menu

Oceniamy lechistów za mecz z Legią: Święty Mikołaj z Japonii

8 grudnia 2013, 22:45 | jac

Oba gole padły tylko po rzutach karnych, jednak uczciwie trzeba przyznać, że Lechia Gdańsk zasłużyła na wygraną nad Legią Warszawa. Poza jedenastkami, miała kilka dogodnych sytuacji. Zobacz jak oceniliśmy biało-zielonych po niedzielnym spotkaniu.

Mateusz Bąk (5) – Ktoś napisał na Twitterze, że koledzy z drużyny nie mają dla niego serca, bo w tym mrozie nie dali mu się nawet porzucać. Interweniował może ze dwa razy. Idziemy jednak o zakład, że „Bączek” nie jest z tego powodu obrażony.

Christoper Oualembo (7) – Druga najważniejsza postać po Matsuim. Kongijczyk, który dziś grał na prawym boku za nieobecnego Deleu, dał dużo jakości. Piękna była przede wszystkim jego wrzutka do Piotra Grzelczaka – wypieszczona, precyzyjna, w tempo.

Rafał Janicki (7) – Biegał za Patrykiem Mikitą nawet w okolice 45 metra (taki obrazek zaobserwowaliśmy, nie ma w tym wyolbrzymienia). Trener Legii Jan Urban widział, że Mikita nic dziś drużynie nie da, tym bardziej iż krok w krok podąża za nim Janicki, dlatego ściągnął go jeszcze przed przerwą. Janicki - Mikita 1:0. Lechia - Legia 2:0.

Sebastian Madera (7) – Trzymał w ryzach całą defensywę. Po meczu żartował, że z takim kapitanem jak Mateusz Bąk to nie ma o co się martwić.

Adam Pazio (6) – Nie przypominamy sobie, żeby ktoś go perfidnie nawinął albo wyprzedził i celnie dośrodkował, co tylko działa na jego korzyść.

Przemysław Frankowski (6) – Naszym zdaniem wygląda trochę słabiej od Wiśniewskiego, co nie znaczy, że zagrał źle. Dużo biegał i uczestniczył w ważnych akcjach.

Wojciech Zyska (5) – Oddał jeden niecelny strzał i chyba tylko z tego go zapamiętamy, ponieważ po godzinie gry został zmieniony.

Maciej Kostrzewa (6) – W przeciwieństwie do Zyski dotrwał do ostatniego gwizdka. Stoczył wiele bojów w środku pola i wbrew pozorom nie odstawał od bardziej doświadczonych przeciwników. Zaryzykujemy tezę, że był od nich lepszy, co niejako potwierdza też statystyka posiadania piłki.

Daisuke Matsui (8) – To nie jest ten sam kaliber playmakera co Abdou Razack Traore. „Matsu” daje mniej radości (przed tym meczem miał dwa gole i dwie asysty). Dziś nadeszła jednak ta jedna z niewielu chwil euforii. Japończyk pewnie wykorzystał obie jedenastki, dając Lechii trzy punkty. Ocena pewnie byłaby wyższa, gdyby przedtem nie zmarnował dwóch stuprocentowych okazji.

Piotr Wiśniewski (7) – To po faulu na nim z boiska wyleciał Jakub Wawrzyniak, a Lechia dostała pierwszego karnego, którego zresztą zamieniła na gola. „Wiśnia” wyglądał dziś dobrze, jakby śnieg mu zupełnie nie przeszkadzał. Ciekawe czy ten sam wniosek wysnujemy po ostatnim tegorocznym meczu, o ile w Zabrzu także będzie sypać biały puch.

Piotr Grzelczak (5) – Dochodzi do sytuacji, tego nie można mu odebrać (dostrzegliśmy to również w poprzednich spotkaniach), natomiast ma problem z ich wykorzystywaniem. Dziś źle lobował Kuciaka, choć potem zagrał przytomnie do Matsuiego. Przed przerwą miał jeszcze jedną okazję; po dośrodkowaniu Oualembo jego uderzenie obronił bramkarz Legii.

Weszli z ławki:
Krzysztof Bąk
(5) – Wszedł na pół godziny, by uspokoić nieco grę w środku pola. Dla niego, dla wychowanka Polonii Warszawa musiała być to wyjątkowo wygrana. W ogóle, rozegrał dziś setny mecz w Lechii.
Paweł Buzała i Patryk Tuszyński grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy