menu

Oceniamy lechistów za mecz z Wisłą: Brożek będzie się śnić Bieniukowi po nocach

24 września 2013, 23:02 | jac

Lechia Gdańsk zaliczyła bardzo twarde lądowanie w Krakowie. Po ośmiu meczach bez porażki przegrała z Wisłą 0:3, tracąc wszystkie gole w ostatnich dwudziestu minutach, kiedy grała już w dziesiątkę. Zobacz jak oceniliśmy poszczególnych lechistów za ten mecz.

Jarosław Bieniuk dał się ogrywać Pawłowi Brożkowi
Jarosław Bieniuk dał się ogrywać Pawłowi Brożkowi
fot. Ryszard Kotowski

Sebastian Małkowski (6) – Trzy razy wyjmował piłkę z siatki, lecz nie po swoich błędach. Swoje wybronił. W pierwszej połowie popisał się ładną paradą po uderzeniu Łukasza Burligi, w drugiej natomiast obronił strzał z dystansu Pawła Stolarskiego i sytuację sam nam sam z Pawłem Brożkiem.

Deleu (3) – Przyzwoicie wyglądał w pierwszej połowie, ale trochę posypał się, gdy czerwoną kartkę obejrzał Przemysław Frankowski. Konto Deleu obciąża zwłaszcza drugie trafienie Brożka.

Jarosław Bieniuk (1) – Zawalił, w mniejszym lub większym stopniu, obie bramki. Przy pierwszej niemiłosiernie przepchnął go Brożek, przy drugiej ten sam zawodnik wyprzedził go w polu karnym. Nie pamiętamy, kiedy ostatnio „Palmer” zaprezentował się tak słabo, i kiedy napastnik drużyny przeciwnej dał mu się tak we znaki, jak dziś Brożek. Pod koniec meczu jeszcze raz oszukał Bieniuka.

Sebastian Madera (3) – W sumie to przy żadnym z trzech trafień dla Wisły nie brał bezpośredniego udziału. Ale pewnie gdy przyjdzie czas na analizę, to trener Michał Probierz zwróci uwagę, że Madera powinien być bliżej Bieniuka i bliżej Pazia, kiedy rozpędzali się Emmanuel Sarki, czy Paweł Brożek.

Adam Pazio (3) – Po 25 minutach gry przy jego nazwisku mieliśmy zapisane aż trzy plusy (celny strzał, ładna próba dogrania do Buzały i wyjaśnienie sytuacji po wrzutce Patryka Małeckiego). Potem jednak Pazio ewidentnie spuścił z tonu. Jeszcze przed przerwą pozwolił Wiśle oddać dwa groźne strzały.

Przemysław Frankowski (2) – Nie wiemy, czy sędzia Paweł Pskit z Łodzi słusznie ukarał go czerwoną kartką za wejście w nogi Wilde'a-Donalda Guerriera. Podstawy były - spóźniony faul od tyłu, nie w piłkę, ale w zawodnika, choć z próbą wyhamowania. Murawa faktycznie była ślizga, nasiąknięta, ale nie zmienia to faktu, że Frankowski musiał się liczyć z konsekwencjami. Szkoda, bo prezentował się nieźle, a tak bezmyślnie osłabił zespół.

Paweł Dawidowicz (1) – Równie fatalny, co Bieniuk. Złapał głupią żółtą kartkę (piąta w sezonie), a potem spieprzył gola numer dwa i trzy dla Wisły, zupełnie odpuszczając walkę o piłkę w kluczowych strefach boiska.

Maciej Kostrzewa (5) – Dość przytomnie operował piłką w środku pola, wygrał też kilka główek. Po godzinie gry, kiedy schodził z boiska, brawo bił mu kapitan Jarosław Bieniuk.

Piotr Wiśniewski (4) – Zastępował dziś kontuzjowanego Daisuke Matsuiego i tylko trochę lepiej zagrał niż on w poprzednich meczach. „Wiśnia” oddał jeden, niebezpieczny strzał. W 24 minucie kopnął tuż obok lewego słupka.

Piotr Grzelczak (3) – Komentator Canal+ Cezary Olbrycht chyba z ironią powiedział o nim, że umieściłby go w trójce najlepszych lechistów za ten mecz. Prawdą jest bowiem, że „Grzelu” nie radził sobie na lewym skrzydle, a pozycje do dwóch strzałów nie wypracowali mu partnerzy z zespołu, tylko Guerrier.

Paweł Buzała (4) – Nie można mu zarzucić tego, że przeszedł obok spotkania, że nie walczył. Nie, wręcz przeciwnie – gdyby każdy tyle biegał co on, to. Problem polega jednak na tym, że „Buzi” gra na szpicy, a w czterech ostatnich meczach nie strzelił ani jednego gola. W ogóle, nie dochodzi do klarownych sytuacji. Po części to jego wina, po części również niekompatybilnych kolegów z pomocy.

Weszli z ławki:
Marcin Pietrowski (3) – Wszedł w trudnym momencie, bo kiedy Lechia grała już w dziesiątkę. Pietrowski miał tę grę uspokoić. Wyszło odwrotnie. Już przy pierwszym golu dla Wisły maczał palce.
Christopher Oualembo (3) – Wreszcie dostał szansę nie na lewej obronie, tylko wyżej – na prawej, gdzie nominalnie powinien występować. Na swoją niekorzyść zagrał jednak bez polotu, dwa razy w prosty sposób gubiąc piłkę.
Patryk Tuszyński grał zbyt krótko.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy