menu

Mójta: Ta liga jest nieobliczalna. Chcemy pokonać Legię

21 września 2016, 11:40 | Piotr Tymczak

Piłkarska ekstraklasa. W meczu z Piastem Gliwice przełamał się nie tylko zespół Wisły Kraków, ale też obrońca Adam Mójta. Teraz wierzy w to, że „Białą Gwiazdę” stać również na wygranie z Legią Warszawa.

Adam Mójta w tym sezonie zagrał w sześciu ligowych meczach
Adam Mójta w tym sezonie zagrał w sześciu ligowych meczach
fot. Fot. Wojciech Matusik

- Najważniejsze jest to, że w końcu zagraliśmy jak drużyna. Uśmiechnęło się też do nas szczęście. Mieliśmy wiele okazji, ale nic nie chciało wpaść. Udało się dopiero w końcówce. Szacunek dla Patryka Małeckiego za to, że zdecydował się na strzał i zdobył gola - mówił Adam Mójta po meczu z Piastem, wygranym 1:0.

Małecki zwycięskiego gola strzelił w doliczonym czasie.

- Życie takie jest, że oddaje, co wcześniej zabrało. W poprzednim meczu z Jagiellonią mieliśmy w samej końcówce sytuację na bramkę na 2:2 i się nie udało. Teraz było inaczej - dodał obrońca „Białej Gwiazdy”.

Spotkanie w Białymstoku było też nieudane dla samego Mójty. Szczególnie w pierwszej połowie był niemiłosiernie ogrywany przez rywali. W meczu z Piastem zagrał o niebo lepiej.

Przed spotkaniem z drużyną z Gliwic z zawodnikiem rozmawiał trener wiślaków Dariusz Wdowczyk.

- Zwróciłem mu uwagę na pewne rzeczy, które są do poprawy. Cóż więcej można zrobić, jak nie rozmawiać z zawodnikiem - zaznaczył szkoleniowiec wiślaków. Zwrócił też uwagę, że na postawę Mójty w Białymstoku mieli również wpływ koledzy z drużyny. - Powiem szczerze, że mimo dobrej gry w ofensywie, chociaż mogłaby być lepsza, Patryk Małecki niewiele wspierał Adama w grze obronnej. Podobnie było z naszymi środkowymi obrońcami. „Rysiek” Guzmics, a szczególnie Maciek Sadlok nie asekurował za bardzo Adama, stąd też były problemy - przyznał trener Wdowczyk.

Po meczu z Piastem Mójta bardzo chwalił współpracę z innymi zawodnikami. - Przez 90 minut każdy pomagał, każdy za każdego biegał. To jest bardzo pozytywne - podkreślił Mójta. - Jak komuś coś nie wyszło, to nie było głupiego krzyczenia, tylko bardzo mądre podpowiadanie. To było kluczem do tego, aby odbić się od dna - dodał.

Miał na myśli to, że Wisła w końcu przerwała serię siedmiu porażek i pierwszy raz w tym sezonie nie straciła bramki. - Zawsze coś się kończy, a coś się zaczyna. Może teraz uda się nam rozpocząć serię meczów na zero z tyłu - mówił Mójta.

Teraz jednak wiślaków czeka cięższe zadanie, bowiem w piątek spotkają się z Legią Warszawa. - Przyjeżdża do nas mistrz Polski i myślę, że będzie bardzo dobry mecz. Dobrze się do niego przygotujemy i zagramy o trzy punkty. Na pewno będzie to dużo trudniejszy rywal, ale ta liga jest nieobliczalna. My przede wszystkim musimy się skupić na sobie - podkreślił Mójta.

Nie wraca już do ciężkich chwil i swojej słabszej postawy.

- Już byłem w takich sytuacjach, że nie patrzę na to. Ktoś już powiedział, że jesteś tak dobry, jak twój ostatni mecz. Myślę, że teraz mam spokojną głowę, aby przygotowywać się do spotkania z Legią i to jest najważniejsze - zaznaczył obrońca „Białej Gwiazdy”. - Myślę, że potrzebowałem czasu i teraz z meczu na mecz powinno być coraz lepiej. Będę starał się, aby tak było. Mam też nadzieję, że nasze głupie i przypadkowe błędy w obronie się już skończyły. Będziemy się starać grać w niej coraz lepiej i stabilniej - dodał.

Sportowy24.pl w Małopolsce


Polecamy