Oceniamy lechistów za mecz z Cracovią: Catenaccio do poprawki, Machaj do oktagonu!
Trener Michał Probierz w ostatnich meczach zaproponował taktykę defensywną. O ile z Ruchem Chorzów i Jagiellonią Białystok Lechii udało się nie stracić gola, o tyle dziś z Cracovią było gorzej, ponieważ przeciwnik dwukrotnie trafił do siatki. Gdańszczanie stać było tylko na przypadkową bramkę honorową. Zobacz jak oceniliśmy ich za mecz z „Pasami”.
Mateusz Bąk (4) – Trudno go oceniać, ponieważ karne to loteria, a sytuacje sam na sam broni się ciężko, zwłaszcza jeśli dopiero w ostatniej chwili dezerterują obrońcy.
Deleu (1) – Stawiamy tezę, że był to jego najgorszy mecz od kiedy gra w Lechii (właśnie rozgrywa czwarty sezon). Dziś zawalił obie bramki; najpierw dał się ograć i prześcignąć, potem sprokurował jedenastkę, za co zresztą wyleciał z murawy.
Rafał Janicki (4) – Przeciętny występ. W mniejszym stopniu jest odpowiedzialny za stratę pierwszego gola, ponieważ Milosa Kosanovicia powinien przejąć Madera, który miał bliżej do piłki.
Sebastian Madera (3) – Dwa razy niecelnie główkował po rogach. Nie jednak te uderzenia zostaną przez nas zapamiętane, a fatalna ucieczka od odpowiedzialności, kiedy Kosanović, pędząc po pierwszą bramkę, w zasadzie dostał od Madery wolny korytarz.
Christopher Oualembo (5) – To jedyny obrońca do którego się nie przyczepimy. Na dużym procencie kasował akcje Cracovii. W pierwszej połowie przeszła może jedna piłka jego stroną, w drugiej maksymalnie dwie.
Przemysław Frankowski (3) – Dość długo trener Probierz trzymał go na boisku, bo aż do 70 minuty. Zmiana powinna zostać przeprowadzona co najmniej dwadzieścia minut wcześniej, tak mizernie prezentował się Frankowski.
Wojciech Zyska (2) – Ma jedną wadę; nie ma zalet, tych czysto piłkarskich, technicznych. Czy zagrał już w lidze prostopadłą piłkę? Nie. Czy umie wykonać dokładny przerzut? Też nie. Czy potrafi kiwnąć przeciwnika, strzelić na bramkę… Póki jest czas, niech zastanowi się, czy faktycznie futbol to jego przeznaczenie. W sądach nie jesteśmy odosobnieni, ponieważ podobne zdanie na temat Zyski wyraził dziś były lechista, Sławomir Wojciechowski.
Paweł Dawidowicz (4) – Dużo harówki w środku pola, często musiał biegać za dwóch (zwłaszcza w drugiej połowie). W długich momentach Cracovia rozgrywała piłkę tylko na własnej połowie, nie pod polem karnym Lechii.
Mateusz Machaj (2) – Dziś bardziej pokopał rywala niż piłkę, bowiem kiedy został sfaulowany postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość, kopiąc Krzysztofa Danielewicza po pośladkach (za to, rzecz jasna, dostał czerwoną kartkę). Jeśli Machaj ma za dużo energii, to niech zapisze się na zajęcia z walki wręcz. Na początek proponujemy sparing z Michałem Pazdanem.
Piotr Wiśniewski (4) – Wpisał się na listę strzelców (trzeci raz w sezonie), choć mamy świadomość, że w dość przypadkowy sposób, bo mocno wrzucona piłka nabiła jego głowę. Więcej było chyba w tym przypadku niż faktycznego pomysłu. „Wiśnia” poza tym golem nic szczególnego nie zrobił.
Piotr Grzelczak (4) – Oddał cztery strzały; dwa z powietrza, z niemal identycznego miejsca, jeden po ziemi i jeden nad bramką. Chciał i był pod grą, szkoda z kolei, że w jednej sytuacji połakomił się na gola, a w innej źle dobijał uderzenie Matsuiego.
Weszli z ławki:
Daisuke Matsui (4) – Wszedł na całą drugą połowę. Szybko złapał żółtą kartkę, ale i szybko rozruszał ofensywę Lechii. Na plus wypracowanie bramkowej akcji, na minus zmarnowanie „setki”.
Adam Pazio (5) – Dał dobrą zmianę, bo asystował przy bramce Wiśniewskiego, wcześniej stworzył jeszcze jedną okazję Daisuke Matsuiemu.
Jarosław Bieniuk grał zbyt krótko, by go oceniać.
LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net