menu

Oceniamy lechistów za mecz z Lechem: Wszystko popsuł brodaty Czeczen

11 sierpnia 2014, 00:04 | jac

Lechia miała Lecha na tacy, ale tacę strącił Zaur Sadajew, który bez kartki wyżyć nie może. Sędzia Szymon Marciniak pobłażliwy dla jego wybryków nie był i wyjął czerwoną. A biało-zieloni przez to, że grali całą drugą połowę w dziesiątkę dali sobie strzelić dwa gole i mecz przegrali. Oto jak ich oceniliśmy.

Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:2
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:2
fot. Tomasz Bolt/Polskapresse

Dariusz Trela (4) – Nie za bardzo miał okazje, by się wykazać. W czasie transmisji telewizyjnej trener Czesław Michniewicz sugerował na gorąco, że Trela powinien wyjść do wrzutki, po której Lech wyrównał. Ale czy rzeczywiście? Piłkę zagrano dość mocno i na szósty-siódmy metr.

Mateusz Możdżeń
(4) – Zagrał tak sobie. Po jego dośrodkowaniu sfaulowano Stojana Vranjesa i Lechia miała rzut karny, lecz z drugiej strony po złym wyskoku Możdżenia Łukasz Teodorczyk ustalił wynik spotkania.

Rafał Janicki (4) – To na razie jego najsłabszy występ w tym sezonie. Ewidentnie zawinił przy pierwszej bramce dla Lecha, bo przegrał pojedynek główkowy. Sam też mógł trafić do siatki, ale chybił o metr.

Tiago Valente (4) – Zagrał jak cała defensywa, czyli bez szału. Przy golach dla Lecha nie maczał palców, niemniej jego gra była daleka od ideału. Dla nas pozostaje jedną wielką zagadką.

Nikola Leković (4) – Nie zablokował drugiego, identycznego dośrodkowania Tomasza Kędziory, dlatego Lechia straciła szansę nawet na remis. Serb jest bez formy. Lada moment może go zastąpić Grek, Mavroudis Bougaidis.

Maciej Makuszewski (5) – Był bardzo aktywny przed przerwą. Krótko po niej zmarnował doskonałą szansę. Kto wie, jak byśmy go ocenili, gdyby do ostatniego gwizdka obie drużyny rywalizowały w równych siłach i gdyby Lechia utrzymała prowadzenie z pierwszej połowy.

Ariel Borysiuk (6) – Robił i robi nadal wrażenie. Nie podaje na pałę, czuje piłkę, potrafi zagrać na wyprzedzenie. Na takim zawodniku budowany jest szkielet zespołu. Wspomnicie nasze słowa: będzie pierwszym z Lechii, który otrzyma powołanie do reprezentacji.

Daniel Łukasik
(4) – Po raz pierwszy od początku. Był nieco w cieniu swojego partnera z linii, Borysiuka. Słabiej szło mu w drugiej części meczu. W pierwszej połowie wyglądał przyzwoicie.

Stojan Vranjes (6) – Nareszcie zagrał na swojej pozycji i od razu zespół miał z niego większy pożytek. Gola co prawda strzelił z karnego (już szósty raz w przeciągu pół roku), ale równie dobrze mógł mieć drugiego, a nawet i trzeciego z akcji.

Piotr Grzelczak (5) – Pierwszy raz w sezonie w wyjściowej jedenastce. Przed przerwą był niewidoczny, po zmianie stron dość solidny. Raz próbował prostym podbiciem, później nieomal dopisał sobie asystę, jednak Vranjes po jego dośrodkowaniu minimalnie minął się z piłką.

Zaur Sadajew (2) – Niech zacznie strzelać gole, a skończy łapać bezmyślne kartki. Lechię załatwił dziś koncertowo. Kiedy prowadziła, postanowił wejść wyprostowaną nogą w Łukasza Trałkę, co skończyło się odesłaniem do szatni. Nie ma co ukrywać, brodaty Czeczen jest głównym winowajcą porażki. Powinien odpocząć od pierwszego składu. Dłużej niż będzie przewidywać to kara.

Weszli z ławki:
Marcin Pietrowski
(3) – Dał zmianę krótko po rozpoczęciu drugiej odsłony i prawdę powiedziawszy wprowadził mnóstwo zamieszania. Już jego pierwszy kontakt z piłką zakończył się niebezpieczną stratą.
Adam Buksa i Bartłomiej Pawłowski grali zbyt krótko, by ich ocenić.


Polecamy