menu

Oceniamy lechistów za mecz z Ruchem: Graliście jak Polska z Irlandią, a to nie jest komplement

24 listopada 2013, 20:48 | jac

Gra Lechii Gdańsk przeciwko Ruchowi Chorzów niewiele miała do czynienia z profesjonalnym futbolem. Ilustracją tej perwersji było zachowanie Wojciecha Zyski, który jeszcze w pierwszej połowie, zamiast poszukać podaniem partnera, na siłę wybił piłkę w trybuny.

Lechia z Ruchem na remis. Było nudno i zimno. Słabe widowisko w Gdańsku

Mateusz Bąk (4) – Z czego go rozliczać? Z jednej interwencji? Z kilku chwytów i wykopów? „Bączek” miał dziś tak mało pracy, że śmiało mógł trzymać w lewej ręce parasol, a w prawej butelkę czegoś rozgrzewającego.

Christopher Oualembo (4) – Pobiegał trochę i na prawym boku i na lewym. Ile było z tego pożytku niech odpowie sobie najlepiej sam.

Jarosław Bieniuk (4) – Tuż przed rozpoczęciem meczu zbiegł do szatni, w sumie nie wiemy dlaczego. Na boisko wrócił, ale pograł tylko 45 minut. Zmiana raczej nie wynikała z kontuzji, tylko z założeń taktycznych.

Sebastian Madera (5) – Prezentował się bez zarzutu. Mógł już w 7 minucie wyprowadzić Lechię na prowadzenie, lecz jego strzał głową z najwyższym trudem wybronił Michał Buchalik.

Rafał Janicki (5) – Zaczął na lewym boku, potem przeszedł na pozycję stopera. To nie był żaden wybitny mecz, ale umówmy się – Ruch bardzo rzadko gościł pod polem karnym Lechii.

Deleu (4) – Nie chcemy silić się na wyszukaną analizę gry, więc napiszemy tylko tyle, że sympatyczny Brazylijczyk z nową fryzurą wygląda, zwłaszcza z profilu, jak jego rodak z Barcelony, Dani Alves.

Wojciech Zyska (3) – Zdziwiło nas, że przejął opaskę kapitańską w drugiej połowie (taka jest kolejność w Lechii, że jak nie ma na murawie Bieniuka, K. Bąka i Pietrowskieto, to rolę kapitana przejmuje właśnie Zyska). Zszokowało nas natomiast, że w zupełnie bezpiecznej sytuacji Zyska, zamiast podać do kolegi, "wyjaśnił" sytuację wybiciem piłki między trzydziesty, a czterdziesty rząd krzesełek. To była ilustracja jego występu.

Paweł Dawidowicz (6) – Ostatnio wybitnie mu nie szło. Trener Czesław Michniewicz, z którym mieliśmy okazję porozmawiać, wziął go jednak w obronę, mówiąc, że u młodych chłopców kryzys w pewnej fazie sezonu jest po prostu nieunikniony. Dawidowicz chyba ma już go za sobą, bo dziś zagrał naprawdę dobrze.

Mateusz Machaj (5) – Dopiero po raz drugi znalazł się w podstawowym składzie (pierwszy raz stało się tak w meczu otwierającym sezon). Starał się pokazać z dobrej strony. Zresztą dwie piłki dograł wręcz idealne; tę z rogu, po której groźnie głową uderzył Madera i drugą ze skrzydła, która minęła całą linię obrony Ruchu. Więcej o jego występie napiszemy we wtorek.

Piotr Wiśniewski (3) - Oddał jeden strzał, na dodatek niecielny. Na murawie chciał być wszędzie, a tak naprawdę nie było go nigdzie. Aż dziwne, że dotrwał do końca.

Piotr Grzelczak (3) – Kompletnie nie wyszedł mu ten mecz. Najpierw spudłował po minięciu bramkarza, potem nie dostawił piłki po bardzo dobrym dośrodkowaniu od Machaja.

Weszli z ławki:
Daisuke Matsui
(3) – Pojawił się od początku drugiej połowy, ale nie zrobił nic, co zasługiwałoby na uwagę.
Patryk Tuszyński i Przemysław Frankowski grali zbyt krótko, by poddać ich ocenie.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net