu – ze Śląskiem we Wrocławiu (0:1). Oto jak oceniliśmy biało-zielonych za to spotkanie.
fot. TOMASZ HOLOD / POLSKA PRESS
Łukasz Budziłek (6) – Solidny występ. Interweniował pewnie i skutecznie, no może poza jednym nerwowym piąstkowaniem. Na szczególną uwagę zasługuje zwycięski pojedynek w sytuacji sam na sam z Peterem Grajciarem.
Grzegorz Wojtkowiak (5) – Wypadł poprawnie. Niczego specjalnego nie zepsuł, niczym wielki i nie zabłysnął. Ot występ bez historii. Odnotować należy za to fakt, że założył opaskę kapitana.
Rafał Janicki (5) – Przyzwoity i nic więcej. Miał ze dwie lub trzy nerwowe interwencje – np. w pierwszej połowie, gdy po zbyt krótkim wybiciu Flavio Paixao kopnął w poprzeczkę. Z drugiej strony pamiętamy kapitalny przerzut, po którym to przecież Lechia nogą Stojana Vranjesa uderzyła w poprzeczkę.
Gerson (6) – Trzymał swój poziom. W ogóle to od dłuższego czasu gra równo i dobrze. Do tego stopnia, że niektórzy kibice zaczęli wątpić, czy aby w następnym sezonie założy biało-zieloną koszulkę, sugerując tym samym transfer do mocniejszego klubu.
Piotr Grzelczak (4) – Wyjątkowo zagrał na boku obrony, ponieważ kontuzję leczy Jakub Wawrzyniak a za czerwoną kartkę pauzował Nikola Leković. Po tym meczu trzeba jasno powiedzieć, że Grzelczak Łukaszem Piszczkiem to na pewno nie będzie. Maczał palce we wszystkich groźnych akcjach Śląska – w tym także, a raczej przede wszystkim, bramkowej.
Maciej Makuszewski (4) – Rzadko miał piłkę. A kiedy ją dostawał, to nie robił z niej użytku. Nie ma co się jednak nad nim szerzej znęcać, bo jednak w tym sezonie daje Lechii najwięcej, jeśli chodzi o zbiorczą klasyfikację goli i asyst.
Ariel Borysiuk (5) – Pobiegał, powalczył, poodbierał, czyli dzień jak co dzień. Wypadałoby jednak, żeby w końcu do tej typowej harówki dołożył coś ekstra. Jakiś strzał w okienko, prostopadłe podanie… Bo w statystykach goli i asyst jeszcze go nie odnotowaliśmy.
Daniel Łukasik (5) – Dostał szansę wobec nieobecności Sebastiana Mili. Czy ją wykorzystał? To trudne pytanie. Z jednej strony nie odstawał od reszty, a z drugiej nie odcisnął szczególnego piętna na tym meczu. W środę z Legią Warszawa najpewniej zacznie na ławce rezerwowych.
Stojan Vranjes (6) – Nie bez powodu dostał powołanie do reprezentacji Bośni i Hercegowiny. Wczoraj znowu potwierdził wysoką formę: raz kopnął w poprzeczkę, innym razem tuż obok słupka. Świetnie obsłużył też podaniem Antonio Colaka. Pech jednak chciał, że Chorwat trafił wtedy w interweniującego bramkarza.
Bruno Nazario (4) – Nieszczególny występ. Nie przypominamy sobie zbytnio jego rajdów, podań, strzałów. I nasze spostrzeżenia potwierdza telewizyjny skrót najważniejszych wydarzeń tego spotkania.
Antonio Colak (4) – Ewidentnie spuścił z tonu. Do siatki nie trafił w czterech ostatnich spotkaniach: z Wisłą Kraków, Górnikiem Zabrze, Lechem Poznań i teraz ze Śląskiem. Z nieskutecznym napastnikiem ciężko walczyć o prawo gry w eliminacjach do Ligi Europy.
Weszli z ławki:
Mateusz Możdżeń – Dostał nieco ponad 20 minut. Niczym szczególnym się nie odznaczył. Dlatego pozostawiamy go bez noty.
Filip Malbasic i Adam Buksa grali zbyt krótko, by ich ocenić.