Oceniamy Legię za mecz z Lechią: Znów najlepszy "Jędza"
Słabiutki Radović zaczyna być zmorą warszawskich kibiców, którzy darzą przecież Serba szczególną sympatią. Fatalnie przeciwko Lechii zagrał również ewidentnie rozbity psychicznie Michał Kucharczyk.
fot. sylwester wojtas
DUSAN KUCIAK – 6
Nie ma go zbytnio za co ocenić, bo Lechia w tym meczu okazji żadnej sobie nie stworzyła. Obronił spokojnie uderzenie Janickiego po dośrodkowaniu Bieniuka, sparował jakieś dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry, ale ogólnie wynudził się w bramce jak mops.
ARTUR JĘDRZEJCZYK – 8
Drugi raz z rzędu wybieramy Artura najlepszym zawodnikiem meczu i choć znów nie świadczy to najlepiej o formacjach ofensywnych Legii, to jednak nie sposób przemilczeć bardzo wysoką formę „Jędzy” w ostatnich tygodniach. Przeciwko Lechii grał niejako swój mecz – szybciej, mocniej, celniej, dokładniej – ogólnie klasę „lepiej” niż którykolwiek zawodnik na boisku.
INAKI ASTIZ – 5
Roboty, jak w przypadku wspomnianego Kuciaka, za grosz, ale swoje za uszami ma, bo gdyby nie asekuracja kolegi to w samej końcówce pierwszej połowy Lechia wyszłaby na prowadzenie.
TOMASZ JODŁOWIEC – 3
Nigdy nie przekonamy się chyba do tego zawodnika. Co zagra w miarę przyzwoity mecz (w jego przypadku oznacza to spotkanie bez „wielbłąda”) to zaraz musi wszystko zaprzepaścić w kolejnym spotkaniu. Tym razem zaliczył fatalną stratę przy wyprowadzaniu piłki (klasyczne zagranie „do nikogo”), niezbyt dobrze radził sobie w pojedynkach 1 na 1 (jako nieliczny je przegrywał), a do spółki z Astizem omal nie sprezentował gola Lechii tuż przed przerwą. Najsłabszy punkt defensywy Legii.
MARKO SULER – 6
Jedna z pozytywniejszych postaci tego spotkania (sami nie wierzymy, że to piszemy). Suler po niezłym meczu we Wrocławiu potwierdził, że jako tako w piłkę grać potrafi. Uratował wspomnianą sytuację z końcówki pierwszej połowy, wygarniając w ostatniej chwili piłkę spod nóg Machaja, wygrał kilka pojedynków główkowych i popisał się paroma wysokiej klasy crossami na kilkadziesiąt metrów. Jest jednak piłkarsko mocno ograniczony, a lewą nogę ma tylko do tramwaju, więc jego przyszłości w Legii absolutnie nie widzimy.
MIROSLAV RADOVIĆ – 3
Ciągle czekamy na błysk Miro w rundzie wiosennej i mamy uzasadnione obawy, że Serb może nie zdążyć nas oczarować po zimowej przerwie. Jeden dobry mecz z Zagłębiem to za mało jak na potencjalnego lidera zespołu.
LEGIA WARSZAWA - serwis specjalny Ekstraklasa.net
IVICA VRDOLJAK – 6
Bez głupich strat, bez błędów w defensywie, do tego zaakcentował swoją obecność również pod bramką rywala (to dzięki niemu już w 5. minucie Ljuboja powinien był otworzyć wynik meczu) – najkrócej rzecz ujmując: bardzo przyzwoity występ Chorwata. Nieco słabszy niż w kilku ostatnich meczach, ale nadal powyżej średniej. Z powodu obejrzanej żółtej kartki zabraknie go w starciu z Jagiellonią.
DOMINIK FURMAN – 6
Wywalczył sobie miejsce w wyjściowej „11” bardzo dobrą zmianą we Wrocławiu i przeciwko Lechii potwierdził, że coś drgnęło w jego grze. Fajerwerków jeszcze nie ma, do jesiennego Furmana jeszcze mu daleko, ale ruszył z miejsca. Zaczął podejmować większe ryzyko na boisku i od razu widać było efekty.
MICHAŁ KUCHARCZYK – 3
Nie chcemy pastwić się nad Michałem, bo nie ma to większego sensu. Zagrał słabo, dwa razy mógł podać kolegom i zakończyć mecz z dwiema asystami, ale wybrał zamiast tego dwie zmarnowane sytuacje bramkowe. Grał tylko ze względu na problemy kadrowe i to chyba najlepsze podsumowanie jego występu.
DANIJEL LJUBOJA – 3
Gdzieś tam biegał, coś się starał, ale wynikało z tego bardzo niewiele. On i Radović to chyba rzeczywiście są naczynia połączone – razem błyszczą i dołują. Serb zmarnował na początku meczu znakomitą okazję bramkową, a później miał jeszcze trzy, jednak albo był blokowany albo uderzał niecelnie. Coraz bardziej zaczynamy oswajać się z myślą, że w lipcu Ljuboji w Legii już nie będzie.
MAREK SAGANOWSKI – 6
„Saganowi” nigdy nie można odmówić ambicji i zaangażowania. Czasami zabraknie umiejętności, ale serducho do walki ma wielkie. W niedzielę zaliczył przytomną asystę, wykładając piłkę jak na tacy Kubie Koseckiemu. Próbował wchodzić w dryblingi i właściwie z żadnego drużyna nie miała korzyści. To rola Dwaliszwilego i Marek ewidentnie powinien dać sobie z tym spokój. Musi wykorzystywać swoje największe atuty, a więc ruchliwość i nieustępliwość w walce o każdą piłkę. Właśnie dzięki tym cechom strzelił przecież we Wrocławiu dwie bramki.
REZERWOWI
JAKUB KOSECKI (wszedł w 61. minucie) – 7
Wszedł, strzelił i uratował Legii 3 punkty. „Kosa” w formie jest tej drużynie bardzo, ale to naprawdę bardzo potrzebny, więc wszyscy na Łazienkowskiej odetchnęli z ulgą, że jest już w pełni sił. Palił się do gry, wszędzie go było pełno, a mecz mógł zakończyć z przynajmniej dwiema bramkami na koncie, gdyby na drugiej flance grał ktokolwiek, tylko nie Kucharczyk.
DANIEL ŁUKASIK (wszedł w 77. minucie) i JANUSZ GOL (wszedł w 90. minucie) grali zbyt krótko, żeby rzetelnie ich ocenić.
Oceny w skali 1-10
Czytaj piłkarskie newsy w każdej chwili w aplikacji Ekstraklasa.net na iPhone'a lub Androida.