Oceniamy lechistów za mecz z Koroną: Druga połowa kompletnie zawalona
To był klasyczny mecz dwóch połówek. W pierwszej Lechia Gdańsk miała wyraźną przewagę, w drugiej natomiast oddała inicjatywę Koronie Kielce. Spotkanie skończyło się porażką 0:1. Oto jakie oceny wystawiliśmy lechistom za ten mecz.
Mateusz Bąk (6) – Przed przerwą bezrobotny, po przerwie niekoniecznie. Pierwszej próby Vlastimira Jovanovicia nie zdołał obronić (był zasłonięty, strzał poszedł na długi słupek), z drugą poradził sobie dobrze, choć uczciwie trzeba dodać, ze sam ją spowodował zbyt krótkim piąstkowaniem. W doliczonym czasie Bąk wyłapał jeszcze uderzenie Michała Janoty.
Deleu (4) – Jeden niecelny strzał, dwa przechwyty, wygrana główka i to by było na tyle. Brazylijczyk nie za bardzo rzucał się w oczy, przeciętny mecz.
Rafał Janicki (5) – Nie tak widoczny jak jego partner z środka obrony, choć i tak na dużym procencie w statystyce odbiorów piłki. W ostatnim kwadransie trochę za łatwo dopuszczał kielczan do sytuacji strzeleckich, ale usprawiedliwiamy go, ponieważ Lechia poluzowała wtedy taktykę.
Sebastian Madera (7) – Zdecydowanie najlepszy po stronie Lechii. Oddał aż cztery strzały głową, z czego jeden mógł zrobić kielczanom krzywdę (piłka musnęła lewy słupek). W obronie spisał się bez zarzutu, Macieja Korzyma pilnował jak oka w głowie.
Nikola Leković (5) – Przeciętny występ. O ile zamiary rywali odczytywał nieźle, o tyle już z grą do przodu bywało różnie. W końcówce został zmieniony przez Bieniuka, choć wydaje nam się, że nie ze względów kondycyjnych, a taktycznych.
Przemysław Frankowski (4) – Biegał po murawie przez godzinę. Zdaje się, że oddał tylko jeden strzał, który na dodatek nie poszedł w światło bramki (Lechia ugrała z niego rzut rożny, bo jeden z koroniarzy musnął piłkę).
Paweł Dawidowicz (4) – Z pozytywnych akcji z jego udziałem zapamiętaliśmy tylko tę z 29. minuty, gdy nie dał się obrócić Korzymowi we własnym polu karnym (piłkę odebrał Madera). Żadnej innej przypomnieć sobie nie potrafimy, natomiast pamiętamy o tym, że Dawidowicz raz poważnie odpuścił krycie, co skończyło się strzałem Kiełba.
Stojan Vranjes (4) – Przeciwko Koronie został cofnięty do linii, gdzie porusza się Dawidowicz. Bośniak nas jednak nie zachwycił. Nic poza jednym trzeźwym przechwytem i bardzo niecelnym wolejem nie zapamiętaliśmy z jego występu.
Maciej Makuszewski (3) – Wydawało nam się, że podtrzyma tendencję zwyżkową, to znaczy z każdym kolejnym spotkaniem będzie wyglądać lepiej. Przypuszczenia te zachwiał dzisiejszy mecz. „Maki” przeszedł obok niego, nie potrafimy przywołać żadnej akcji, w której brałby udział.
Piotr Wiśniewski (6) – Oczarował nas swoją grą w pierwszej połowie. Uderzał z różnych pozycji, wrzucał dokładnie. Uczciwie rzecz biorąc, powinien schodzić do szatni ze strzelonym golem. Po przerwie zgasł, stąd niższa nota od Madery.
Patryk Tuszyński (3) – Jutro szerzej podsumujemy jego występ. Dzisiaj natomiast streścimy go w jednym zdaniu: „Lewy z Gdańska” nie oddał ani jednego strzału (nie liczymy zablokowanego), a na dodatek krótkim wybiciem wprost pod nogi Jovanovicia sprokurował utratę bramki.
Weszli z ławki:
Zaur Sadajew (4)- Wszedł na pół godziny, lecz niczym nas i obrońców Korony nie zaskoczył. Czekamy aż trener Michał Probierz wystawi go od początku meczu, bo wtedy przekonamy się, co tak naprawdę wyróżnia Rosjanina.
Piotr Grzelczak (4) - Pojawił się sześć minut po Sadajewie i podobnie jak on nie wpłynął na losy spotkania.
Jarosław Bieniuk (bez noty) – Desygnowany do gry na samą końcówkę, by podwyższyć formację ofensywną. Dziwne jednak, że nie wykorzystano jego wzrostu.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net