menu

Oceniamy lechistów za mecz z Legią: Nie zasłużyli na krytykę i porażkę

3 maja 2014, 23:05 | jac

W dwóch kluczowych momentach przegranego 0:1 meczu z Legią Warszawa piłkarze Lechii Gdańsk zostali skrzywdzeni przez sędziego. Najpierw nie podyktował on ewidentnej jedenastki za zagranie piłki ręką, a później puścił bramkową akcję Legii, która zaczęła się od spalonego. Dziś biało-zieloni nie zasłużyli na stratę punktów. Oto noty, jakie im wystawiliśmy.

Mateusz Bąk (5) – Przez większość spotkania jedyną jego robotą było wznawianie gry lub wyłapywanie dośrodkowań, co wychodziło mu - rzecz jasna - z dużą łatwością. W feralnej 72 minucie dostał strzał w długi róg, więc nie ma sensu dyskutować, czy mógł obronić, czy nie.

Deleu (4) – Wrócił po prawie dwóch miesiącach przerwy. Długi rozbrat z piłką był widoczny w jego poczynaniach. Maczał w palce w akcji, po której Legia trafiła do siatki. Jeśli ktoś nie wierzy, to polecamy przestudiować telewizyjne powtórki.

Rafał Janicki (5) – Przyzwoity występ okraszony… dwoma strzałami, co jak na stopera jest wyczynem godnym wspomnienia. W destrukcji „Kazkowi” szło dobrze. Przy straconej bramce nie zawinił, ponieważ nie on odpowiadał za pilnowanie Ondreja Dudy.

Paweł Dawidowicz (5) – Przegrał główkę, która zaważyła o utracie gola. Szkoda nam go, bo przez cały mecz grał uważnie, a trzeba pamiętać, że środek obrony nie jest jego nominalnym miejscem na murawie.

Nikola Leković (5) – Mało było go w ofensywie za to dużo w obronie. Nie przypominamy sobie, by przeciwnik przeprowadził w pierwszej połowie jakąkolwiek składną akcję jego stroną. W akcji, po której padł gol, tak naprawdę złapał Bereszyńskiego na spalonym. Sędzia jednak tego nie zauważył.

Maciej Makuszewski (5) – Często zarzucane jest mu znikanie z radaru, to znaczy unikanie gry, uchylanie się od odpowiedzialności za wynik. Z Legią tak nie było. Oddał dwa strzały, raz natomiast bardzo dobrze dośrodkował z rzutu rożnego.

Marcin Pietrowski (5) – Nieźle pracował w destrukcji. W notatkach wykrzyknikiem opatrzyliśmy dwa wyjątkowe udane i ważne przechwyty, jakie udało mu się zrobić. Było ich więcej, ale te konkretne ugasiły w zarodku pomysły legionistów.

Stojan Vranjes (5) – Był pod grą, zwłaszcza przed zmianą stron. Oddał w sumie trzy strzały. Najbardziej wymagający okazał się ostatni. Gdyby nie wspaniała interwencja Dusana Kuciaka, to na pewno padłaby bramka.

Zaur Sadajew (4) – Nadal bez pierwszego trafienia. Dzisiaj próbował z przewrotki i z dystansu. Wypada mieć do niego pretensje za nieprecyzyjne uderzenie z 44 minuty, kiedy miał mnóstwo miejsca i czasu na podjęcie właściwej decyzji.

Piotr Grzelczak (4) – Raz ładnie wystawił piłkę Makuszewskiemu, raz spróbował wolejem (bardzo niecelny strzał) i to byłoby chyba na tyle pozytywnych stron jego występu. Niestety bramkowa akcja Legii zaczęła się od jego poślizgnięcia (inną sprawą jest, że Bartosz Bereszyński, który dorzucał piłkę, był na pozycji spalonej).

Patryk Tuszyński (3) – Rozegrał bardzo słaby mecz. Nie polował na gole, tylko na nogi rywali, czym w pierwszej połowie mocno rozsierdził Jakuba Rzeźniczaka.

Weszli z ławki:
Przemysław Frankowski
, Sebastian Madera i Piotr Wiśniewski grali zbyt krótko, by ich racjonalnie ocenić.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net


Polecamy